USS Freedom i USS Independence - futurystyczne okręty

Littoral combat ships to zupełnie inne rozwiązanie

Tradycyjny rozwój floty polegający na budowaniu świetnie wyposażonych gotowych jednostek to dziś nie wszystko. Littoral combat ships to zupełnie inne rozwiązanie. Okręty tego rodzaju to tzw. jednostki modułowe, które można "uzupełniać" różnymi elementami, tworząc w zależności od potrzeb z tej samej łodzi w różnym czasie konstrukcję przeznaczoną do wypełniania różnych zadań. Okręty występują w kilku wersjach - podstawowe warianty to "Freedom" oraz "Independence".

Według "All Hands", magazynu amerykańskiej Marynarki Wojennej, littoral combat ships mogą z powodzeniem wypełniać zadania dotąd zarezerwowane dla fregat rakietowych, trałowców, patrolowców, a nawet śmigłowców przeciwminowych.

Jednostki są wyposażone w broń do zwalczania innych okrętów nawodnych, jednostek podwodnych, obronę przeciwminową i przeciwlotniczą. Przez marynarzy są cenione za szybkość oraz mobilność. Piloci natomiast chwalą sobie wygodne lądowiska jednostek, które są w nie wyposażone.

Kwestią sporną jest natomiast to, na ile okręt jest wytrzymały i skuteczny w otwartym starciu na morzu. Choć testy, podczas których cechy te podlegają sprawdzeniu, zakończą się dopiero w 2018 roku, załogi są na ogół zadowolone po tym, jak wprowadzono pewne modyfikacje mające na celu zwiększenie ofensywnych i defensywnych możliwości littoral comabt ships.

Dokładna suma, jaką rząd USA wyłoży na program rozwoju okrętów modułowych aktualnie podlega negocjacjom w Izbie Reprezentantów. Wiadomo jednak, że projekt ma licznych zwolenników, którzy agitują za zielonym światłem na zbrojenia w tym kierunku. Docelowo USA miałyby zbudować flotę złożoną z 52 okrętów modułowych. Część zamówienia realizowałby amerykański gigant Lockheed Martin oraz firma Austal USA.