"Niech mają przynajmniej wódkę"
Prohibicyjny pomysł Jaruzelskiego nie mógł się udać, ponieważ przez wiele lat władza komunistyczna przyczyniała się do rozpijania narodu. "Nie możemy im wszystkiego odbierać, niech mają przynajmniej wódkę i papierosy!" - miał powiedzieć premier Piotr Jaroszewicz podczas jednej z narad gospodarczych w KC PZPR.
Państwo potrzebowało pieniędzy, a Państwowy Monopol Spirytusowy przynosił ogromne dochody - nawet 200 miliardów złotych rocznie i był jedną z najważniejszych pozycji budżetowych.
Według Krzysztofa Kosińskiego, autora książki "Historia pijaństwa w czasach PRL", pod koniec lat 70. Polacy należeli do najbardziej rozpitych narodów świata; kilka razy w tygodniu upijało się pięć milionów obywateli!
Statystyczna rodzina wydawała nawet 10 proc. dochodów na wódkę, ale władze nie próbowały tego zmienić. Za czasów Edwarda Gierka punkt sprzedaży alkoholu przypadał średnio na 631 osób, gdy na przykład w Finlandii obsługiwał aż 27,6 tys. mieszkańców.
Przerażająco brzmiały dane statystyczne. W 1938 roku przeciętny Polak wypił 1,5 litra alkoholu (w przeliczeniu na czysty spirytus). W roku 1956 wskaźnik wzrósł do 3,2 , w 1965 r. - 4,1 , a w 1970 r. -5,1 litra. W latach 80. statystyczny mieszkaniec naszego kraju wypijał blisko 9 litrów czystego spirytusu rocznie! I choć dzisiaj ten odsetek jest zdecydowanie wyższy (ok 13 litrów) należy zaznaczyć, że wówczas pito głównie wódkę, a dziś dominuje piwo i wino. Poza tym nie wolno zapominać o tym, że mimo surowych kar, kiedyś na większą skalę kwitło bimbrownictwo.