Testuje wibratory! I jeszcze jej za to płacą!
16.03.2012 15:37, aktual.: 16.03.2012 17:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Lekka, dobrze płatna praca, która właściwe jest czystą przyjemnością - nie, to nie jest fragment spamu, który zalewa kolejne skrzynki mailowe, są ludzie, którzy mają właśnie takie posady. Wraz z rozwojem nowych branż pojawiają się zawody, o których do tej pory nawet byśmy nie pomyśleli. Przyjrzyjmy się pracy pewnej Brytyjki, która zbija fortunę testując gadżety erotyczne.
24-letnia Nat Garvey "pracuje" jako "konsultantka" (nie mogliśmy się zdecydować, któremu słowu bardziej potrzebny jest cudzysłów) dla kilku brytyjskich firm zajmujących się dystrybucją i sprzedażą seks-zabawek i gadżetów. Twierdzi, że pracę znalazła poprzez ogłoszenie w internecie. Jej zajęcie nie wymaga wychodzenia z domu, produkty przysyłane są do niej pocztą. Musi tylko je przetestować, zrecenzować i odesłać "feedback" do firmy. Co więcej, za swoją "ciężką" pracę dostaje 25 000 funtów rocznie, czyli około 10 000 złotych miesięcznie.
"Zamiast spędzać dzień przed komputerem w otoczeniu pełnym sprzętu biurowego, mam wokół siebie mnóstwo rozkosznych gadżetów do zabawy" - obwieszcza milionom szarych zjadaczy chleba, dla części których, w dobie światowego kryzysu, ta pierwsza możliwość byłaby zupełnie zadowalająca.
Wyniki, którymi może pochwalić się Garvey, są naprawdę imponujące - każdego roku sprzedaje się około 4 milionów egzemplarzy zrecenzowanych przez nią zabawek. Analitycy twierdzą, że to się niebawem zmieni i sprzedaż gadżetów... Wzrośnie!
"Seks-zabawki nie stanowią już tabu. Samotne dziewczyny, a także pary powinny wiedzieć, w jakim stopniu zabawki mogą wzbogacić ich życie. Moje zadanie to znaleźć takie gadżety, które są dobre dla singli, par - ludzi w każdym wieku. Oceniam je i piszę cotygodniowe raporty" - tłumaczy Garvey.
Jak sama ocenia pracę, która wymaga dyspozycyjności i zaangażowania całego ciała? "Jestem pewna, że niektórzy ludzie uważają zarabianie w ten sposób za coś nieprzyzwoitego. Ale nie o to chodzi. Moi bliscy wiedzą czym się zajmuję. Przyjaciele uważają, że to najlepsza praca na świecie - ja też sądzę, że jest idealna" - przyznaje skromnie, jednocześnie odpowiadając na ewentualne oskarżenia o nimfomanię: "Nie jestem uzależniona od seksu. Reprezentuję normalne dziewczyny, które, tak jak ja, mają potrzebę kupowania seks-zabawek".
Być może testerka nie mówi nam wszystkiego. Pomyślcie o tych wszystkich dziwnych produktach, które wchodzą w kontakt z jej ciałem. Chociaż? Za 25 000 funtów rocznie, niektórzy bawiliby się nawet jeżem.
KP\Puch