Tym naprawdę martwią się mężczyźni
Niezapłacone rachunki, problemy ze zdrowiem, a może kłopoty w pracy - myślicie, że właśnie to spędza współczesnym mężczyznom sen z powiek? Amerykańscy naukowcy z uniwersytetów Pensylwanii i Środkowej Florydy udowodnili ostatnio, że są dla nas ważniejsze rzeczy.
Co zatem może być istotniejsze niż zdrowie nasze i naszych bliskich oraz bezpieczeństwo finansowe? Może miłość lub seks? Zwycięstwo ukochanej drużyny sportowej? Perypetie bohaterów ulubionego serialu? Nic z tych rzeczy - najważniejszy jest wygląd!
Jakiś czas temu pisaliśmy o bigoreksji - nowym zaburzeniu dotykającym coraz większej liczby mężczyzn. Przypadłość dotyczy blisko 10 procent bywalców siłowni, dla których dbałość o płaski brzuch oraz szeroką klatę staje się prawdziwą obsesją i uzależnieniem.
Szacuje się, że co drugi współczesny mężczyzna źle czuje się w swoim ciele. Brak samoakceptacji dotyczy nawet osób regularnie uprawiających sport i mogących teoretycznie pochwalić się ładną sylwetką. Skalę bigoreksji (termin wymyślił w połowie lat 90. amerykański psychiatra Harrison Pope) najłatwiej można dostrzec na siłowniach, gdzie świetnie zbudowani mężczyźni, spoglądając w lustra, z dezaprobatą kręcą głowami.
I choć sama bigoreksja stanowi poważny problem, jeszcze bardziej niebezpieczne jest zjawisko, kiedy to wygląd zaczyna nam przesłaniać nasze obowiązki i kwestie naprawdę ważne (jak zdrowie bliskich). A to niestety zdarza się coraz częściej. Jak wynika z badań jesteśmy przewrażliwieni na swoim punkcie.
Pięćdziesiąt trzy procent mężczyzn co najmniej raz w tygodniu myśli o swoim wyglądzie i odczuwa z tego powodu niepokój. Prawie połowa z badanych stwierdziła, że może myśleć o własnym wyglądzie kilka razy dziennie, 63 procent chce schudnąć, 53 procent nie jest zadowolonych ze swojego odbicia w lustrze, a 44 procent czuje się zawstydzonych, kiedy musi założyć na siebie kąpielówki.
Co istotne, jak mówią eksperci, oczekiwania względem męskich ciał ewoluowały w ciągu ostatnich kilku dekad. Szczególnie mocno widać to na przykładzie badania z początku lat 90.,w którym analizowano figurki G.I. Joe. Analiza wykazała, że w 1964 roku amerykański żołnierz mierzył w pasie 82 centmetrów i miał 31-centymetrowe bicepsy. Do 1991 roku, "Joe" dorobił się "sześciopaka" na brzuchu i stracił blisko 8 centymetrów w pasie, ale za to jego biceps rozrósł się do 42 centymetrów, co jest bardzo trudne do osiągnięcia nawet przy wytrwałym treningu na siłowni.
Co więcej, jak zauważa Heather Hausenblas, psycholog z Uniwersytetu Środkowej Florydy, będzie jeszcze gorzej, ponieważ presja odnośnie wyglądu jest wywierana już od najmłodszych lat: "Nawet kostiumy na bale przebierańców dla dzieci mają wbudowane mięśnie" - zauważa naukowiec.
Uczeni ostrzegają, że za kilka lat mężczyźni mogą być tak przewrażliwieni na punkcie swojego wyglądu, jak kobiety. Oznacza to galopujący wzrost zachorowań na depresję, bulimię czy anoreksję. Czy wobec tych zagrożeń wystarczy dobra terapia psychologiczna? Niekoniecznie. Psycholog znacznie lepiej sprawdza się w przypadku kobiet, ale nie mężczyzn. To panie chętniej decydują się na wizytę u psychoterapeuty i zdecydowanie łatwiej się otwierają. Pozostaje zatem mieć nadzieję, że wraz z rosnącymi oczekiwaniami w stosunku do własnego wyglądu będziemy rozmawiać o swoich problemach równie chętnie jak kobiety.
PFi, facet.wp.pl