Tropami długowieczności!
04.08.2009 | aktual.: 27.12.2016 15:07
None
Z Romanem Warszewskim, podróżnikiem, znawcą tajemnic Ameryki Południowej, o najnowszej wyprawie śladami tajemnic starożytnych plemion indiańskich rozmawia Michał Piotrowski.
To już trzecia twoja wyprawa śladami Indian Q’ero. Co takiego wyjątkowego jest w tym właśnie plemieniu?
Żyjący wysoko w peruwiańskich Andach Indianie Q’ero, są wyjątkową grupa etniczną. Według antropologów to właśnie oni są najbliższymi spadkobiercami Inków. Q’ero żyją z dala od cywilizacji, skryci za masywem jednego z najwyższych peruwiańskich szczytów – Ausangate. Do siedzib tego plemienia, którego wielu przedstawicieli dożywa 110-115 lat, dotarłem w 2007 roku.
W 2008 roku, w czasie wyprawy Vilcabamba-Vilcabamba, w której brał udział także pisarz i globtroter - Jarosław Molenda, starałem się znaleźć ślady wiążące długowiecznych Q’ero z inną wyspą andyjskiej długowieczności – Doliną Vilcabamba w Ekwadorze.
Wyprawa tegoroczna powinna dostarczyć dowodów na potwierdzenie wysuniętej w roku poprzednim hipotezy oraz winna dostarczyć archeologicznych dowodów na istnienie Inki Paucara – postaci znanej z hiszpańskich kronik i z ludowych opowieści; indiańskiego przywódcy, który w XVI wieku zainicjowała program biologicznej odnowy inkaskiej szlachty, rozgromionej w czasie kampanii zdobywania ostatniej inkaskiej stolicy w Vilcabambie.
Biologicznej odnowy - co masz na myśli?
Nie mogąc konkwistadorów pokonać na polu bitwy, część Inków, którym przewodził Inka Paucar, postanowiła postawić na rewitalizację swojej społeczności. Tym bardziej, że w tym okresie Indianie masowo wymierali i ich biologiczna eksterminacja wydawała się nieunikniona (to m.in. skutek przywleczenia do Ameryki Południowej wielu nieznanych tam chorób).
W jaki sposób próbowano dokonać owej rewitalizacji?
Na andyjskie wyżyny zaczęto sprowadzać pewne rośliny, które występowały znacznie niżej, na terenach porośniętych selwą – dżunglą. Przyniosło to dobre rezultaty. Indianie, spośród który wywodzą się współcześni Q’ero, zaczęli żyć coraz dłużej.
Część inkaskiej społeczności przeniosła się do dzisiejszego Ekwadoru – w rejon Doliny Vilcabamba. Do dziś średnia długość życia w obu rejonach – w kraju Q’ero i w ekwadorskiej Vilcabambie - znacznie przekracza średnią charakteryzującą okoliczną ludność. To długotrwały ślad „programu” , zainicjowanego w XVI wieku przez Inkę Paucara.
Dlaczego Dolina Vilcabamby w Ekwadorze nosi taką samą nazwę, jak Vilcabamba - ostatnia stolica Inków, której pozostałości w 1964 roku odkrył amerykanin Gene Savoy?
Bo Inkowie, którzy ponieśli klęskę w Vilcabambie – ostatniej stolicy, po przeniesieniu się dalej na północ do Ekwadoru, chcieli w ten sposób najprawdopodobniej utrwalić pamięć o swym ostatnim bastionie, którego nie zdołali ocalić.
Zbieżność obu nazw była zresztą powodem, dlaczego temat ten przed kilku laty zacząłem zgłębiać.
Dwie poprzednie ekspedycje wiodły szczytami gór i nietkniętymi ludzką stopą, zarośniętymi dolinami. Gdzie poprowadzi trzecia?
Wyprawa tegoroczna odbywa się w rejon podobny, do tego, do którego udaliśmy się w roku ubiegłym: chodzi o rejon Vilcabamby, a więc o góry i o dżunglę.
Mamy nadzieję odkryć ruiny fortecy Machu Pucara, która znana jest z hiszpańskich kronik, w terenie jednak do tej pory nie została zlokalizowana. Wydaje nam się, że pewne jej fragmenty – idąc do Vilcabamby – widzieliśmy w roku poprzednim.
Jaki ma to związek z Inką Paucarem?
Inka Paucar brał udział w obronie Vilcabamby w 1572 roku. Machu Pucara było ostatnim fortem broniącym dostępu do Vilcabamby. Jednak Inkowie – w nie do końca zrozumiały sposób, zrezygnowali ze stawiania oporu w jego murach.
Dlaczego? – tego nikt nie wie. Moja hipoteza jest taka, że właśnie w tamtym momencie doszło do rozłamu w szeregach Inków; że Inka Paucar w chwili, gdy należało podjąć walkę w Machu Pucara, wysunął koncepcję „oporu przez rewitalizację”, w czym poparła go przynajmniej część załogi Machu Pucara. Jeśli Machu Pucara okaże się bastionem znacznym, będzie to argument na poparcie tej tezy. Wtedy bowiem jeszcze trudniej będzie zrozumieć, dlaczego Inkowie Machu Pucara nie bronili.
