LudzieTomasz Majewski - mistrz

Tomasz Majewski - mistrz

Lubi komiksy, wiedźmina i trzy tygodnie temu zrobił prawo jazdy. Poznajcie tę mniej widoczną sylwetkę naszego 31-letniego skarbu narodowego.

Tomasz Majewski - mistrz
Źródło zdjęć: © Maxim

* Rozmawiał:* Krzysztof Papliński, Dawid Muszyński

* Zdjęcia:* Michał Zagórny

* Papliński: Jak się czułeś, odbierając medal? * * Majewski:*Wyobraź sobie taką sytuację. Siedzisz z kumplami w barze. Nagle wchodzą Cameron Diaz i Salma Hayek. Podchodzą do ciebie i wyciągają cię na oczach znajomych z baru. Mija godzina. Wracają, odstawiają cię i mówią kumplom, że to był najlepszy seks w ich życiu. Wyobrażasz to sobie? To teraz pomnóż to uczucie przez sto. No nie da się tego opisać. To jest jak spełnienie marzenia, takiego najbardziej fantastycznego, ale osiągalnego. Czujesz się totalnie spełniony.

* Papliński: I jeszcze robisz to na oczach setek milionów ludzi. * * Majewski:* Tak, dokładnie. Na przykład mój konkurs w Pekinie oglądał miliard ludzi. Taki triumf to superprzyjemne uczucie, którego może doznać bardzo mało osób na świecie.

* Papliński: Gdybyś miał ułożyć ranking najbardziej kretyńskich pytań, czy pierwsze miejsce zajęłoby to z odbieraniem medalu, czy znalazłbyś jakieś inne? * * Majewski:* Wiesz, trudno wyrazić, jak się czułem, dlatego wymyślałem dziwaczne odpowiedzi. Najbardziej bzdurna była ta z Hayek i Diaz.

* Muszyński: A później dostajesz pytanie, o czym myślałeś, gdy leciała kula. * * Majewski:* Tak (śmiech). Tak w ogóle to o niczym się wtedy nie myśli, bo to jest moment. Kiedy kula leci, pilnujesz tego, żeby ustać w kole, czyli nie myślisz. Całe to pchanie kulą trwa 1,2 sekundy, powiedzmy.

* Muszyński: Adam Małysz powiedział mi kiedyś, że gdy pierwszy raz go zapytali, o czym myślał w trakcie lotu, odpowiedział: "Żeby się nie wywrócić". * * Majewski:*Bo to mniej więcej na tym polega. Zresztą akurat skoki to niebezpieczny sport.

* Papliński: Stałeś się mistrzem olimpijskim i w krótkim czasie nagłośniono twoje wypowiedzi na różne tematy. Dawniej szłoby to wolniej, mniej chaotycznie, ale w dobie internetu obieg informacji przyspieszył. Czy korzystasz z mediów społecznościowych, żeby mieć wpływ na swój wizerunek? * * Majewski:* Mam stronę internetową i fanpage na Facebooku. Dawniej byłem na Gronie, Naszej Klasie, miałem też dosyć wcześnie konto na MySpace, ale kiedy zaczął się boom społecznościowy, to się usunąłem. Nie mam na to czasu, mam normalne życie. Nie mam prywatnej strony na Facebooku, nie kontroluję fanpage'a, prowadzi go znajomy. To jest ważne, ale do pewnego momentu.

* Papliński: Z jednej strony mamy piłkarzy, o których wszyscy będą pisać niezależnie od tego, jak sobie radzą. Połowa z nich jest na Twitterze. Z drugiej jesteś ty: stałeś się twarzą współczesnego polskiego sportu, dowodem na to, że nie z piłki nożnej powinniśmy być najbardziej dumni. Media społecznościowe byłyby fajnym sposobem, aby to wykorzystać i popchnąć dalej. * * Majewski:* Ja mam 31 lat, jestem jeszcze z tego pokolenia, które pamięta czasy przed internetem. Doskonale wyobrażam sobie świat bez sieci. Nie mam czasu ani ambicji, żeby się tym zająć. W życiu cenię sobie inne rzeczy, na przykład święty spokój, którego mam za mało. Sieć społecznościowa jest ważną sprawą, ale trzeba to lubić, siedzieć, pisać, wrzucać zdjęcia, wywiady. Pewnie mógłbym mieć bloga, ale mi się tego nie chce robić. Wolę pobawić się z synem albo poczytać książkę.

