Pamiętacie to jeszcze?
Piwo EB
Choć ten chmielowy napój zniknął z polskiego rynku ponad 10 lat temu, wciąż wiele osób pamięta jego słynne hasło reklamowe "Czas na EB". Marka pojawiła się w 1993 r. i szturmem zdobyła sympatię Polaków. Był to pierwszy lager (łagodne piwo dolnej fermentacji) w naszych sklepach.
Jednak o sukcesie EB zdecydował nie tylko smak, ale także pomysłowy marketing producenta. W telewizyjnych spotach promocyjnych występowały światowe gwiazdy (m.in. Jean Reno), a parasole z charakterystycznym logo opanowały ogródki piwne od morza po góry.
Firma Elbrewery nie wytrzymała jednak nacisku konkurencji i zaprzestała sprzedaży EB. Dziś piwo pod tą marką produkuje obecnie Grupa Żywiec, ale jest skierowane na rynek niemiecki i amerykański.
Telefon komórkowy
18 czerwca 1992 r. rozpoczęła działalność pierwsza polska sieć komórkowa - Centertel. Jednak w pierwszych latach na korzystanie z jej usług stać było tylko bogatych, ponieważ drogie były zarówno rozmowy, jak i aparaty, wielkością przypominające cegły.
Zazdrosne spojrzenia kierowano na biznesmenów, którzy na ulicy korzystali z Nokii 1011, pierwszego mikrotelefonu fińskiego producenta. W drugiej połowie lat 90. produkty tej firmy cieszyły się ogromną popularnością wśród Polaków, odkrywających zalety telefonii komórkowej. Jedna z sieci wprowadziła nawet specjalne talony na słynnego "banana", czyli Nokię 8110, rozsławioną przez film "Matrix".
Antena satelitarna
Hitem polskiej telewizji tamtych czasów był program "Bliżej świata". Prowadzona przez Jerzego Klechtę i nadawana w niedzielne popołudnia audycja prezentowała najciekawsze fragmenty programów emitowanych przez zagraniczne kanały satelitarne.
Niedługo później, na ścianach polskich budynków jak "grzyby po deszczu" zaczęły wyrastać talerze do odbioru programów z różnych stron świata. Przyzwyczajeni do dwóch programów telewizji publicznej, z wypiekami na twarzach śledziliśmy relacje meczów w Eurosporcie czy przaśne, niemieckie erotyki w RTL-u czy Pro7.
Big Mac
17 czerwca 1992 r., na rogu ulic Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej w Warszawie kłębił się dziki tłum. Wokół krążyli groźnie wyglądający ochroniarze z krótkofalówkami w dłoniach. Co spowodowało takie poruszenie? Otwarcie pierwszej w Polsce restauracji McDonald?s.
Nikt nie przejmował się, że sztandarowy produkt koncernu - Big Mac kosztował 25 tys. zł, co było wówczas sporą ceną za kanapkę z kotletem. Polacy stali w kolejce i płacili, bo możliwość zakupu prawdziwego amerykańskiego hamburgera była wymownym symbolem upadku komuny.
Discman
Na początku lat 90. marzeniem każdego miłośnika muzyki był walkman, dzięki któremu ulubionych wykonawców można było słuchać na spacerze czy autobusie. Jednak wkrótce pojawił się jego następca i nowy obiekt pożądania, czyli przenośny odtwarzać płyt CD.
Pierwsze discmany miały jednak pewną wadę - kiepsko znosiły wstrząsy, co uniemożliwiało słuchanie muzyki np. podczas marszu. Producenci szybko wyeliminowali feler, ale przez wiele lat przeszkodą w zakupie discmanów była ich wysoka cena.
Martensy
"Glany" z charakterystyczną żółtą nicią przy obszyciu podeszwy, ośmioma dziurkami na sznurówki i okrągłym czubkiem przeżywały w latach 90. ogromną popularność. Modę na solidne buty kreowali ówcześni idole, czyli muzycy sceny grunge.
Na licznych zdjęciach członkowie zespołów Pearl Jam, Alice in Chains czy Nirvana paradowali w martensach. Wzorowali się na nich także Polacy, a na ulicach roiło się wówczas od długowłosych młodzieńców w glanach, kraciastych koszulach i wojskowych kurtkach.
Tamagochi
Niewielu mężczyzn przyzna się, że jako chłopcy fascynowali się tym "babskim" gadżetem, ale w rzeczywistości japońskie urządzenie wciągało każdego.
Zabawa polegała na opiece nad wirtualnym zwierzątkiem. Właściciel Tamagochi musiał je karmić, poić, leczyć oraz zabawiać. Jeśli robił to systematycznie, wtedy pupil był szczęśliwy i dorastał.
Oryginalna wersja urządzenia produkowana była przez japońską firmę Bandai, ale na polskim rynku pojawiła się ogromna ilość znacznie tańszych podróbek, które jednak często psuły się, zanim pupil urósł.
Cinquecento
Fabryka w Tychach rozpoczęła produkcję następcy legendarnego malucha w czerwcu 1991 r. Podobnie jak Fiat 126 p, Cinquecento było tanie w eksploatacji, ale prezentowało się znacznie bardziej nowocześnie. Oba modele łączyła jednak także słaba konstrukcja - zarówno kierowca, jak i pasażerowie nie mogli czuć się w tym aucie bezpiecznie.
Największym zainteresowaniem cieszył się model "sporting", który wyposażano w niezły, 54-konny silnik. Samochód był chętnie tuningowany i bezlitośnie eksploatowany przez domorosłych kierowców wyścigowych.
Atuty "sportinga" docenił nawet Jeremy Clarkson. Słynny prezenter programu "Top Gear" uznał wyższość tego auta nad Mini Cooperem.
Pegasus
W latach 90. Polacy pokochali konsolę do gier, która była klonem japońskiego Nintendo Entertainment System (NES). Wielkim atutem tej zabawki była stosunkowo niska cena i duża dostępność gier. Na niemal każdym ówczesnym targowisku można było znaleźć stragan ze stosem kartridżów - pirackich kopii oryginalnych gier Nintendo. Można je było zarówno kupić, jak i wymienić.
Do dziś wiele osób z sentymentem wspomina długie godziny spędzone z Billem Rizerem i Lance'm Beanem - bohaterami kultowej strzelanki "Contra" czy słynnym hydraulikiem Mario, którego zadaniem było ocalenie księżniczki Toadstool.
Pager
Przed erą telefonów komórkowych Polacy przeżyli krótkotrwałe zauroczenie urządzeniami, których funkcja była podobna do dzisiejszych smsów. Jednak pagery pracowały w tzw. jednostronnych sieciach przywoławczych, które dostarczały informacje do adresata, lecz nie pozwalały na odpowiedź zwrotną. Nadawca nie miał pewności, że jego wiadomość dotarła, dlatego zwykle była ona wysyłana kilkakrotnie.
Pager był wykorzystywany w różnych sytuacjach. W filmie "U pana Boga za piecem" za pomocą tego urządzenia ksiądz przypomina wiernym o wieczornej modlitwie.
RAF/ PFi, facet.wp.pl