To koniec. Alkohol nie będzie upijał!
* Alkohol towarzyszy ludzkości od zarania dziejów i choć niektóre trunki potrafią być prawdziwą ucztą dla podniebienia (zwłaszcza w odpowiednim połączeniu z potrawami), powiedzieć, że pijemy jedynie "dla smaku", oznaczałoby skłamać. Jak świat długi i szeroki ludzie raczą się czasami wstrętnymi w smaku napitkami, o ile tylko zawierają one "procenty", które, przedostawszy się do krwi, powodują dobrze znany wszystkim stan upojenia. To może się jednak niedługo skończyć!*
Wcale jednak nie chodzi o to, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystkie wysokoprocentowe trunki staną się smakowite i aromatyczne - po prostu nie będą w ogóle działać! Jak to możliwe?
Amerykańscy naukowcy z Uniwersytetu Yale pracują nad środkiem, który zażyty odpowiednio wcześniej przed alkoholową libacją, sprawi, że spożywane trunki pozostaną bez wpływu na stan psychofizyczny pijącego. Jednym słowem - ile byśmy nie wypili, nie poczujemy się ani trochę pijani.
Wszystko zaczęło się od potrzeby zwiększenia bezpieczeństwa na drogach - naukowcy szukali środka, który pozwoliłby zlikwidować negatywne skutki spożywania alkoholu na zdolności psychomotoryczne i refleks pijącego, by dochodziło do mniejszej ilości wypadków z uwagi na upojenie alkoholowe. Okazało się, że związek o nazwie iomazenil spełnia te oczekiwania - testy przeprowadzone na badanych za kółkiem symulatorów jazdy samochodowej wypadły całkiem obiecująco.
Naukowcy nie poprzestają jednak tylko na tym - chcą, by wynaleziony przez nich środek stał się uniwersalnym remedium na ciężkie pijaństwo i chorobę alkoholową. W jaki sposób? Po prostu odbierając całą przyjemność z "bycia na rauszu" i picia: "Lekarstwo, które będzie w stanie zablokować działanie alkoholu na centralny układ nerwowy, może stać się unikalnym środkiem w likwidowaniu stanu upojenia alkoholowego i leczenia alkoholizmu" - komentuje członek zespołu, psychiatra Deepak D'Souza.
Inny zespół naukowców pracujących nad tym samym zagadnieniem przeprowadził testy własnego środka na pijaństwo na myszach - w rezultacie "opita" do granic możliwości myszka pozostała trzeźwa.
Trzecią opcją, nad którą głowią się uczeni, jest opracowanie "alkoholu" o takiej recepturze, która niosłaby ze sobą dla pijącego wszystkie pozytywne skutki odurzenia (rozluźnienie, poprawę nastroju), ale bez faktycznego stanu upojenia alkoholowego i upośledzonej percepcji oraz zdolności psychomotorycznych, co pozwoliłoby amatorom trunków bezpiecznie prowadzić samochód czy szybko wrócić do pracy.
Jak każda nowinka, pomysł, by w jakiś sposób uchronić pijących przed chodzeniem i jeżdżeniem zygzakiem, ma swoich krytyków, którzy zauważają, że jeśli ktoś będzie chciał się upić i wsiąść do samochodu, to i tak to zrobi, nie zważając na rozwiązania proponowane przez medycynę. Tym bardziej, jeśli cudowny środek, trzeba będzie zażyć przed piciem.
KP/PFi