To w tych sportach "koksują" najwięcej
- Jak jesteś dobry, to wpierdzielasz koks - tak skwitował patologiczną sytuację w białoruskim sporcie Tomasz Majewski w rozmowie z tygodnikiem "Sieci". Wybitny polski kulomiot zamienił właśnie srebrny medal Mistrzostw Europy 2010 roku na złoto. Powód? Dotychczasowy zwycięzca - Białorusin Andrej Michniewicz - został dożywotnio zdyskwalifikowany za doping i musi oddać wszystkie trofea zdobyte po 2005 roku.
Pchnięcie kulą to oczywiście jedna z wielu dyscyplin sportowych, w której obecny jest doping. Zjawisko ma różne oblicza: od karykaturalnych NRD-owskich pływako-pływaczek, poprzez cierpiące na zaraźliwą astmę norweskie narciarki, aż po najsłynniejszy przykład wieloletniego oszustwa serwowanego światowi sportu i kibicom - kolarza Louisa Armstronga. Według rankingu stworzonego przez brytyjskiego "Guardiana" na podstawie statystyk Światowej Agencji Antydopingowej niechlubna palma pierwszeństwa w zakresie dopingu przypada właśnie kolarstwu, choć w innych dyscyplinach również nie jest za wesoło. W jakich sportach "koks" to chleb powszedni?
Tour de EPO
Najpierw przyjrzyjmy się liderowi. W znajdującym się na pierwszej pozycji kolarstwie w latach 2003-2010 doping dotyczył 3,6 procent zawodników. Najczarniejszym rokiem pod względem ilości przyłapanych - podkreślmy: przyłapanych - na dopingu zawodników był rok 2004, kiedy stwierdzono 607 przypadków stosowania nielegalnych substancji, co stanowi aż 5 procent przebadanych startujących. Nie lepiej było w Tour de France 2006 roku (jeszcze przed startem za doping wykluczono 3 faworytów - Urlich, Basso, Mancebo), które wygrał Amerykanin Floyd Landis, za doping zdyskwalifikowano zawodników, którzy zajęli drugie, trzecie, czwarte i piąte miejsce, a ostatecznie również pierwsze.
Floyd Landis (fot. AFP)
To wówczas skompromitowany Landis wystosował oskarżenia (jak się okazuje, słuszne) w stronę Louisa Armstronga, a niedawno stwierdził: "Profesjonalne kolarstwo to przestępczość zorganizowana".
Rwanie na sterydach
Na drugim miejscu najbardziej "zdopingowanych" sportów znalazło się podnoszenie ciężarów z ogólnym wynikiem na poziomie 3 procent przypadków. Co ciekawe, jedna z najgłośniejszych afer tej dyscypliny dotyczy pań z Turcji. W 2004 roku 3 zawodniczki oskarżyły swojego trenera Mehmeta Ustundaga o przemoc seksualną i zmuszanie do zażywania dopingu. W jego obronie stanęła inna turecka sztangistka Nurcan Taylan, która zarzuciła koleżankom brak kultury, stwierdzając, że po prostu zazdroszczą jej... urody.
Nurcan Taylan /(fot. AFP)
Taylan pod opieką Ustundaga rzeczywiście odniosła spore sukcesy (m.in. złoty medal na igrzyskach w Atenach), na których cieniem kładzie się dyskwalifikacja za stosowanie dopingu (2011). * Evan czy Evander?*
Trzecie miejsce należy do sportu, w których również liczą się siła i wytrzymałość - tak łatwo zwiększane z pomocą nielegalnych środków. Chodzi o boks (2,9 procent przypadków). Jedna z najbardziej kuriozalnych afer dopingowych miała miejsce w 2007 roku i dotyczyła słynnego Evana Fieldsa. To nazwisko nic wam nie mówi? Nic dziwnego. To personalia klienta "kliniki młodości", która faszerowała swoich klientów sterydami. Rzecz w tym, że dane Fieldsa (m.in. data urodzenia, numer telefonu) były identyczne z danymi boksera Evandera Holyfielda, wielokrotnego mistrza świata i mistrza olimpijskiego, który miał okazję bliżej poznać się z zębami Mike'a Tysona. Bokser konsekwentnie zaprzecza wszystkim oskarżeniom o stosowanie dopingu. Jest to o tyle prostsze, że w zawodowym boksie amerykańskim nie istnieje kontrola antydopingowa!
Evander Holyfield/Evan Fields (fot. AFP)
Na kolejnych miejscach znalazły się takie dyscypliny, jak wymagający znacznego wysiłku triatlon (2,7 procent), a dalej, co ciekawe - baseball (2,5 procent). Tendencję rosnącą widać w hokeju i tenisie stołowym. Natomiast statystycznie najbardziej uczciwym pod względem stosowanego dopingu okazuje się... badminton. Czyżby nie wzbudzał aż takich emocji?