CiekawostkiW piwnicznej izbie

W piwnicznej izbie

Zawitaliśmy do miejscowości Lipno niedaleko Torunia, aby przekonać się, jak można "umeblować" 12 metrów kwadratowych piwnicy, aby było w niej wszystko, czego potrzebują klienci siłowni, a także - żeby klienci, o których mowa, nie potykali się co chwila o przedmioty do dźwigania.

Spieszę donieść, że sześciu chłopa, ćwiczących tam od kilku lat umeblowało swoją piwnicę doskonale. Tyle miejsca udało się wygospodarować obok niezliczonej liczby sztangielek, przyrządów przymocowanych do ścian lub sufitu, ustawionych w rogach, po bokach i wreszcie na środku, że o potykaniu nie ma mowy.
Jest ich sześciu. Nie oznacza to wcale, że tylko tylu prawdziwych mężczyzn w Lipnie garnie się do kulturystyki. Ba, gdyby było można, do piwnicy na Osiedlu Armii Krajowej nr 1 przyszłoby trzydziestu sześciu albo i więcej, ale... to niemożliwe. Dwanaście metrów powierzchni zapewnia względny komfort tylko szóstce zapaleńców.

W piwnicznej izbie
Źródło zdjęć: © KiF

Najstarszy z nich to Kazimierz Janke. Pierwszą siłownię osiedlową założył jeszcze w 1976 roku. Naczytał się klasyki z łamów starego "Sportu dla Wszystkich" i od razu - jak to mówią niezorientowani cywile - przewróciło mu się w głowie.
Miał kolegów, z którymi robił sprzęt do ćwiczeń z żelastwa znalezionego na złomowisku, z którymi razem ćwiczył przez parę ładnych lat - dziś pozostał jedyny z dawnej paczki. Reszta dała sobie wolne. Niektórzy wyjechali do innych miejscowości, bywało, że nawet za granicę, a niektórzy po prostu zmarli, czas przecież nie stoi w miejscu.

[

]( #opinions )

Pan Kazik to nie tylko organizator i kulturysta w jednej osobie, ale jednocześnie kulturystyczna złota rączka. Osobiście wybierał żelastwo na złomowisku, robił z byle czego sprzęt do ćwiczeń, a miał taki rozmach, że nawet maszynę Smitha skonstruował i to tak pomysłowo, że na dwunastu metrach piwnicznych zajmuje niewiele miejsca. Żadnego zbędnego zapasu z boku i z tyłu.

Janusz Biernacki to drugi zawodnik starszej (ale bez przesady) daty. Zaraził się kulturystyką 30 lat temu, kiedy służył w jednostce wojskowej, w Górze Kalwarii. Polubił to, co zaczął i nie odpuścił nawet wtedy, gdy się ożenił. A żona jak to żona:
- Zostaw te ciężary i posiedź w domu. Rodziny pilnuj zamiast męczyć się w tej zapyziałej piwnicy!

Pan Janusz podszedł do sprawy dyplomatycznie. Żonę kochał, więc nie wypadało odmówić, kiedy ładnie prosi. Przestał chodzić do siłowni, ale dla odmiany poszedł gdzie indziej i dał sobie mocno w szyję, mimo że do gorzały nigdy nie miał ciągu. Potem zrobił powtórkę i to tak skuteczną, że wcale nie musiał czekać długo na upragniony odzew ze strony oblubienicy:

- Wiesz co, Janusz? Jak masz tak łazić gdzieś na pijaństwo, to już lepiej chodź do tej swojej piwnicy!
I słowo ciałem się stało.

Dzisiaj pan Janusz się leczy, kuracja wymaga naświetleń, lekarz zabronił mu podnosić ciężary, bo "podobno one szkodzą na zdrowie". Gdy pacjent stawił się na wizytę kontrolną i zdjął koszulę, lekarz spojrzał na niego z zazdrością i powiedział:
- Panie Januszu, coś tu nie gra! Pan jest chory, ja zdrowy, a przecież dałbym dużo, żeby wyglądać tak jak pan. Mimo wszystko nie przesadzaj pan z tymi ciężarami.
Więc pan Janusz stara się ograniczać, bo zdrowie najważniejsze, wyciskanie na ławie robi najwyżej setką, jednak treningów nie odpuszcza. Mówi, że gdyby odpuścił, to od razu poczułby się jak uczeń, który nie odrobił lekcji.

Trzeci z grona zapaleńców to Piotr Kycia. Miał 15 lat, gdy zaczął robić pierwsze przymiarki do sztangi, dziś ma lat 35, jest po studiach, ukończył wydział marketingu i zarządzania, specjalizuje się w ubezpieczeniach. Oczywiście żonaty, ma dwóch synów i zapowiada, że jak tylko chłopaki podrosną, od razu przyprowadzi ich do piwnicy, aby za młodu przywykli do klimatu, w jakim trzeba będzie podtrzymywać tradycje rodzinne.

Piotr ma już na koncie 160 kg w ławie i 180 kg w przysiadzie, ale walczy dalej i cieszy się, że siła idzie cały czas w górę. Momentami sprawia wrażenie człowieka wyjątkowo "religijnego", szczególnie wtedy, gdy mówi, że jeśli zdarzy mu się nie przyjść na trening, to czuje się jakby zgrzeszył. Na szczęście później, w trakcie kolejnego treningu, sam wyznacza sobie taką pokutę, po której nikt już nie ma wątpliwości, że Piotr ma wszystkie grzechy odpuszczone i znowu jest czysty jak łza.

