Trwa ładowanie...
10-07-2015 12:33

Ten mężczyzna ocalił tysiące ludzi przed katastrofą

Ten mężczyzna ocalił tysiące ludzi przed katastrofąŹródło: wikimedia.org
d17vdwq
d17vdwq

Jego nazwisko wielu osobom na świecie nic nie mówi. Ale dla niektórych to bohater, któremu zawdzięczają wszystko. Rajendra Singh ocalił wielu z nich przed głodem i koniecznością migracji. Wodny człowiek z Indii, jak go nazywają, pokazał, jak dużo można osiągnąć wolą walki i nieustępliwością.

Woda to życie – brzmi dość wyświechtany dziś już frazes. Rajendra Singh, hinduski aktywista, zamiast powtarzać podobne ograne już hasła na temat deficytu wody z działaczami ONZ, wziął się do solidnej roboty.

Urodzony w 1959 r. Rajendra Singh ukończył medycynę oraz literaturę. Nigdy nie zarabiał jednak ani na leczeniu innych, ani na wykładaniu na uczelniach w Indiach. Tym, co zawsze interesowało go najbardziej, były problemy zwykłych ludzi, o których władza jakby zapomniała. O ich kłopotach wiedział od dziecka. Jako syn rolnika, pochodzący z okolic miasta Meerut w północnej części Indii Rajendra szybko nauczył się dostrzegać bolączki zwykłych śmiertelników. Jeszcze jako uczeń liceum angażował się społecznie w lokalne projekty, które miały poprawić jakość życia mieszkańców jego wioski – sprzątanie, pomoc w otwarciu biblioteki, wsparcie przy rozwiązywaniu lokalnych konfliktów czy uczestnictwo w projektach, które miały przyczynić się do zwalczenia problemu alkoholizmu. Stwierdził wtedy, że nawet w niesprzyjających okolicznościach, przy dużej determinacji, można zdziałać wiele.

W latach 80. ubiegłego wieku Singh trafił do wioski Gopalpura w Radżastanie, gdzie rozpoczął małą praktykę medyczną. Dotarł tam wraz z trójką innych zapaleńców, wraz z którymi założył w 1975 r. organizację Tarun Bharat Sangh (TBS). Wspólnie chcieli leczyć, edukować i realizować działania wpływające na poprawę bytową miejscowej ludności. To miała być odpowiedź na postępującą machinę biurokratyczną, której działanie nie przekładało się na żadne wymierne korzyści dla zwykłych obywateli. Sęk w tym, że kompani Singha po przybyciu do wioski szybko się wycofali. Rajendra pozostał na polu walki sam. Kiedy podczas jednej z rozmów zapytał ludzi, czego tak naprawdę potrzebują, ci bez wahania odpowiedzieli, że wody. Tak zaczęła się jego wielka misja.

d17vdwq

Położona w dystrykcie Alwar miejscowość, do której trafił Singh, zmagała się z poważnym problemem braku wody pitnej. Wycinanie lasów oraz górnictwo doprowadziły do degradacji tego obszaru. Na ograniczonym dostępie do wody cierpiało rolnictwo. Wiele osób, uznając, że może być już tylko gorzej, jeśli tylko miało taką możliwość, uciekało do miasta. Właśnie wtedy sprawy w swoje ręce – i to dosłownie - postanowił wziąć społecznik, który zdecydował się zrobić wszystko, co tylko można, by przywrócić właściwy rytm temu zapomnianemu przez władze obszarowi kraju.

Mężczyzna zaangażował do pomocy okoliczną ludność, zwykle niewykształconą i niepiśmienną, i postawił na tradycyjne techniki, by zażegnać kryzys. To był początek batalii, która zrewolucjonizowała życie zwykłych ludzi, uchroniła ich przed koniecznością zmiany miejsca zamieszkania i przed głodem. W ciągu kilku lat w Radżastanie powstało m.in. 8600 johadów, czyli obiektów służących do gromadzenia deszczówki w czasie pory deszczowej, która potem wykorzystywana jest podczas suchych dni; pojawiły się też małe zapory wodne. Mało tego, udało mu się dokonać rewitalizacji pięciu rzek. W jednym z koryt woda pojawiła się po trwającej 60 lat przerwie. Działania Singha oraz osób, które udało mu się zmotywować do walki, przyczyniły się do przywrócenia wody w ok. 1000 wioskach. W ten sposób wskrzesił wiele miejsc, które oficjalnie uznawane zostały wcześniej za nienadające się do życia.

Jego aktywność nie skończyła się jednak na budowaniu i szkoleniu innych. W latach 90. musiał prowadzić batalię prawną z firmami, które swoją działalnością wydobywczą zagrażały powrotem kryzysu. Na tym polu także udało mu się odnieść sukces. Dzięki swojej niezłomności ograniczył zakres prowadzonych przez nie prac, szczególnie tych, które mogłyby zniweczyć jego wcześniejsze trudy.

W 2001 r. obszar działalności TBS obejmował już 6500 km2, zahaczając też o terytorium kolejnych stanów w Indiach. Do dziś za swoją działalność Singh otrzymał dziesiątki nagród. W 2008 r. został też ogłoszony jedną z 50 osób, których działania w realny sposób przekładają się na ratowanie planety. W tym roku Sztokholmski Instytut Wody nagrodził go laurem nazywanym odpowiednikiem Nagrody Nobla w zakresie działalności na rzecz ochrony wody. Ze Sztokholmską Nagrodą Wody związany jest bonus w wysokości 1 miliona koron szwedzkich (ok. 450 tysięcy złotych). Rajendra Singh już niejednokrotnie dawał jednak do zrozumienia, że swoją działalnością nigdy nie walczył o poklask.

d17vdwq

- Kiedy zaczynaliśmy naszą pracę, zajmowaliśmy się wyłącznie kryzysem wody pitnej oraz poszukiwaniem metod jego rozwiązania – wyjaśnia 56-latek. - Dziś oczywiście nasze cele są wyższe. Żyjemy w wieku eksploatacji, zanieczyszczeń i nadużyć. Chcemy zamienić wojnę na tle wody w pokój. To jest cel mojego życia.

Choć dziś jest członkiem organizacji, która działa pod auspicjami rządu (NGRBA – komisja zajmująca się kwestiami Gangesu), o władzy i ludziach, którzy ją sprawują, nie ma najlepszego zdania. W jego opinii to osoby, które zupełnie co innego mówią i co innego robią. On tymczasem zamierza realizować nadal swoja życiową dewizę – jak najmniej mówić, jak najwięcej robić.

RC/dm,facet.wp.pl

Dlaczego warto pić wodę z kranu?

[

]( http://gryonline.wp.pl )

d17vdwq
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d17vdwq