"U nas schudniesz jak w... Auschwitz"
Świat reklamy nie cofa się przed niczym. Nie dziwią już nas roznegliżowane panie reklamujące śrubokręty, sofy, keczup czy prywatne uczelnie wyższe. Specjaliści od reklamy zrobią wszystko, żeby wcisnąć potencjalnemu klientowi mniej lub bardziej potrzebny produkt i czerpać z tego zyski. Czy jednak gra Holocaustem to nie zdecydowana przesada?
Właśnie w ten sposób postanowiła zareklamować swoje usługi jedna z siłowni w Dubaju. Na swojej stronie na Facebooku zamieściła 10 zdjęć reklamowych, które miały przyciągnąć potencjalnych klientów. Na jednym z nich znalazła się złowroga czarno-biała fotografia słynnej bramy wjazdowej do niemieckiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau i podpis wymyślony przez żądnych zysków specjalistów od reklamy, który można przełożyć jako: "Pożegnaj się z kaloriami" ("Kiss your calories goodbye"). By nie pozostawiać użytkownikom wątpliwości, co przedstawia budowla, w górnym lewym rogu umieszczono napis "Auschwitz".
(fot. zdjęcie producenta)
Wkrótce na stronie siłowni i na Twitterze rozpętała się prawdziwa burza. Nic dziwnego - Birkenau czyli część niemieckiego obozu w Oświęcimiu, gdzie miliony Żydów trafiały zazwyczaj niemal od razu z bydlęcego wagonu do komór gazowych i krematoryjnych pieców, to temat zbyt poważny i tragiczny, by wykorzystywać go do promowania usług siłowni i "małokalorycznej" sylwetki. W założeniu użytkownik powinien powiązać skuteczność ćwiczeń z przeraźliwie wychudzonymi więźniami nazistowskich obozów. Kontrowersyjne? Mało powiedziane.
Niesmaczna reklama została już oczywiście zdjęta ze strony, a oficjalny przedstawiciel firmy twierdzi, że jej twórca został zwolniony. To standardowe oświadczenie, bo pozostaje przecież kwestia zleceniodawcy oraz osób, które zatwierdziły projekt.
"Wykorzystanie obrazów związanych z jakimkolwiek ludobójstwem w reklamie to, w najlepszym wypadku, wprost niewyobrażalna niestosowność" - stwierdził dyrektor jednej z agencji public relations w Dubaju.
Mimo licznych głosów oburzenia i protestów, wychodzi jednak na to, że kontrowersyjna reklama niestety się opłaciła - zanotowano wielokrotnie wzmożony ruch użytkowników, wiele osób próbuje również dotrzeć do zdjętej reklamy przez wyszukiwarki internetowe i YouTube. Skłania to do smutnej refleksji, że podobna reklama nie jest w przemyśle reklamowym ostatnią...
KP/PFi