Obraz

(fot. Maxim)

* Muszyński: Ile godzin dziennie spędzasz na treningach? * * Majewski:* Obecnie mało, bo mam sezon czysto startowy - już się natrenowałem, a teraz uczestniczę w zawodach. Najwięcej ćwiczy się zimą i na wiosnę, wtedy mam dwa treningi dziennie, sześć, siedem dni w tygodniu. Jeden trening trwa do trzech godzin. Innym razem, tak jak dziś, trenuję półtorej godzinki.

* Muszyński: Na co lubisz wydawać pieniądze? Na podróże? * * Majewski:* Na podróże to nie, bo jeżdżę służbowo. Na wakacje nie mam kiedy jeździć, szczególnie teraz, kiedy mamy z żoną małe dziecko. Nie mam pasji, która wymagałaby wielkich środków. Najwięcej wydaję na książki. Bardzo dużo czytam, staram się trzymać średniej stu książek rocznie. Czytam w drodze albo kiedy dojeżdżam codziennie metrem...

* Muszyński: Ludzie dają ci poczytać w metrze? * * Majewski:*Dają, to nie jest taka popularność. Ludzie się czają. Czasem jak jedna osoba się ośmieli, to dołącza do niej kilka innych, ale zwykle jest spokój. Najwięcej czytam fantastyki naukowej, sporo fantasy...

* Muszyński: Pratchetta? * * Majewski:* Pratchetta trochę kiedyś czytałem, ale nie jestem wyznawcą. Dosłownie kilka książek. Od paru lat czytam też bardzo dużo reportaży. Przedtem czytałem dużo prozy środkowo- i wschodnioeuropejskiej. Staram się być w miarę na bieżąco z polską prozą. Nie sięgam po poezję, biografie, za to czasem pochłonę jakąś książkę historyczną.

* Papliński: A literatura bardziej obrazkowa? * * Majewski:* Oczywiście. Wciąż mam komiksy, które kupiłem jako dziecko. Mam kolekcję magazynów "Relax", gdzie publikowali Rosiński, Wróblewski i Christa. Byłem też wielkim fanem wydawanego później "Produktu". Najbardziej pasował mi tam polski humor. "Osiedle Swoboda", "Pokolenia", "Wilq". Bardzo fajnie się to czytało. W ogóle jakością i wykonaniem nie różniły się te komiksy od zagranicznych.

* Muszyński: A coś cię zaskoczyło w kinie ostatnio? * * Majewski:* Jeszcze nie byłem na "Batmanie", więc duże niespodzianki jeszcze przede mną. Lubię filmy, chociaż kiedyś byłem prawdziwym kinomanem. Robiłem sobie maratony filmowe po cztery sztuki dziennie. Najbardziej lubię kino południowoamerykańskie, ambitne kino europejskie, no i fantastykę.

* Muszyński: Czyli ostatnio grany był "Prometeusz"? * * Majewski:* Wyrwałem się na "Prometeusza" mimo braku czasu. Takie filmy trzeba oglądać. Mógł być lepszy, ale jak na Hollywood jest dobry.

* Papliński: Ale nie tak dobry, jak kino europejskie? * * Majewski:* Są w nim ciekawe kierunki, na przykład mało kto wie, że Rosjanie kręcą świetne filmy fantastyczne z budżetami nieosiągalnymi dla nas. Najciekawsze, że ekranizują swoją prozę, na przykład powieści Strugackich, które bardzo lubię. Mają kasę na efekty, mają na statystów, chciałbym, żebyśmy my kiedyś doszli do takiego etapu i tworzyli dobre ekranizacje Lema.

* Papliński: A propos braci Strugackich i dużych budżetów: powstała też gra komputerowa luźno oparta na motywach ich "Pikniku na skraju drogi", ale i my nie mamy się czego wstydzić. Na koncie mamy dwie wysokobudżetowe i bardzo udane gry z wiedźminem Sapkowskiego, nieustępujące produkcjom rosyjskim czy światowym. * * Majewski:* Tak, "Wiedźmin" to światowa produkcja. Gra, nie film oczywiście. Kiedy miałem osiem lat, bracia przeczytali mi pierwsze opowiadanie o wiedźminie. Do tej pory mam w domu to wydanie "Fantastyki". Poznałem też Sapkowskiego - samo poznawanie ludzi też jest fajnym aspektem bycia mistrzem. Oczywiście mam wszystko tego autora przeczytane po iks razy. Gra z wiedźminem to świetna sprawa, cieszę się, że powstała, i mam ją, mimo że nie znajduję czasu, żeby w nią grać. Ale kupiłem!

