To dlatego oni umierają młodo!
Żyjesz szybko? Umrzesz młodo, ale co przeżyjesz to twoje! Szybsza niż u zwykłych zjadaczy chleba śmierć słynnych gwiazd sportu i estrady to nie przypadek, ale potwierdzona przez naukowców prawidłowość. Dlaczego wielka sława jest jednocześnie śmiercionośna? Co doprowadziło do przedwczesnej śmierci Elvisa Presleya, Kurta Cobaina, Ayrtona Senny czy George'a Besta?
Dość powiedzieć, że wybrańcy bogów umierają młodo. W sukurs antycznym myślicielom idą jednak konkretne liczby przedstawione przez badania przeprowadzone przez australijskich badaczy, którzy wzięli pod lupę związek światowej sławy z przedwczesną śmiercią.
W przypadku znanych gwiazd muzyki krótsze niż u zwykłych śmiertelników życie jest niemal regułą - dość wspomnieć o legendarnym "Klubie 27" czyli zmarłych w wieku 27 lat Jimim Hendriksie, Janis Joplin, Jimie Morrisonie i Kurcie Cobainie, do których całkiem niedawno dołączyła Amy Winehouse. Nie trzeba jednak umierać w wieku 27 lat, by były podstawy do stwierdzenia, że wielka sława skraca życie.
Naukowcy przeanalizowali żywoty i śmierć ponad 1000 znanych osób, których nekrologi pojawiły się na łamach New York Timesa w latach 2009-2011 roku - głównie gwiazd muzyki i sportu oraz aktorów. Po dokonaniu obliczeń okazało się, że bycie znanym skraca życie średnio o... 7 i pół roku.
Niekorzystne skutki sławy najbardziej widać u wszelkiej maści artystów. Nie licząc nieszczęśliwych wypadków, samobójstw i dziedzicznych chorób, na ich długości życia negatywnie odbija się skłonność do alkoholu, eksperymenty narkotykowe i przygody seksualne zwiększające ryzyko zarażenia wirusem HIV. Nie bez znaczenia jest również palenie przez całe życie papierosów.
Nieco lepiej prezentują się gwiazdy sportu. Mimo że teoretycznie każdy wysokiej klasy sportowiec to okaz zdrowia, sława i wielkie pieniądze również w ich przypadku są jedynie gwoździem do trumny. Dość wspomnieć słynącego z imprezowego stylu życia brytyjskiego piłkarza George'a Besta, który z powodzeniem przepił wątrobę, a po przeszczepie organu kontynuował swój romans z alkoholem).
Jest jednak grupa zawodowa, której negatywne skutki sławy się nie imają. Należą do niej... wysokiej rangi wojskowi. Ich średnia długość życia wynosi 84 lata i 8 miesięcy, a zatem wojskowy dryl i kindersztuba najwyraźniej im służą. Pod tym względem wyprzedzają nawet znanych polityków i biznesmenów, którzy umierają średnio w wieku 80 lat.
Australijscy naukowcy uważają, że z wynikami ich badań powinna w jak najszerszym zakresie zaznajomić się często marząca o światowej karierze młodzież. Powinny służyć jako swojego rodzaju ostrzeżenie zwłaszcza w przypadku osób, u których występuje skłonność do zachowań autodestrukcyjnych, nałogów i "szybkiego życia". Ceną za sławę jest śmierć. Szkoda, że większość różnego rodzaju celebrytów zdaje się o tym nie pamiętać. Być może za kilka dodatkowych lat życia przestaliby nas nękać swoją nieustanną obecnością w mediach.