To tutaj groźny wirus wydostał się Rosjanom spod kontroli
Państwowe Centrum Wirusologii i Biotechnologii "Wektor" oficjalnie działa dziś jako ośrodek badawczy specjalizujący się m. in. w zapobieganiu groźnym epidemiom. Jego przeszłość jest jednak znacznie bardziej mroczna - to tutaj Rosjanie prowadzili eksperymentalne badania nad bronią biologiczną.
14.10.2015 | aktual.: 15.10.2015 16:00
Pierwsze prace nad wykorzystaniem bakterii i wirusów do celów militarnych zaczęto prowadzić jeszcze przed II wojną światową w mieście Siergijew Posad (wówczas Zagorsk) kilkadziesiąt kilometrów od Moskwy. Ośrodek funkcjonował pod przykrywką "zwyczajnych" badań nad drobnoustrojami i chorobami, ale o jego rzeczywistej działalności świadczył chociażby fakt, że nie posiadał oficjalnego adresu pocztowego.
"Wektor" - syberyjska "wytwórnia" śmiercionośnych bakterii
"Wektor" oficjalnie powstał w 1974 roku niedaleko Nowosybirska - największego miasta na Syberii. Oficjalnie w centrum produkowano witaminy oraz lekarstwa. Zdaniem Davida E. Hofmanna, amerykańskiego korespondenta w Moskwie, ośrodek od początku był ukierunkowany na coś znacznie mniej niewinnego. Mimo że w 1972 roku (a zatem dwa lata przed utworzeniem centrum) Związek Sowiecki podpisał konwencję o zakazie badań i stosowania broni biologicznej, w "Wektorze" prowadzono eksperymenty mające na celu stworzenie śmiercionośnej broni opartej na drobnoustrojach.
To, że takie praktyki miały miejsce, potwierdził w 1999 roku sekretarz ds. ochrony przed bronią biologiczną w rosyjskim ministerstwie obrony. Zgodnie z tą wersją przez pierwsze lata działalności instytutu skupiano się głównie na środkach ochrony przed potencjalnym atakiem z wykorzystaniem tego typu środków. W latach 80. laboratoria przeszły do ofensywy i zaczęto pracować nad szczepami ospy, dżumy i tularemii, a także wąglika oraz eboli.
(fot. englishrussia.com)
Drobnoustroje miały być docelowo ładowane w głowice pocisków bojowych i drogą powietrzną trafiać w wyznaczone rejony globu. Według Kena Alibeka, mikrobiologa, który pracował w sowieckich laboratoriach, a w 1992 roku wyemigrował do USA, wypełnione szczepami ospy rakiety były wycelowane m. in. w Stany Zjednoczone.
Igranie z drobnoustrojami zawsze wiąże się z ryzykiem - w kwietniu 1988 roku wirusem Marburg powodującym odmianę gorączki krwotocznej zaraził się jeden z pracowników laboratorium. Uczonego nie udało się uratować.
Dziewięć lat wcześniej w Jekaterynburgu z innej placówki pracującej nad bronią biologiczną wydostały się 2 miliony szczepów wąglika, powodując śmierć ponad stu osób (to oficjalne dane, do których należy podchodzić z dużą dozą ostrożności). Przyczyną katastrofy był błąd pracowników laboratorium, którzy po wymianie zanieczyszczonego filtra powietrza zapomnieli zamontować nowy. Oficjalnie powody epidemii były oczywiście zupełnie inne niż w rzeczywistości – władze utrzymywały, że chorzy zarazili się przez spożywanie zakażonego mięsa.
(fot. englishrussia.com)
Niebezpiecznie eksperymenty zakończono decyzją Borysa Jelcyna w 1992 roku. Od tego czasu "Wektor" znowu zajmuje się oficjalnie ochroną przed wirusami. Ośrodek do dziś pozostaje jedną z dwóch placówek na świecie, w której przechowywane są "zapasy" naturalnego wirusa ospy prawdziwej (drugi z nich znajduje się w USA). Część budynków "Wektora" została opuszczona i stanowi współcześnie gratkę dla miłośników zakazanych (i dobrze strzeżonych) ruin oraz apokaliptycznych scenerii rodem z Czarnobyla.
Tykająca aralska bomba
Syberyjskie laboratorium nie jest jedynym opuszczonym postsowieckim miejscem eksperymentów nad bronią biologiczną. Osobną historię ma tajna baza badawcza znajdująca się na półwyspie, a kiedyś Wyspie Odrodzenia, na Jeziorze Aralskim. W 1948 roku wybudowano, w tym wówczas idealnym - bo oddzielonym od cywilizacji wodą - miejscu, tajny ośrodek, w którym pracowano nad militarnym zastosowaniem śmiercionośnych szczepów bakterii.