To chuchra, ale mają nienaturalną siłę
Nepalscy tragarze, często pracujący dla turystycznych wypraw w Himalaje, potrafią przez wiele dni nieść ładunek przekraczający nawet ich wagę ciała, poruszając się cały czas po stromych górskich ścieżkach, na dużych wysokościach.
Już parę lat temu naukowcy belgijskiego Katolickiego Uniwersytetu w Louvain próbowali zbadać fenomen ich wytrzymałości. Mierzyli ich wydajność energetyczną, określaną przez ilość zużywanego przez nich tlenu i produkowanego dwutlenku węgla. Oceniali też wagę "bagażu" i szybkość, z jaką poruszali się Nepalczycy.
Przebadano wówczas ośmiu tragarzy, którzy co tydzień przenoszą towar z doliny Katmandu na targ w wiosce położonej na wysokości 3,5 tys. metrów n.p.m., niedaleko Mount Everest. Do przenoszenia ładunku używali oni koszy, które przytrzymują głowami (przy pomocy paska owiniętego wokół głowy). Wcześniej podobne badania przeprowadzono w Afryce na grupie kobiet-tragarzy, które - jak się okazało - potrafią przenosić "na głowie" ciężary ważące nawet 60 proc. ich wagi ciała. Nepalczycy przenoszą jeszcze cięższe ładunki. Jak się okazuje, najsilniejsi z Szerpów potrafią przez kilka dni nieść pod górę toboły, których waga przekracza 45 kilogramów, a ci, którzy poruszają się w łatwiejszym, tzn. niżej położonym terenie, osiągają wynik ponad 100 kilogramów.
Robią to też bardziej wydajnie - zużywając przy tym mniej energii.
Koszt energetyczny ich pracy jest mniejszy niż u żołnierzy noszących podobnie obciążone plecaki w tradycyjny sposób - porównują naukowcy. Wciąż jednak nie wiadomo, na czym polega mechanizm takiej "oszczędności energetycznej" - na redukcji pracy mięśni czy też podnoszeniu ogólnej wydolności organizmu. Badacze zaobserwowali jednak technikę stosowaną przez tragarzy - maszerują każdego dnia przez wiele godzin, ale w wolnym tempie, regularnie odpoczywają i zabierają największy z możliwych dla nich ładunków.
[
]( #opinions )
Do swojej pracy przygotowywani są od najmłodszych lat. Są przyzwyczajeni do rzadkiego, ubogiego w tlen, wysokogórskiego powietrza, i jak sami twierdzą, sekret ich siły tkwi w czosnku. Zupa czosnkowa to danie, które pomaga radzić sobie z przykrymi skutkami choroby wysokościowej (jej objawem jest obrzęk płuc lub mózgu powodowany przez niedobór tlenu).
Znamienity jest przykład nie mieszkającego na stałe w Nepalu Himalaisty, Apy Sherpy, który w tym roku postanowił po raz dwudziesty pierwszy zdobyć Mount Everest. Robi to rokrocznie od 21 lat.
A współcześni europejscy "tragarze"? Cóż, to zdaje się nic innego jak zniewieściała część mężczyzn. Dlaczego zniewieściała? Chodzi głównie o coraz popularniejsze wśród mężczyzn torby, do niedawna uznawane za atrybut pań.
Jak się bowiem okazuje, moda na torby zapanowała także wśród panów. Co ciekawe, podobnie jak kobiety, mężczyźni również noszą w nich prawie cały swój dobytek, często więcej niż 6 kilogramów.
W świecie mody kobiecej fenomen torebki osiągnął punkt krytyczny. Stała się ona większa i droższa niż jakikolwiek inny dodatek. Torebka jest także przyczyną coraz większej liczby problemów zdrowotnych - zwłaszcza bólu pleców i ramion. Kobiety nie są jednak odosobnione jeśli chodzi o "dźwiganie kamieni" na ramieniu.
Wraz z popularnością męskich toreb na takie dolegliwości zaczęli się uskarżać także panowie. Średnia waga ich toreb to 6,2 kg.
W modzie męskiej torebki odniosły widoczny sukces w połowie lat 90. wraz z uniseksowymi projektami Prady - nylonowymi torbami na ramię, które stały się alternatywą dla aktówek. Jednak w tym czasie pomysł, że mężczyzna mógłby nosić ze sobą coś innego niż plecak lub aktówkę był na tyle radykalny, że zdecydowali się na niego jedynie...architekci i homoseksualiści.
A potem pojawił się David Beckham, trendsetter, który swoimi stylizacjami przemówił do fanów: - Spotykam się z gwiazdą, jestem najlepszym piłkarzem, mam tatuaże i noszę męską torbę - nic w tym złego. A za nim rzesze naśladowców. Do popularności noszenia przez mężczyzn toreb przyczynił się także fakt, że z roku na rok mają coraz więcej przenośnych gadżetów. Oprócz kluczy i portfela niezbędnikami stały się iPody, iBooki i iPhone'y.
Z czasem panowie tak przyzwyczaili się do swoich toreb, że zabierają je ze sobą nawet, gdy nic nie ma w środku. Często jako element szpanu. A to dowodzi, że mężczyźni i kobiety wcale nie różnią się tak bardzo - przynajmniej jeśli chodzi o torebki.
(PAP), menonwaves /PFi