Kumpel Hemingwaya
Na Półwyspie Iberyjskim narodziła się legenda "człowieka, który się kulom nie kłaniał". To określenie jest zasługą Ernesta Hemingwaya. Wybitny amerykański pisarz był obserwatorem hiszpańskiej wojny domowej. Zaprzyjaźnił się ze Świerczewskim i uwiecznił go nawet na kartach powieści "Komu bije dzwon" (jako generała Golza).
Mężczyzn połączyło zamiłowanie do mocnych trunków, które generałowi towarzyszyło do końca życia. Podczas pobytu w Hiszpanii Świerczewski zasłynął z tego, że często dowodził po pijanemu, w samych kalesonach. Będąc w amoku, nie zwracał uwagi na ostrzał przeciwników i dlatego "kulom się nie kłaniał". Nie rozstawał się także z dwoma pistoletami typu Walther, z których zwykł rozstrzeliwać dezerterów. Temu atrybutowi zawdzięczał swój późniejszy pseudonim.
Do Związku Sowieckiego wrócił w 1938 r, a rok później został wykładowcą w moskiewskiej akademii wojskowej. Już wkrótce swoje "wybitne" umiejętności strategiczne miał okazję sprawdzić na placu boju, co kosztowało życie wielu żołnierzy.