[

]( #opinions )

Ciekawą postacią w tym gronie jest Robert Witkowski, kulturysta mocno zaprawiony w bojach ze sztangą. A określenie "ciekawa postać" słusznie się Robertowi należy, bo ma 38 lat (do czego od razu nieśmiało się przyznał), podczas gdy tak na oko wygląda na 22, góra 23 i z tego powodu może uchodzić za ewenement przyrodniczy. Koledzy z siłowni zapewniają jednak, że to od kulturystyki tak się wygląda

Ozdobą piwnicznej drużyny są dwaj 19-letni bliźniacy, Marcel i Cyryl Archaniołowiczowie. Napaleni na żelazo jak ich starsi koledzy, mają przy tym doskonałe zadatki genetyczne na atletów. Nie jest więc wykluczone, że za kilka lat spotkamy ich na zawodach, a tak oryginalne nazwisko na pewno nie wyleci szybko z pamięci.

Uzyskanie zgody wspólnoty mieszkaniowej na założenie klubu albo raczej klubiku kulturystycznego w jednej z piwnic nie należy do rzeczy łatwych. Niektóre starsze panie wolałyby - jak twierdzi jeden z "szóstki" - założyć tam hodowlę kotów. Podobno te miłe zwierzątka mniej hałasują, z czym akurat trudno się zgodzić, bo na przedwiośniu koty mają zwyczaj ostro dawać czadu, najchętniej po nocach. Rozwiązaniem problemu z hałasem jest wyłożona grubymi połaciami gumy podłoga, dzięki której żadne odgłosy stamtąd nie przedostają się przez ściany do mieszkań.

Zastrzeżeń było więcej: a to, że młodzież pali i rozrzuca pety po klatkach, a to, że pije, rozrabia i bałagani. Okazało się, że nic z tych rzeczy. Panuje spokój, piwnica jest regularnie sprzątana, kulturyści zachowują się dyskretnie. Mało tego! Aby nie obciążać mieszkańców dodatkowymi, aczkolwiek groszowymi, wydatkami za prąd, założyli sobie osobny licznik. Pełna kultura!

Kiedyś w siłowni na osiedlu ćwiczył Marek Siedlecki, który doszedł do takich wyników, że w latach 90. XX w. został członkiem kadry narodowej. Był mistrzem Polski, mistrzem Europy i wielokrotnym medalistą mistrzostw świata. Może nawet ćwiczyłby w Lipnie do dziś, gdyby nie przeprowadzka do Warszawy.
Inni uczestnicy ćwiczeń przenosili siłownię kilka razy z miejsca na miejsce zanim wylądowali tutaj, gdzie są teraz. Nie było łatwo - musieli zebrać podpisy wszystkich mieszkańców bloku, co szło długo i z oporami, ale w końcu się udało. Jednak "licencję" na wstęp ma tylko tych sześciu i nikt więcej.

- W dużym mieście jest wiele różnych propozycji dla młodzieży - rozmyśla głośno jeden z bliźniaków - a u nas nic się nie dzieje, więc ta siłownia stała się najlepszym lekarstwem na nudę.
Bliźniacy uczą się zaocznie w liceum, a pracują w szpitalu, pomagając pacjentom w trudnych sytuacjach. Uważają, że to dobry wybór, bo dopóki człowiek jest zdrowy i silny, to powinien być uczulony na kłopoty ludzi chorych i zawsze służyć im pomocą.

Starsi kulturyści pamiętają, że do szkoły w Lipnie chodził kiedyś Lech Wałęsa, aż szkoda, że się stąd wyprowadził, bo może jego obecność tutaj spowodowałaby wiele korzystnych zmian w miasteczku. Póki co, trzeba liczyć tylko na siebie.
W innych blokach przez jakiś czas też istniały siłownie piwniczne, na pewno nie tak dobrze wyposażone, jak ta spod jedynki, ale tam mieszkańcy nie byli tak wspaniałomyślni i kazali wynosić się chłopakom. Teraz tamci nie mają gdzie się podziać, więc rozrabiają po zaułkach.

[

]( #opinions )

Za to pod jedynką starsi ćwiczą 3-4 razy w tygodniu, a bliźniacy nawet 6 razy, natomiast znajomi przychodzą czasem tylko po to, aby się sprawdzić, bo ćwiczą gdzieś kątem.

W każdym razie z tego, co udało nam się zobaczyć, można wnioskować, że gdyby w Lipnie powstał klub kulturystyczny "z prawdziwego zdarzenia", liczba chętnych przekroczyłaby najśmielsze oczekiwania. Każdy młody człowiek chce być silniejszy niż jest, więc gdy tylko wie, gdzie to można "załatwić", na pewno tam trafi.
Niestety, piwnica pod jedynką jest już zajęta, pozostaje oczekiwanie, że ktoś możny i władny stworzy podobny ośrodek. Ale to już jest sygnał dla samorządu miejskiego. Tego samorządu w Lipnie i tych samorządów w innych miejscowościach.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)