Waży 250 kilogramów. Właśnie przemierza Amerykę na rowerze
Chcieć znaczy móc. Właśnie z takiego założenia wyszedł Eric Hites. Mężczyzna cierpi z powodu otyłości olbrzymiej. Nie przeszkodziło mu to jednak odbyć przygody życia. Zdecydował się przejechać Amerykę na rowerze.
03.11.2015 | aktual.: 03.11.2015 11:25
Komentarze na temat ludzi takich jak Eric Hites są zazwyczaj nieprzychylne. Ci najbardziej złośliwi często pytają wprost, jak można doprowadzić się do takiego stanu. Amerykanin nie pamięta, kiedy jego waga pokazała 257 kilogramów. Pozostawiony przez żonę, bezrobotny, otyły i cierpiący z powodu depresji mężczyzna mógł zamknąć się w czterech ścianach, konsumować kolejne pizze czy paczki chipsów i czekać, co przyniesie kolejny dzień. Ale zamiast tego, postanowił działać. Wsiadł na rower i ruszył przed siebie. Nietypowa decyzja, jak na osobę, która waży ponad ćwierć tony.
Media w Stanach Zjednoczonych, dla których Eric Hites stał się bohaterem, z uwagą relacjonują jego przygodę. Jak na idola Ameryki przystało, otrzymał też odpowiedni przydomek. W niektórych gazetach nazwano go „grubym Forrestem Gumpem”, nawiązując w ten sposób do słynnego książkowego i filmowego bohatera, który pewnego dnia postanowił trochę pobiegać, aż przemierzył kilkukrotnie Amerykę. W rzeczywistości życie Hitesa nie przypomina jednak bajki o Forreście.
(( bigphoto http://i.wp.pl/a/f/jpeg/35899/foto1.jpeg #source=(fot. AFP)
#size=650x508#))
Jak wspomina pochodzący ze stanu Indiana 40-latek, wciąż mu coś nie wychodziło. W lipcu 2014 r. odeszła od niego żona, która zdecydowała się zamieszkać z innym facetem. W tym samym czasie Eric miał problemy z ustabilizowaniem swojej sytuacji zawodowej. Często zmieniał pracę – był m.in. telemarketerem, barmanem i dostawcą pizzy. Ostatecznie skończył jako bezrobotny. Do tego wszystkiego doszły związane z tuszą trudności w poruszaniu się oraz pogarszająca się kondycja psychiczna. W końcu uznał, że jeśli nic nie zmieni i nie ruszy się z domu, w którym mieszkał z rodzicami, to jego sytuacja będzie się jeszcze bardziej pogarszać i nie będzie już dla niego ratunku.
- Musiałem wyjść z tej mojej strefy bezpieczeństwa. Musiałem przestać robić wymówki, po prostu wyjść i to zrobić – wspomina Hites. - Jeśli miałem jeszcze raz zacząć żyć z moją żoną u boku i zaznać szczęścia, to musiałem odbyć osobistą podróż, by zmienić to, kim się stałem; dowiedzieć się, kim byłem i stać się kimś lepszym.
Zanim wyruszył w podróż życia, Hites musiał zgromadzić odpowiednie fundusze. Pomogli mu w tym internauci, których poprosił o wsparcie w jednym z serwisów crowdfundingowych. Zebrał ponad 11 tysięcy dolarów (ponad 42 tysiące złotych), a jego inicjatywę wsparło ponad 380 osób. Dzięki temu udało mu się kupić rower, do którego podłączył samodzielnie przerobioną przyczepę. W marcu tego roku zaczął też intensywnie ćwiczyć, by kondycyjnie przygotować się do podróży. To o tyle ważne, że Amerykanin jest nałogowym palaczem. Zresztą mężczyzna wspomina, że kiedy odbierał jednoślad i chciał go przetestować, dostał zadyszki po przejechaniu zaledwie 100 metrów.
(( bigphoto http://i.wp.pl/a/f/jpeg/35899/przyczepa.jpeg #source=(fot. Facebook)
#size=649x365#))
Jego plan, którego realizację już rozpoczął, przewiduje przemierzenie Stanów Zjednoczonych ze wschodniego wybrzeża na zachód. Wyruszył z Falmouth w stanie Massachusetts, a podróż zamierza zakończyć w Kalifornii. Trasa wiedzie przez: Nowy Jork, Filadelfię, Indianapolis, Las Vegas, Oklahoma City, Pasadenę i Los Angeles. W sumie zamierza pokonać ponad 4,5 tysiąca kilometrów. Ale media zainteresowały się nim, gdy przejechał dystans zaledwie 600 kilometrów. W ostatnich tygodniach napisał o nim m.in.: „New York Times”, a tysiące ludzi ze sporą nadwagą, którym brakuje odwagi lub pomysłowości, z zainteresowaniem przygląda się jego poczynaniom.
Mężczyzna, który już stał się inspiracją dla rzeszy osób, odniósł też już pierwszy osobisty sukces. Udało mu się zaimponować swojej żonie, która obiecała, że do niego wróci. Właśnie to było jednym z jego największych pragnień. Mimo że ten cel już udało mu się osiągnąć, absolutnie nie myśli o rezygnacji z dalszej wyprawy. Tym bardziej, że dzięki podróży zaczął chudnąć w oczach – po dotarciu do Nowego Jorku ważył już ponad 30 kilogramów mniej. Choć pokonał dopiero część dystansu, już nie może narzekać na brak przygód czy nudę. Jak twierdzi, na drodze spotyka mnóstwo fantastycznych ludzi, którzy mocno trzymają za niego kciuki. Pojawili się też już sponsorzy, którzy zaczęli wspierać jego przedsięwzięcie od strony technicznej. Tymczasem jego profil na Facebooku polubiło już ponad 30 tysięcy osób. Nieźle jak na osobę, którą jeszcze do niedawna inni obrzucali pogardliwymi spojrzeniami.
(( bigphoto http://i.wp.pl/a/f/jpeg/35899/foto.jpeg #source=(fot. AFP)
#size=650x804#))
- Już jestem odmienionym człowiekiem. Jeszcze nie skończyłem, ale na pewno tam dotrę. Wciąż długa droga przede mną, ale w końcu zmierzam we właściwym kierunku – podsumowuje cytowany przez „The Daily Telegraph” Hites.
RC/dm,facet.wp.pl