Trwa ładowanie...
12-12-2011 14:20

Upozorowała na sobie gwałt, żeby... nakłonić męża do przeprowadzki!

Upozorowała na sobie gwałt, żeby... nakłonić męża do przeprowadzki!Źródło: Thinkstockphotos
d4fdafo
d4fdafo

Panowie, słuchajcie swoich ojców! Przed ślubem zastanówcie się co najmniej trzy razy, czy wasza wybranka to aby na pewno odpowiednia partnerka dla was, a dla pewności poślijcie ją nawet na szczegółową ewaluację psychologiczną - inaczej możecie trafić tak, jak ten nieszczęśnik...

Kiedy dziesiątego kwietnia bieżącego roku, 36-letnia Laurie Ann Martinez weszła do swojego domu w Sacramento (Kalifornia), w kuchni natknęła się na obcego mężczyznę. Kobieta była przerażona. Nieznajomy błyskawicznie obezwładnił ją i ogłuszył, a kiedy Laurie obudziła się, odkryła na swoim ciele liczne siniaki i zadrapania, jej bielizna spuszczona była do kostek, a z salonu zniknęły dwa komputery, komórka, pieniądze i wszystkie karty kredytowe. Oszołomiona 36- latka powoli zrozumiała co się stało - została właśnie zgwałcona i okradziona. Gdy jej mąż wrócił z pracy, a jego oczom ukazały się samochody policyjne zaparkowane na podjeździe i ekipy techników z CSI przeczesujące salon oraz kuchnię, mężczyzna zrozumiał, że stało się coś niedobrego i, że powinien był posłuchać żony, kiedy ta miesiącami przekonywała go do przeprowadzki do innej dzielnicy. Miał wyrzuty sumienia.

Długimi tygodniami, tak spece z CSI, jak i policjanci, angażowali w śledztwo niezliczone ilości czasu i zasobów, lecz nijak nie mogli trafić na jakikolwiek ślad, który przybliżyłby ich choć trochę do ustalenia tożsamości sprawcy. Zupełnie, jakby napastnik był duchem, albo... człowiekiem, który nigdy nie istniał. Dopiero po ponad miesiącu, jeden z współpracowników Laurie Ann Martinez zgłosił się na posterunek, by wyznać funkcjonariuszom, że jeszcze przed zdarzeniem podsłuchał, jak Laurie planowała sfingować gwałt, by przekonać "opornego męża" do przeprowadzki w ładniejsze miejsce. W pierwszej chwili, śledczy nie mogli uwierzyć w tę wersję wydarzeń, ponieważ nie sądzili, że ktokolwiek byłby zdolny do równie "nieodpowiedzialnego" wyczynu, a tym bardziej z tak błahej przyczyny. Ponadto, smaczku całej sytuacji dodawał fakt, że Laurie Ann Martinez wykonywała zawód... psychologa.

A jednak, dowody zdawały się potwierdzać historię opowiedzianą przez świadka. Również sama Laurie, przyciśnięta przez policję, przyznała się wreszcie, że wszystko zostało przez nią ukartowane...

d4fdafo

Według pierwotnych zeznań kobiety, opublikowanych na łamach "News Observera", gdy próbowała uciec, nieznajomy uderzył ją w twarz, co jednak ostatecznie okazało się wierutną bzdurą, ponieważ prawda wyglądała następująco: po powrocie do domu, Laurie rozcięła sobie usta gwoździem, potem zdarła skórę z kostek na rękach papierem ściernym, a następnie poprosiła swoją najbliższą przyjaciółkę, Nicole April Snyder, by ta walnęła ją z całej siły w twarz (to właśnie Nicole zabrała na przechowanie laptopy i karty kredytowe), wreszcie - w ramach wielkiego finału - Laurie oddała mocz w majtki i zadzwoniła po policję. Dalej wystarczyło już tylko odgrywać zrozpaczoną kobietę - a jako, że z uwagi na specjalistyczne wykształcenie, Laurie miała już w swojej karierze do czynienia z ofiarami gwałtów, wiedziała, jak powinna wyglądać "optymalna histeria pourazowa", więc nie stanowiło to dla niej najmniejszego problemu. Gdyby nie świadek, zbrodnia uszłaby jej płazem, a ona cieszyłaby się małym białym płotkiem, gdzieś w innym
rejonie Kalifornii.

A jaki jest finał tej historii? Niezwłocznie po wyjściu na jaw całej afery, pan Martinez złożył pozew o rozwód, natomiast Laurie i jej koleżanka Nicole czekają na wyrok sądu - za swój wyczyn każda z pań może zostać skazana na trzy lata pozbawienia wolności.

MW/PFi

d4fdafo
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4fdafo