Obraz

(fot. Maxim)

* Papliński: A kiedyś miałeś czas na granie? * * Majewski:* W życiu nauczyłem się grać tylko w "Heroes of Might and Magic III". Znam wszystkie części, ale namiętnie gram w trójkę.

* Papliński: Po takich deklaracjach już tylko krótka droga do tego, żeby ktoś zapukał do twoich drzwi z pytaniem, czy nie masz przypadkiem ochoty podłożyć w jakiejś grze głosu bardziej wyrośniętemu krasnoludowi... * * Majewski:* Ha. Problem w tym, że bardzo nie podoba mi się mój głos odtwarzany po nagraniu. Przy jednej tylko okazji brzmiałem tak, jak mi się wydaje, że brzmię. Kiedy słucham się w telewizji, wydaje mi się, że mówię strasznie piskliwie. Chociaż - gdybym miał ciekawą propozycję, to czemu nie?

* Papliński: Sport to dosyć krótka kariera. Ile czasu potrwa jeszcze twoja? * * Majewski:* Jeszcze cztery lata. Mam nadzieję, że uda mi się dociągnąć do olimpiady w Rio w dobrym zdrowiu i formie; że nie pojadę tam jako statysta, tylko dobiję do finału i powalczę o medal. Wtedy chciałbym skończyć. Mam nadzieję, że zrobię to jak Adam Małysz: w dobrym momencie. To z mojego punktu widzenia bardzo ważne.

* Muszyński: A co po sporcie? * * Majewski:* Sport zabiera najlepsze lata, ma dużo plusów, ale potem trzeba zacząć robić coś "normalnego". Ja mam ten plus, że dzięki sportowi zbudowałem sobie jakąś pozycję i od zera nie będę musiał zaczynać. Mam nadzieję, że znajdę zajęcie, które będzie mi dawać chociaż połowę obecnej przyjemności. Na pewno chcę robić coś dalej w sporcie. Nie wiem, w jakiej roli, ale trudno się wyzwolić od tego zaangażowania przez tyle lat.

* Muszyński: Zawsze możesz zostać dziennikarzem sportowym. * * Majewski:* To akurat jest najprostsza robota, jaka może być, jeśli człowiek ma trochę wiedzy i umie ją wyartykułować. To zawsze można robić, ale obok jest masa innych rzeczy: pomaganie zawodnikom, organizowanie memoriałów. To jest zresztą świetna reklama sportu, ludzie mogą zobaczyć gwiazdy z bliska.

* Muszyński: Adam Małysz przez całą karierę narciarską marzył o ściganiu się samochodem i robi to na swojej "emeryturze". Czy masz takie pragnienie? * * Majewski:* Sportowego - nie. Nie chcę skakać na nartach czy coś takiego, a jeśli chodzi o motoryzację, to dopiero trzy miesiące temu zrobiłem prawo jazdy, więc widać, jakim jestem miłośnikiem. Gdybym miał wystarczające środki, chciałbym być właścicielem browaru i robić sobie dobre piwo. To jedno z moich marzeń.

* Muszyński: Browar Majewski? * * Majewski:*Niekoniecznie. To jest bardzo popularne w Stanach: masa ludzi ma swoje minibrowary i produkuje dla siebie. Taki browar chciałbym mieć. Warzyć piwo dla siebie i znajomych, mieć z tego przyjemność.

* Muszyński: A nie myślałeś, żeby w przyszłości zostać trenerem? * * Majewski:* Nie mam wykształcenia trenerskiego ani odpowiednich cech charakteru. Nie jestem aż tak cierpliwy i nie mam aż tak dobrego podejścia do młodych ludzi. W tej pracy trzeba być cierpliwym wychowawcą, czekać na wyniki latami. Poza tym dobrzy zawodnicy z reguły nie sprawdzają się jako trenerzy.

Muszyński: Mówisz, że nie masz cierpliwości, ale kontakty z dziennikarzami znosisz ze stoickim spokojem.