Tegoroczną wyprawę nazwałeś "Expedition Tupac Amaru". Skąd taka właśnie nazwa?
To proste: gdy toczyła się ostatnia kampania o zdobycie Vilcabamby, inkaskim władcą był Tupac Amaru I, jeden z synów Manco Inki II. Stąd ta nazwa.
Dlaczego tobie - człowiekowi pochodzącemu bądź co bądź z drugiego końca świata - tak bardzo zależy na odkryciu i opisaniu tajemnic Indian Q'ero?
Generalnie biorąc uważam, że im więcej wiemy, tym lepiej. Poza tym wydaje mi się, że od dawnych ludów – w tym od Indian Q’ero - bardzo wiele możemy się nauczyć.
Z tego co opisujesz w relacjach z poprzednich podróży lud Q'ero celowo wycofał, ukrył się na odludziu i niechętnie utrzymuje kontakty ze współczesnym światem. Z jakim przyjęciem spotykałeś się podczas poprzednich wypraw? Czy Indianie chętnie zdradzają swoje tajemnice?
Q’ero są grupa dość hermetyczną. Niezbyt chętnie kontaktują się z Białymi. W 2008 roku ułatwieniem dla było to, że towarzyszył nam peruwiański antropolog – Oswaldo Gonza Arcondo, który ze społecznością ta ma już wieloletnie kontakty.
Mimo że w chwili obecnej Q’ero w rejonie Vilcabamby nie mieszkają, Oswaldo i w tym roku chce z nami iść szukać ruin Machu Pucara. Oprócz tego towarzyszyć nam będzie Rosa Cobos – przedstawicielka rodziny Cobosów – tych samych, którzy w 1964 roku do ruin Vilcabamby doprowadzili odkrywcę Gene Savoya. Z Polski wyjeżdżają ze mną Jarosław Molenda, z którym w zeszłym roku dotarłem do Vilcabamby i Arkadiusz Paul – wielki miłośnik gór, który do Ameryki Południowej pojedzie po raz pierwszy.
Czy poznawszy tajemnicę długowieczności Indian Q'ero, można samemu stać się długowiecznym?
Sądzę, że tak i jest to opinia, którą w tej chwili podzielają niektórzy lekarze, w tym – doktor Jacek Belczewski, który w 2008 roku brał udział w ekspedycji do siedzib tego ludu.
Mówi się, że do długości życia zapisanej w genach, dodać można 10-15 proc. Należy czynić to samo, co w XVI wieku grupie swoich pobratymców nakazał Inka Paucar. Kluczem do długowieczności Q’ero – jak się wydaje - są rośliny, które Inkowie na wyżyny sprowadzali z niższych terenów porośniętych dżunglą.
Dokładniej piszę o tym w książce „Q’ero. Długowieczność na zamówienie”, która ukazała się kilka miesięcy temu.
Właśnie - pierwszą wyprawę do ludu Q'ero opisałeś w książce. Relacje z drugiej publikowałeś na łamach prasy. Czy możemy spodziewać się kolejnej książki jako pokłosia najnowszej ekspedycji?
Tak – powstanie druga część książki „Q’ero. Długowieczność na zamówienie”. Będzie ona nosiła tytuł „Wyprawa Vilcabamba-Vilcabamba”.
Śladami tajemnic Q'ero ruszasz po raz trzeci, ale w sumie to już twoja nasta wyprawa do Ameryki Południowej. Co szczególnie fascynuje cię i przyciąga w tej części świata?
Ameryka Południowa do dziś dnia skrywa bardzo wiele tajemnic. Naszym zadaniem jest próba ich wyjasnienia. Navigare necesse est.
Roman Warszewski
Dziennikarz i pisarz, autor wielu książek (m.in. „Tajna misja El Dorado”, „Pokazcie mi brzuch terrorystki”, „Marcahuasi – kuźnia bogów”, „Skrzydlaci ludzie z Nazca”, „Sztuka rozniecania ognia”, czy „Q’ero. Długowieczność na zamówienie”), w tym kilku bestsellerów. Laureat prestiżowych nagród, niestrudzony globtroter, tropiciel zagadek przeszłości. Wielokrotnie przebywał w Ameryce Południowej i Środkowej, które zna jak własną kieszeń. W swych wojażach dotarł nawet na Wyspę Wielkanocną.
Spotykał się i przeprowadzał wywiady z noblistami, terrorystami, dyktatorami, prezydentami i słynnymi szamanami. Pracował w redakcjach „Dziennika Bałtyckiego”, „Głosu Wybrzeże”, „Ilustrowanego Kuriera Polskiego”, a obecnie jest redaktorem naczelnym miesięcznika „Żyj długo”.
Od wielu lat stale współpracuje z miesięcznikami „Nieznany Świat” i „Poznaj Świat” oraz z kwartalnikiem literackim „Migotania, przejaśnienia”. Jest honorowym członkiem Centrum Medycyny Tradycyjnej w Limie (CIMT) oraz wiceprezydentem międzynarodowego stowarzyszenia „Exploraciones Pantiacolla”.