Tonęli 3 godziny. Jak udało im się przeżyć w lodowatej wodzie?
Były chwile, gdy chcieli się poddać... Myśl o dzieciach dodawała im sił.
To miała być jedna z tych wspaniałych męskich wypraw, o których kiedyś będzie można porozmawiać przy piwku. A skończyło się tragicznie... prawie. . Choć od tego czasu minęły już prawie dwa miesiące, mężczyźni wciąż nie mogą zapomnieć o przeżytej traumie, a ostatnio w nietypowy sposób postanowili podziękować swoim wybawicielom. Ale po kolei. 25 listopada ubiegłego roku, trzech dobrych przyjaciół ze szkockiego Dundee wynajęło skutery, by popływać po Morzu Północnym. Panowie szaleli w najlepsze, gdy niespodziewanie skuter 28-letniego Gavina Smitha i 32-letniego Bena Thomsona wywrócił się i odmówił im posłuszeństwa. Los młodych ojców, skąpanych w lodowatych wodach Morza Północnego, stanął nagle pod wielkim znakiem zapytania. Trzeci przyjaciel niezwłocznie zawrócił swój skuter w stronę portu, by wezwać pomoc. Jednak kiedy ratownicy, wraz z ocalałym mężczyzną, powrócili na miejsce zdarzenia, nikogo już tam nie było. Mijały trzy godziny od wypadku...
Tymczasem dwójka "rozbitków" zdryfowała wraz z prądem już 16 kilometrów. Przemarznięci do szpiku kości, desperacko wczepieni rękami w skuter, praktycznie nie mieli sił by poruszać zdrętwiałymi z zimna kończynami. Niedawno, na łamach "Daily Mail", Smith i Thomson wspominając tamto wydarzenie wyznali, że myśleli nawet o samobójstwie. - Kiedy jesteś tak niesamowicie wychłodzony, poddanie się i zaakceptowanie śmierci jest bardzo proste. Kuszące. Gdy odpuszczałeś, robiło się dziwnie cieplej... - wspomina Smith. Zupełnie, jakby morze chciało skłonić ich do zatracania się w jego odmętach. Szczęśliwie, gdy jeden miał kryzys, drugi wyławiał go z chłodnej toni. Sytuacja powtarzała się na zmianę. Mężczyźni starali się dodawać sobie otuchy, lecz gdy helikopter ratowniczy przeleciał tuż obok, nie dostrzegając ich, o optymizm było naprawdę ciężko. "Myśleliśmy, że to już naprawdę koniec".
Co więc pomogło im przetrwać aż trzy godziny w lodowatej wodzie? Ojcowska miłość. Panowie rozmawiali o swoich dzieciach, wspominali ich głupstwa, śmiali się z ich przygód i wiedzieli, że nie mogą się poddać - właśnie dla nich. W pewnym momencie zaczęli podśpiewywać jedną z tych głupiutkich rymowanek, jakie wymyśliły ich pociechy. W domu, gdy 5-letnia córka Bena Thomsona, Jessica, wołała "Love you lots", syn Gavina Smitha wykrzykiwał "Jelly tots!". W ten sposób powstał hit "Love you lots like jelly tots" [kocham cię tak mocno jak żelki - przyp. red.]. Panowie śpiewali to nieustannie, jak mantrę, która pozwalała im wejść w stan zbawiennej medytacji, dzięki czemu zdołali przetrwać w tych mrożących krew w żyłach warunkach. Nic dziwnego, wkrótce po cudownym uratowaniu, Gavin i Ben zafundowali sobie po tatuażu na przedramieniu z napisem "Love you lots like jelly tots". Towarzyszył temu także dopisek "R.N.L.I 25.11.2012".
(fot. DM)
R.N.L.I, ponieważ to właśnie jednej z jednostek Royal National Lifeboat Institution udało się zlokalizować "rozbitków". Po tym, jak ich wiara została boleśnie nadszarpnięta przez odlatujący helikopter, mężczyźni ujrzeli w oddali światła ekip ratunkowych. Najprawdopodobniej i one nie odnalazłyby ich w mroku, jednak resztkami sił Ben zdołał użyć gwizdka, który naprowadził ratowników na cel. I w ten oto sposób zdarzył się cud. Ben Thomson i Gavin Smith zyskali po drugim życiu. I jeszcze bardziej pokochali swoje pociechy, którym - bądź, co bądź - to drugie życie zawdzięczają... (lekarz, który badał Gavina po wyłowieniu go z wody stwierdził, że od śmierci dzieliło go 15 minut)
Jako ciekawostkę dodamy, że śpiewanie dziecięcych rymowanek i piosenek, jest zalecane przez przełożonych pracownikom platform wiertniczych, gdyby ci na skutek nieszczęśliwego wypadku, znaleźli się w lodowatej i wzburzonej wodzie. Kiedy jeden z naszych rozmówców poinformował nas o tym, szczerze zastanawialiśmy się, jaki jest tego cel. Tym bardziej, że on sam, wieloletni pracownik na takiej platformie, nie potrafił nam odpowiedzieć. Czyżbyśmy właśnie poznali odpowiedź na to nurtujące nas kilka miesięcy pytanie?
MW, PFi/PFi, facet.wp.pl