Ten 13‑letni chłopiec to płatny morderca
Podczas gdy jego rówieśnicy z Zachodu mordują wirtualnych przeciwników w grach komputerowych, on w ciągu 3 miesięcy zabił ponad 30 rzeczywistych osób - cywili i żołnierzy. Szaaban Abdallah Hamedah to 13-letni snajper zwerbowany do "zawodu" przez jedną z ekstremistycznych grup syryjskich rebeliantów, który "przywykł" do mordowania.
14.10.2013 | aktual.: 14.10.2013 14:28
Zanim Szaaban stał się płatnym zabójcą, pracował w fabryce plastiku. Matkę stracił jako siedmiolatek, ojciec jest niepełnosprawny i ma dwójkę dzieci z drugiego małżeństwa -oferta dobrze płatnej "pracy" zdawała się prezentem od losu. Tym bardziej, że przedstawiła ją nie obca osoba, ale krewny należący do jednego ze skrzydeł ekstremistycznej grupy Ahfad al- Rasul.
- Mój wujek, Yahya Aziz Aziz zaproponował mi, że mogę dołączyć do grupy "Przebacz mi, Ojcze", której sam był członkiem. Powiedział: "Dobrze zarobisz, znacznie lepiej niż tam, gdzie teraz pracujesz" - relacjonuje Szaaban w wywiadzie dla jednej z telewizji - Dam ci nawet broń, żebyś mógł pochwalić się przed kolegami.
Na początku wuj uczył go obsługiwać karabin snajperski: - Ćwiczyliśmy w ten sposób, że ustawialiśmy szklane butelki, nastawialiśmy karabin i strzelaliśmy z odległości 1-1,5 kilometra.
Nie obyło się bez problemów, bo broń okazała się za duża dla drobnego i niewprawnego chłopaka: - Karabin snajperski jest długi, ma gdzieś półtora metra. Nie potrafiłem go odpowiednio trzymać. Ustawiał go więc wujek, korygował celownik, a ja miałem za zadanie trafić w butelkę - wspomina.
Cała nauka zajęła miesiąc. Po tym czasie wujek zabrał go na dach jednego z budynków w Aleppo, od tej pory stałego miejsca jego pracy. Miał strzelać do wszystkich i wszystkiego, co pojawi się na pobliskim moście: - Do ludzi i samochodów, cywili i żołnierzy. Nawet jeśli będzie to jakaś kobieta - mam ją zdjąć. Jeśli na moście będzie miał pojawić się ktoś z naszej grupy, powiedzą mi o tym wcześniej. Jeśli od zachodu przyjdą żołnierze - mam strzelać. Do cywili, którzy idą do piekarni, albo po prostu przechodzą, bo nie wiedzą, że ulica jest zamknięta - też - wyznał chłopak w niedawnym wywiadzie telewizyjnym.
Jako pierwszy nawinął się mężczyzna w arabskim stroju. Szaaban zastrzelił go prowadzony ręką wuja: - Zamarłem i dostałem dreszczy. To miała być moja pierwsza ofiara. Strasznie się trząsłem, a on [wuj - przyp. red. ] powtarzał: "Strzelaj! Nie ma się czego bać!" (...) Przez trzy dni nie mogłem spać. Ciągle miałem przed oczami swoją ofiarę. Przez trzy dni... Ale potem ogarnąłem się. Nie miałem więcej koszmarów - wspomina.
Drugą ofiarą chłopca padła osoba, która wyszła ze sklepu spożywczego. W tym przypadku wuj postawił sprawę jasno: - "Tego musisz zabić bez mojej pomocy" - relacjonuje Szaaban - Odpowiedziałem "OK." i po prostu zastrzeliłem go.
Od tej pory chłopiec zabijał od jednej do trzech osób dziennie. "Pracował" od 7 rano do 4 popołudniu, potem zmieniał go inny snajper. Wspomina, że zdarzyło mu się zabijać nie tylko cywilów i żołnierzy, ale również ekstremistów z innych, konkurencyjnych wobec grupy wuja, brygad: - Całe to zabijanie się nawzajem było dla nich jak gra - konkluduje beznamiętnie chłopiec.
Łącznie przez 3 miesiące Szaaban zabił około 10 żołnierzy, 13 cywilów i 9 bojowników. To niestety kolejny dowód, że dzieci są najłatwiejszym materiałem do przekształcenia w maszynki do zabijania. Zwłaszcza jeśli do nieukształtowanej jeszcze osobowości i sumienia dochodzi nędza i brak oparcia w rodzinie.
KP/PFi, facet.wp.pl