Seksowne ciała najlepszych modelek świata ubrane jedynie w skąpą bieliznę o wyrafinowanym kroju, ociekające erotyzmem pozy i doskonałej jakości zdjęcia - tak dziś powszechnie kojarzone są pokazy bielizny Victoria's Secret. Jednak nie zawsze tak było - początki słynnych na całym świecie pokazów były skromne i nie obyło się bez koszmarnych wpadek. Rozdeptane pantofle, wątpliwej urody modelki i kiczowate scenerie dla fotografii - to tylko niektóre grzechy katalogu Victoria's Secret z roku 1979.
(fot. Daily Mail)
Zdjęcia, które po ponad 30 latach znowu ujrzały światło dzienne, mogą pozbawić potencji (lub spowodować atak śmiechu) nawet największych miłośników kobiecych wdzięków i charakterystycznego image'u lat 80. Niektóre z pań prezentujących bieliznę nie grzeszą urodą, a w każdym razie w podmalowanych na jaskrawe kolory oczach i tapirowanych włosach wyglądają wyjątkowo niekorzystnie. Twórcom katalogu nie przyszło również do głowy, by zamaskować mankamenty ciała modelek - zamiast tego eksponują kajakowate gigantyczne stopy, niezbyt zgrabne nosy czy skłonność do tłustej cery.
(fot. Daily Mail)
Inna kwestia, że bielizna zaprezentowana w katalogu z 1979 roku ewidentnie trąci myszką. Różowawe półprzezroczyste biustonosze być może rozpalały zmysły 30 lat temu, ale dziś, zwłaszcza w połączeniu z dziwnymi szlafroczkami i futrzastymi pantoflami, budzą raczej uśmiech niż pożądanie. Prezentujące stroje panie wyglądają co najwyżej jak starające się za wszelką cenę odmłodzić wielokrotne rozwódki niż seksowne i pewne siebie uwodzicielki.
(fot. Daily Mail)
Najgorzej sprawa wygląda jednak z wnętrzami, w których zrobiono zdjęcia - kiczowate buduary, sztuczne kwiaty, tandetne meble udające antyki wyglądają niczym z podrzędnego studia fotograficznego, domku dla lalek lub taniego domu uciech, a towarzyszący modelkom pies sprawia wrażenie, jakby zdechł z powodu tychże wrażeń estetycznych.
(fot. Daily Mail)
Katalog Victoria's Secret ma jednak ogromną zaletę, której próżno szukać we współczesnych sesjach fotograficznych - to naturalność. Zdjęcia sprawiają wrażenie nietkniętych retuszem (o Photoshopie wtedy nikt nie słyszał), a pozujące modelki to kobiety z krwi i kości, a nie kupa silikonowych gnatów. Również pozy i grymasy modelek to zupełnie co innego niż wystudiowane pokazywanie górnych zębów i obowiązkowo szeroko rozstawione nogi współczesnych modelek.
Mimo wszystkich wad - ta sesja to naprawdę ciekawy kąsek, który pokazuje, jak z biegiem czasu zmienia się kanon piękna i ABC seksapilu.
(fot. Daily Mail)