CiekawostkiW przeszłości należał do Czerwonych Khmerów - teraz stara się odkupić swoje winy

W przeszłości należał do Czerwonych Khmerów - teraz stara się odkupić swoje winy

Podobno saper myli się tylko raz, ale jemu jak dotąd nie przytrafiła się żadna pomyłka, a swoją pracę przez długi czas wykonywał bez żadnego zabezpieczenia. W przeszłości należał do Czerwonych Khmerów, teraz próbuje odkupić swoje winy.

W przeszłości należał do Czerwonych Khmerów - teraz stara się odkupić swoje winy
Źródło zdjęć: © Cambodian Self Help Demininig

16.01.2015 | aktual.: 19.10.2015 16:21

Przez ponad dwadzieścia lat Aki Ra zajmuje się rozminowywaniem terenów, które ze względu na rozmieszczone przez zbrodniczy reżim komunistyczny w Kambodży miny nie nadają się do zamieszkania.

Kiedy na początku lat 90. Aki Ra po raz pierwszy ruszył w zaminowaną dżunglę, miał do swojej dyspozycji jedynie nóż, kombinerki i kij. Mimo oczywistego zagrożenia, jakie niósł za sobą tak amatorski "styl" saperski, mężczyzna nie tylko się nie poddał, ale również w żaden sposób nie ucierpiał. Dziś trzydziestoosobowy zespół działający w ramach założonej przez niego organizacji Cambodian Self Help Demininig (tłum. Kambodżańska Samopomoc w Usuwaniu Min) pracuje m.in. za pomocą detektorów metalu. Nie zmienia się jedno - pracy wciąż jest dużo, bo spadkiem po działalności reżimu Pol Pota jest blisko sześć milionów min umieszczonych głównie w północnej części Kambodży.

Aki Ra podkreśla, że miny towarzyszyły mu od wczesnego dzieciństwa. W wieku dziesięciu lat został zapisany do oddziałów Czerwonych Khmerów (jego rodziców prawdopodobnie zamordowano). Choć z początku zajmował się gotowaniem i pracami porządkowymi, szybko dostał do ręki karabin oraz miny. - Czasami nosiłem w plecaku i po sto sztuk - wspomina. - Nie było tygodnia, żeby ktoś przez nie nie ucierpiał.

Dzieci i młodzież wychowywane przez reżim Czerwonych Khmerów jako funkcjonariusze często odznaczały się większym okrucieństwem niż dorośli. Szeroko zakrojona indoktrynacja była na porządku dziennym. - Wierzyliśmy w to, co nam mówiono. Poza tym nie mieliśmy żadnego wyboru - wspomina Aki Ra. - Nie znałem wtedy innego świata. Mimo służby na rzecz zbrodniczego reżimu, mężczyzna zachował jednak zdrowe odruchy. - Pewnego razu w szeregach wroga, naprzeciwko mnie, zobaczyłem swojego wujka. By go nie zabić, strzeliłem mu ponad głową.

Po upadku reżimu Czerwonych Khmerów Aki Ra zajął się usuwaniem min - najpierw tych ze swojej najbliższej okolicy. Między 1992-2007 pozbył się około 50 tys. niebezpiecznych obiektów. W 1997 roku otworzył muzeum min lądowych, przy którym zaczęła następnie funkcjonować szkoła, niewielki ośrodek dla sierot i najmłodszych ofiar min lądowych. Do dziś przez organizację przewinęło się blisko 100 dzieci.

Od 2008 roku organizacja Aki Ra umożliwiła osiedlenie się 100 tys. ludzi na 180 hektarach oczyszczonych z min ziem. Mimo to mężczyzna nie robi z siebie bohatera - Chcę, by mój kraj był bezpieczny - stwierdza skromnie.

Kamila Pączek

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)