None
Według statystyk jedna na dwanaście milionów przejażdżek windą kończy się awarią. Zwykle są to drobnostki: drzwi nie chcą się otworzyć, nie działa guzik wyboru piętra lub po prostu winda nie chce ruszyć.
Szacuje się, że z tych milionów przejażdżek windą rocznie aż 20 kończy się śmiertelnie. Są to oczywiście amerykańskie statystyki, ponieważ w Polsce do tej pory takich badań nie przeprowadzono. Choć większość zaprezentowanych poniżej wypadków również miała miejsce w USA, do podobnych zdarzeń może dojść także u nas. Musisz to przeczytać zanim kolejny raz wsiądziesz do windy.
SBe/ DrP
Śmierć kongresmena - o jeden krok za daleko
Issac Jordan to jedyny amerykański kongresmen i chyba jedyny przedstawiciel władzy na świecie, który stracił życie za sprawą "dźwigu osobowego"
Isaac Jordan, urodzony w 1835 roku, na farmie w stanie Pennsylvania, zginął tragicznie w wieku 55 lat wsiadając do windy nieznanego producenta.
Isaac wyszedł ze swojego biura w centrum Cincinnati, wezwał windę, a kiedy przyjechała i drzwi się otworzyły, zatrzymał się, żeby porozmawiać z przechodzącym obok przyjacielem. Kiedy tak rozmawiał z plecami odwróconymi do windy, nie zauważył, że ta wjechała już piętro wyżej.
Drzwi od windy się jednak nie zamknęły i pan Jordan, wciąż rozmawiając z przyjacielem, stojąc tyłem do niej, powoli się wycofywał. Winda były już niestety na kolejnym piętrze a Isaac Jordan spadł do szybu i zginął na miejscu.
Incydent z Minato
Hirosuke Ichikawa, 16 letni chłopak z dystryktu Minato w Japonii, wyprowadzał swój rower z windy w budynku, w którym mieszkał. Kiedy był już w połowie drogi, dźwig nagle wystrzelił do góry. Drzwi się nie zamknęły, a jadąca w górę winda przygwoździła biednego Hirosuke do futryny. Kiedy służby ratunkowe wyciągnęły zmiażdżonego, martwego chłopca, winda pojechała dalej w górę, mimo że dopływ prądu był już odcięty.
Wszczęte dochodzenie poddało w wątpliwość bezpieczeństwo wind w całej Japonii. Podczas dochodzenia wykryto 41 mechanicznych usterek w dwóch windach tej samej firmy zainstalowanych w kompleksie mieszkaniowym, w którym mieszkał Hirosuke.
Niefortunna ucieczka
Gerhardt "Jerry" Fuchs był perkusistą i członkiem takich rockowych grup jak Turing Machine i Maserati. Grał również z takimi grupami jak LCD Soundsystem czy Moby. Oprócz muzycznej kariery Jerry Fuchs był również grafikiem i pracował jako pisarz - wolny strzelec dla magazynu Entertainment Weekly. Zmarł na jeden z dwóch najczęściej spotykanych sposobów śmierci w windzie - próbował z niej uciec.
Wczesnym rankiem 8 listopada 2009 roku, w drodze na koncert dobroczynny, Fuchs utknął w zepsutej windzie na Brooklynie. Nie dotarliśmy do informacji kto był producentem windy.
Niektórzy twierdzą, że nie mógł wezwać pomocy. Biegli jednak uważają, że udało mu się zadzwonić po pomoc, jednak czekał na tyle długo, że stracił nadzieję. Dlatego właśnie postanowił samodzielnie podjąć próbę ucieczki. Spróbował się uratować skacząc z dachu windy, niestety skok był nieudany i muzyk spadł do szybu.
Teksańska dekapitacja
Hitoshi Christopher Nikaidoh zginął w wyjątkowo okrutny sposób.
Nikaidoh szkolił się na chirurga, pracując w szpitalu Christus St. Joseph w Texasie. W szpitalu działało kilka wind. Od kilku dni jedna z nich - winda nr 14, nieznanego nam producenta, była naprawiana.
Karin Leah Steinau, również pracująca w szpitalu, używała w tym czasie schodów, jednak w sobotę 16 sierpnia winda nie miała już plakietki - "w naprawie", dlatego Steinau postanowiła z niej skorzystać. Po drugiej stronie holu, przy innej parze wind stał Nikaidoh, który również czekał na windę. Steinau nacisnęła przycisk i czekała na pierwszą windę, która przyjedzie. Pierwszą okazała się być winda nr 14, która przyjechała akurat niedaleko miejsca, gdzie stał Nikaidoh. Steinau postanowiła podejść kawałek do windy, przy której stał Nikaidoh. Weszła do windy pierwsza i odruchowo wcisnęła guzik szóstego piętra. Nikaidoh spytał, czy winda już działa, i słysząc twierdzącą odpowiedź, zaczął wchodzić do windy. Jak tylko Nikaidoh wszedł do windy, drzwi natychmiast się na nim zatrzasnęły.
Czujnik otwierający drzwi nie zadziałał. Ofiara próbowała wydostać się z windy, niestety bezskutecznie. Kiedy dźwig ruszył do góry, Nikaidoh zdołał już wyciągnąć z uścisku ręce, jednak w tym momencie winda była na tyle wysoko, że odcięła większą część jego głowy. Jego lewe ucho, dolna warga i szczęka były wciąż przytwierdzone do ciała. Reszta pojechała na szóste piętro z przerażoną Karin Steinau.
Tak umierają weterani
6 stycznia 1995, 55 letni James Godfrej Chenault szedł do pracy w centrum opieki społecznej na Bronksie, w Nowym Jorku. Na pierwszym piętrze budynku, w którym pracował, wsiadł z kilkoma innymi pasażerami do windy.
Wszystkim wydawało się, że winda niepokojąco szybko dojechała na drugie piętro. Kiedy drzwi się otworzyły, okazało się, że zatrzymała się nieco powyżej miejsca gdzie powinna. Pan Chenault, weteran wojny w Wietnamie, postanowił, w akcie bohaterstwa, pomóc wydostać się wszystkim kobietom z windy. Plecami zabezpieczył drzwi przed zamknięciem. Jedną nogą stanął na drugim piętrze, drugą na krawędzi windy. Kiedy pomagał pasażerom wychodzić, nagle winda ruszyła do góry odcinając Jamesowi Chenault głowę.
Ciało ofiary wylądowało na drugim piętrze, podczas gdy głowa ze słuchawkami od walkmana pojechała z resztą pasażerów na dziewiąte piętro. Wcześniej, tego samego dnia windę sprawdzał konserwator. Nie znamy producenta windy.
SBe/ DrP