Obraz

(fot. Maxim)

* Majewski:* Tak, ale do bycia trenerem potrzebna jest zupełnie inna cierpliwość. To żmudna praca na lata i rzadko wychodzi. Widzi się młodego człowieka, który ma dwanaście lat i liczy się, że za dekadę to będzie dobry zawodnik. Z taką perspektywą pracuje się w sporcie.

* Muszyński: No ale zostałeś ojcem, więc cierpliwość pewnie też w sobie znajdziesz. * * Majewski:*Może ją posiądę.

* Muszyński: Będziesz namawiał syna, żeby został sportowcem? * * Majewski:*Na pewno nie na siłę. To musi być jego decyzja. Poza tym rzadko jest tak, że dziecko sportowca czy sportowców zostaje wybitnym zawodnikiem.

Muszyński: Szczęsny na przykład...

* Majewski:* Tak, ale ile jest takich przypadków, których nie znasz, bo nie wychodzi? Znowu nie wiem, czy Maciek był aż tak dobry - Wojtek szybko osiągnął wysoki poziom. Czasami lepiej jest nie powielać drogi rodziców, tylko wykorzystać talent w innej dziedzinie. No dobra - jest też Marcin Gortat - jego tata był utytułowanym sportowcem. Ale to sporadyczne przypadki.

* Papliński: Gdybyś miał wykorzystać swoją wiedzę o sporcie, kontuzjach do wyboru dyscypliny sportowej dla dziecka - co byś sugerował? * * Majewski:* Właściwie są trzy dyscypliny. Pierwsza to ogólnorozwojowa lekkoatletyka: wychodząc od niej, można potem iść we wszelkie specjalizacje. Druga to gimnastyka, to też uniwersalny trening rozwijający w każdej dziedzinie. Te dwie dyscypliny się uzupełniają. No i jeszcze mógłbym dziecko wysłać na wushu. Wushu jest świetne, połączenie tańca i sztuk walki, bardzo gimnastyczne. Fajne.

* Muszyński: Jak ludzie odbierają sławnych sportowców pomiędzy olimpiadami, kiedy opada medialny szum? * * Majewski:* To zależy od sportu. My mamy lepiej, bo ważne zawody lekkoatletyczne są co rok. Poza tym nas pokazują media, a ludzie się interesują. Pewien dziennikarz mówił mi, że ogląda nas w telewizji tyle osób, co występy siatkarzy. Z drugiej strony zawodnicy takich sportów, jak zapasy, dżudo, strzelanie, są w telewizji praktycznie tylko podczas igrzysk.

* Muszyński: Lekka atletyka ma jeszcze jedną zaletę w porównaniu na przykład z piłką nożną. Nawet jeśli wracacie z zawodów na tarczy, ludzie nie rzucają w was inwektywami, nie nazywają szmaciarzami. A piłkarz zawsze dostanie ścierą. * * Majewski:*Mamy innych kibiców. Żeby być kibicem lekkiej atletyki, trzeba się na niej trochę znać, trzeba wiedzieć, o co chodzi w 25 różnych dyscyplinach. To trochę wyższy poziom. Poza tym my walczymy.

* Muszyński: Oglądasz mecze piłkarskie? * * Majewski:* Podczas Euro tak, ale poza tym nie oglądam polskich rozgrywek, bo to jest po prostu słabe widowisko. Lubię obejrzeć mecz Ligi Mistrzów, ligi angielskiej czy hiszpańskiej, bo tam coś się dzieje. Podczas naszych meczów dzieje się niewiele i oglądanie ich to strata życia. Mamy jakiś potencjał, który się czasami ujawnia, ale nie wiadomo, kiedy można się czegoś spodziewać i dlaczego. Nasi chłopcy czasem się sprężą i im wyjdzie, ale nie potrafią tego powtórzyć.

* Muszyński: A jak z polską infrastrukturą sportową? Czy jest wystarczająca, żeby polscy sportowcy jeździli na olimpiady i rzucali świat na kolana, jak chciałoby społeczeństwo? * * Majewski:* Nie. Krzyczą na nas ludzie, urzędnicy, że tyle osób pojechało i tak mało medali. Oczekuje się od nas pełnego profesjonalizmu, a w Polsce profesjonalnych sportowców można policzyć na palcach jednej ręki. Profesjonalista działa na najwyższym poziomie, ma na to środki i jest w pełni zaangażowany. Reszta trenuje w takich warunkach, jakie jest w stanie sobie stworzyć. My zadbaliśmy o w miarę dobrą siłownię, mamy halę, co jest osiągnięciem w Polsce. Jest jedna normalna hala w Spale, ta warszawska jest już trochę nienormalna. W dwumilionowej Warszawie nie ma dobrego stadionu lekkoatletycznego. To nasza bieda.

