W tej miejscowości wszyscy znają kung-fu
Są tacy ludzie, z którymi czasami lepiej jest nie zadzierać. Tak po prostu, dla własnego bezpieczeństwa. Do kategorii tej należałoby zaliczyć wszystkich mieszkańców pewnej chińskiej wioski. Łupnia można tam dostać właściwie od każdego - niezależnie od tego, ile ma lat. Nawet najmłodsi znają tam podstawy wschodnich sztuk walki.
28.09.2015 | aktual.: 28.09.2015 15:36
Na pierwszy rzut oka to typowa wioska, w której źródłem przetrwania jej mieszkańców jest rolnictwo. Gdy przyjrzeć się jej bliżej, to okazuje się, że położona w środkowej części Chin, zamieszkiwana przez ponad 120 osób Ganxi Dong to wyjątkowa miejscowość. Powstała w czasach dynastii Ming osada znalazła się w centrum zainteresowania mediów z całego świata, gdy okazało się, że każdy z jej mieszkańców jest specjalistą od sztuk walki. Szkolenia polegające na zgłębianiu ich tajników prowadzone są już wśród najmłodszych. I od tej zasady nie ma wyjątku. W lokalną tradycję wpisana jest reguła przypominająca tę z "Podziemnego kręgu" - walczyć muszą wszyscy.
W wiosce zamieszkiwanej przez Dongów, jedną z 56 mniejszości etnicznych w Chinach, nie wyodrębnił się jeden nadrzędny styl. Poszczególne rodziny specjalizują się w różnych metodach walki. Są takie, które parają się walką wręcz. Powszechne jest też stosowanie rozmaitych narzędzi - począwszy od kijów i lasek, a na widłach kończąc. Efekty tych szkoleń są imponujące. Już nawet najmłodsi potrafią stawiać czoła zagrożeniu. Ale seniorom też lepiej tam nie zachodzić za skórę.
Tajniki sztuk walki są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Żyjący w Ganxi Dong ludzie nie do końca wiedzą, jakie są korzenie tej pieczołowicie kultywowanej tradycji. Istnieją na ten temat różne teorie. Według jednego z przekazów, wieki temu mieszkańcy byli regularnie atakowani przez dzikie zwierzęta, które niszczyły ich plony. W związku z tym każda rodzina miała wytypować swojego młodego i silnego przedstawiciela, który miał zacząć trenować walki. Podczas szkoleń silne i młode osoby starały się naśladować ruchy drapieżników - węży, tygrysów czy lampartów. W ten właśnie sposób miały się wykształcić różne style kung-fu.
Zgodnie z inną legendą niezwykła tradycja wsi aktywnych bojowników miała się wykrystalizować już w czasach pierwszych osadników z Ganxi Dong, którzy byli regularnie napadani przez mieszkańców sąsiednich wiosek. Jako ofiary agresji postanowili zaprosić ekspertów od wschodnich sztuk walki, którzy nauczyli ich, jak mają się zachowywać w chwili zagrożenia. Nawet najstarsi współcześni mieszkańcy przyznają jednak, że nie wiadomo, czy tak było naprawdę.
(fot. East News)
Zdjęcia mieszkańców wioski kung-fu stały się ostatnio prawdziwym hitem serwisów społecznościowych. Widać na nich młodych mężczyzn oraz starszych panów, którzy stosując różne narzędzia, stają przeciwko sobie na arenach zmagań położonych tuż obok swoich tradycyjnych domów. W wywiadach przekonują jednak, że na co dzień nie podnoszą na siebie ręki. Kung-fu w czasach pokoju to tylko forma rekreacji, która pozwala im odetchnąć od codziennej rutyny i doglądania plonów.
Warto tu także podkreślić, że taka rozrywka nie stała się jedynie domeną mężczyzn. Kobiety, niezależnie od wieku, nie tylko potrafią walczyć, ale też lubią takim treningom poświęcać czas. Wiele z nich uważa, że kobiety w wiosce mają obowiązek opanować wszystkie tajniki określonego stylu, zwłaszcza dziś, kiedy wiele młodych osób opuszcza wioski i przeprowadza się do dużych metropolii. W razie niebezpieczeństwa, będą mogły obronić się same.