"Twarzo-kini". Co to takiego?
Jedziesz na spóźniony urlop do ciepłych krajów? Bądź pewien, że w twojej torbie znajduje się "twarzo-kini", inaczej skutki tej przygody mogą być opłakane...
W pierwszej chwili turysta, który decyduje się na zwiedzenie malowniczych plaż miasta Qingdao, w chińskiej prowincji Szantung może przeżyć szok, bowiem plaża dosłownie wyściełana jest lokalnymi mieszkańcami, w dziwacznych strojach z których wystają tylko gałki oczne, usta i nosy. Szczególnie dbałe w chowaniu swojego ciała przed słońcem są kobiety. Panie ubierają si ę w spodnie i bluzy z długim rękawem, natomiast twarze przykrywają czymś, co wygląda jak maska dla narciarzy, tyle tylko że wykonana z niezwykle cienkiej tkaniny. To właśnie "face-kini"...
Słońce jest dla biedaków
Dzisiaj opalenizna to coś dobrego - nawet eksperci od spraw związanych z modą doradzają, by od czasu do czasu (w granicach rozsądku) wybrać się na solarium, albo nad morze, by nabrać zdrowszego, atrakcyjniejszego wyglądu za sprawą przyciemnionej karnacji. Jednak jeszcze sto lat temu, nawet na Zachodzie, opalenizna kojarzyła się z plebsem i biedotą - ludzie z klas wyższych byli bladzi jak porcelana, zaś brązową skórę prezentowali tylko robotnicy fizyczni, którzy musieli pracować na zewnątrz. Wszystko zmieniło się za sprawą Coco Chanel, pierwszej smaganej słońcem dyktatorki mody...
W Chinach jednak, opalenizna wciąż źle się kojarzy. Tamtejsze panie cenią sobie bladą skórę, która stanowi o pięknie, subtelności i klasie. Stąd właśnie ich misterne zabiegi służące tylko temu, by za wszelką cenę ukryć się przed słońcem. Do tej pory, Chinki godziły swoją potrzebę pływania i zabawy z bladością, dzięki zadaszonym basenom, jednak obecnie poziom nasycenia ludźmi tych basenów jest zbyt duży. Na szczęście, chińska myśl techniczna sprawiła, że kobiety mogą dziś wychodzić na słońce, a przy tym nie złapać niechcianej opalenizny.
(fot. AFP)
Narodziny twarzo-kini
"Face-kini", bo to właśnie remedium na opalające właściwości słońca, powstało siedem lat temu i od razu "chwyciło". Stąd komiczne obrazki, jak te z plaż Qingdao, coraz częściej trafiają do mediów, natomiast Chińczyków już w ogóle nie dziwią. Francuski "Le Monde" pisze, że w Chinach, podobnie jak w kilku innych krajach świata panuje "pradawny strach przed opalaniem". Z kolei "Daily Mail" wskazuje na dodatkowe zalety twarzo-kini: to doskonała obrona przed owadami (może to odpowiedź na naszą tegoroczną plagę biedronkową?). Poza tym, można powiedzieć, że całe Chiny zjednoczyły się w duchu jedności z rosyjskim "Pussy Riot"...
MW/PFi