* Muszyński: A nie można tak podejść, że przywozisz medal, pokazujesz i mówisz, że jeśli ma być więcej zwycięstw, musi być nowa infrastruktura? * * Majewski:* To kosztuje, a my jesteśmy państwem, które ma masę cywilizacyjnych zapóźnień. Nikt nie wybuduje hali za osiemdziesiąt milionów złotych w mieście, gdzie nie ma normalnego szpitala albo przedszkoli. Są ważniejsze sprawy. Potrzeba czasu. Większość sportowców olimpijskich zastanawia się nad tym, jak w następnym roku mieć za co żyć i jeszcze trenować, a nie jak ulepszyć te treningi, żeby osiągać lepsze wyniki.

* Papliński: Nowoczesny sport ma być jak najbardziej spektakularny. Widowiskowość poprawiają nowe sposoby pokazywania sportowych zmagań, czasami modyfikowane są reguły. Czy klasyczne dyscypliny olimpijskie da się jakoś odpicować? * * Majewski:* Z jednej strony to jest plus, że jesteśmy niezmienni. Zasady są znane i stałe, w odróżnieniu od boksu, siatkówki czy zapasów na przykład. Dlatego mogę się porównywać ze sportowcami sprzed pięćdziesięciu czy stu lat. Tu nie nadrabia się sprzętem, tylko zawsze człowiekiem, lepszym materiałem genetycznym. Oczywiście lekką atletykę pokazuje się obecnie fajniej, jest dużo kamer, można je umieszczać wszędzie, nawet w kuli. Poza tym obraz HD jest kapitalny dla sportu, wygląda to kapitalnie. Kiedyś te kamery będą w powietrzu, będą latać przy kuli. Lepiej pokażą nasz wysiłek. Minusem jest jednak to, że zestaw możliwości do bardziej widowiskowego pokazywania dyscyplin jest ograniczony tym, że nienaginane są przepisy. Czyli plus i minus zarazem.

* Papliński: Do niedawna byliśmy świadkami dominacji boksu, teraz największą uwagę skupiają federacje otwartych walk MMA. Jak oceniasz tę zmianę? * * Majewski:* Boks przetrwa to wszystko, zapasy zresztą też, bo to podstawa sportów walki. Inna sprawa, w jakiej formie. Boks zabiły kontrowersyjne werdykty i złe sędziowanie. Było to niejasne dla widzów i dla bokserów. Świetnie, że inne dyscypliny się rozwijają. Konfrontacje mieszanych stylów walki oglądam i podobają mi się. Ale zwróć uwagę na K-1: federacja miała swój czas rozkwitu, ale padła w Japonii i przestała się liczyć. Próbują jakoś to reaktywować, ale zawodnicy albo pozawieszali kariery, albo poszli do MMA. A przecież pod względem sportowym walki K-1 były lepsze od MMA.

* Papliński: No bo nie było tam grapplingu, czyli - dla masowego odbiorcy - turlania. * * Majewski:* Ja jestem wielki chłop i oglądam wagę ciężką. Wiadomo, że boks w niższych wagach jest ciekawszy, bo jest lepszy technicznie, ale i tak wszyscy emocjonują się wagą ciężką. Ale MMA oglądam jak najbardziej. W Stanach to się świetnie rozwija, bo jest UFC, w Wielkiej Brytanii też, ale w Europie już jest gorzej.

* Papliński: A nie korciło cię, żeby spróbować sił w takim sporcie? Z twoimi warunkami fizycznymi? * * Majewski:*Nie, nie mam bitewnych zapędów i podoba mi się, jak wyglądam (śmiech). Ale taki na przykład Marcin Gortat już mógłby coś osiągnąć. Umie boksować...

* Muszyński: Podobno Gołota ma się pojawić na gali MMA przebrany za superbohatera. * * Majewski:*To jest jeden z ciekawych aspektów: niektórzy nie potrafią wyjść ze sportu czynnego. Z jednej strony to świetnie, że sport tak angażuje, z drugiej tragiczne, że bez końca trzeba sobie coś udowadniać. Dlatego cieszę się, że jestem spełnionym sportowcem.

Źródło artykułu:Maxim
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)