CiekawostkiTy też boisz się, że obudzisz się w grobie?

Ty też boisz się, że obudzisz się w grobie?

Nie dalej jak sto lat temu lekarzom dość często zdarzało się omyłkowo i przedwcześnie stwierdzić zgon pacjenta. Szczęście w nieszczęściu jeśli taki pechowy delikwent budził się w kostnicy. Gorzej jeśli odzyskiwał przytomność będąc już dwa metry pod ziemią. Wówczas na ratunek było zazwyczaj za późno.

Ty też boisz się, że obudzisz się w grobie?
Źródło zdjęć: © AFP

Według historyków medycyny najwięcej przedwczesnych pochówków miało miejsce w XVII wieku. Całą Europą targały epidemie dżumy, cholery i ospy. Ich efektem często bywały omdlenia i pozorna śmierć. Za umarłych uznawani byli również cierpiący na katapleksję - chorobę mózgu powodującą nagłe zapaści i zwiotczenie mięśni. Nic dziwnego że spory odsetek pogrzebanych budził się w pułapce, którą stała się trumna. Za przykład może tu posłużyć historia pewnej angielskiej parafii, której proboszcz postanowił ekshumować wszystkie zwłoki z miejscowego cmentarza. Kiedy grupa grabarzy przystąpiła do pracy okazało się, że jedna na 25 trumien nosiła od wewnątrz ślady zadrapań, zaś zwłoki ułożone były w nienaturalnej jak na "zwykłego" nieboszczyka pozycji.

Lęk przed pogrzebaniem żywcem był tak powszechny, że jeszcze dziś wielu z nas ma podobne obawy. I to pomimo faktu, że medycy potrafią (przynajmniej teoretycznie) bezbłędnie zdiagnozować zgon.

Jak radzono sobie z obawą? Wiele osób umieszczało w testamencie specjalne instrukcje, opisujące co zrobić z ich ciałem przed pochówkiem: jedni stawiali na polewanie wrzątkiem, czy przypalanie żelazem, inni domagali się przebicia serca nożem lub odcięcia głowy, jeszcze inni żądali włożenia do trumny nabitej broni.

Powstawały też niezwykłe pomysły na sygnalizację swojego powrotu do życia. W latach 90. XIX wieku popularny stał się projekt trumny ratunkowej stworzony przez polskiego ogrodnika - Wojciecha Kwiatkowskiego. Pomysł był tak dobry, że wynalazca postanowił nawet go opatentować.

Działanie trumny ratunkowej było zasadniczo proste. Od wieka trumny na powierzchnię prowadziła rura, wewnątrz której znajdował się kłębek jaskrawych nici lub pęczek barwnych piór. Z wnętrza trumny można było uruchomić jednym dotknięciem sprężynowy mechanizm, który otwierał denko rury wpuszczając do trumny powietrze, a jednocześnie wynosił barwną nić w górę, tak by stała się widoczna powiewając 60 cm nad mogiłą.

Pomysł był na tyle dobry, że paryska Académie des Inventeurs w listopadzie 1892 r. przyznała Kwiatkowskiemu złoty medal i dyplom honorowego członka. Niestety mimo wyróżnień wynalazek najprawdopodobniej nigdy nie został zastosowany w praktyce. Nawet przez swego twórcę.

No cóż, dziś wszystko wydaje się dużo prostsze - wystarczy zabrać ze sobą "na tamten świat" naładowany telefon komórkowy. I wiele osób tak właśnie robi. Sęk w tym, że potem nie dzwonią, nie piszą. Ciekawe - czy to skutek prawidłowej diagnozy medycznej, czy raczej kiepskiego zasięgu?

(menonwaves)/ PFi, facet.wp.pl

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (72)