Trwa ładowanie...
24-10-2007 11:46

Wiedźmin (The Witcher) (PC)

Wiedźmin (The Witcher) (PC)
d32ogcq
d32ogcq

Warzęcha jest ptakiem brodzącym. Wyobraźcie sobie, że owej warzęsze wysiadł GPS i znalazła się na środku pustyni, nie mając bladego pojęcia, jak wrócić do swojego gniazda. Błądzi jeden dzień, mając nadzieję, że za następną wydmą jest już na pewno oaza. Drugiego dnia zaczyna przeklinać producentów ptasich GPS-ów do dziesiątego pokolenia wprzód i wstecz. Trzeciego dnia już akceptuje swój los, uważając, że po śmierci może być całkiem ciekawie. I tak podczas dumania o niebie i 73 warzęszych dziewicach ptak napotyka taboret. A na taborecie wiadro wody.

I właśnie tak, jak owa warzęcha wodę, ja pochłonąłem Wiedźmina. Zajęło mi to prawie cztery dni. Zacząłem grać w środę wieczorem, a skończyłem w sobotę w nocy, robiąc przerwy na spanie, jedzenie i inne utrudnienia.

Zmobilizowałem się nie tylko z powodu goniących mnie terminów i inspirowanych Pulp Fiction metod motywowania pracowników do pracy zastosowanych przez naszego naczelnego. Ale też dlatego, że gra ta wciąga jak Teletubisie dwuletnie dziecko. Jak sięgam pamięcią, ostatnimi czasy podobny stan wywołały u mnie tylko dwie gry - Dreamfall i Fahrenheit (notabene przygodówki). Czyli tytuły z wyśmienitą fabułą, która potrafiła zagrać na strunach wyjałowionej przez gry duszy.

Większość spostrzeżeń, jakie zostały zawarte w betateście jest dalej aktualnych. Teraz przychodzi czas ich oceny.

d32ogcq

Zacznę od tego, o czym nie chciałem pisać przy okazji betetesu. Od bugów. Niestety, wiedźminie ciasto wyszło z małym zakalcem. Nic, czego nie naprawiłyby patche, ale co pozostawia pewien niesmak.

Najbardziej irytująca jest ogromna niestabilność gry. Średnio co godzinę pokazywała mi pulpit. Najpierw było to wnerwiające. Później dopiero przyszła błoga znieczulica i spokojne odpalanie ostatniego zapisu gry. Ale czasami, gdy Wiedźmin robił psikusa w nieodpowiednim momencie, bywałem o krok od zamienienia się w Hulka. Mam nadzieję, że pudełkowa wersja będzie stabilniejsza. A to, z czym przyszło mi się zmagać, to tylko taki dowcip zrobiony recenzentom i specyfika wersji „review”.

Co ciekawe, mniejszych bugów nie ma zbyt wiele. Wychodzi na to, że RED nie ma zamiaru rozdrabniać się. Jak już mają być błędy, to tylko konkretne. A co tam.

Z innych niedoróbek najbardziej widoczne są problemy z animacją w trybie izometrycznym (przypomnę - do wyboru są 3 widoki: izometryczny bliższy, izometryczny dalszy i TPP). Poruszamy wtedy Geraltem, klikając. Gdy naciśniemy blisko wiedźmina, pójdzie powolnym krokiem. Gdy - dalej, pobiegnie. Problem zaczyna się wtedy, gdy klikniemy ni to blisko, ni to daleko. Wtedy Geralt wykona coś pomiędzy chodo-biego-chodem, a biego-chodo-biegiem. Co już podpada pod jurysdykcję Ministerstwa Głupich Kroków. Do tego czasem występuje, tzw. efekt „łyżwiarza”, kiedy postać nie wykonuje ruchu, a przesuwa się. Było to bardzo widoczne w becie gry. W finalnej wersji w dużej mierze poradzono sobie z tym problemem. Jednak nie do końca. Czasem w rzucie izometrycznym Geralt potrafi zrobić ślizg mniejszy.

d32ogcq

Rzucają się też w oczy źle wykadrowane cut-scenki na silniku gry. Czasami bohaterów widowiskowych scen czy dramatycznych dialogów zasłania zieleń. Widać drzewo, krzak, liście i - jak mamy szczęście - głowy, ramiona i czasem nogi postaci. Nie jest to częste, ale zdarza się.

Zabugowane są mieszczące się w karczmach magazyny, w których można przechowywać nadmiar suwenirów. Z wkładaniem i składowaniem przedmiotów nie ma najmniejszego problemu. Dziwne rzeczy zaczynają się natomiast dziać, gdy chcemy coś wyjąć. Wtedy po przeniesieniu tego do inwentarza Geralta, przedmiot ów, owszem, znajduje się w sakwie bohatera, ale też dziwnym trafem dalej kurzy się w skrzyni. Co ciekawe, to dublowanie przedmiotów jest bardzo wybiórcze. Trudno w zasadzie ustalić jego algorytm. Niektóre rzeczy zostają sklonowane, a niektóre nie. Mam wrażenie - może mylne - że powielone zostają tylko nieopatrznie wrzucone tam śmieci. Wartościowe runy już się tak łatwo nie klonują. Następny dowcip programistów RED-a?

I to by było praktycznie na tyle w kwestii bugów. Co nie zmienia faktu, że od wielkiej nadziei rodzimego dewelopingu, która - jak czytamy w jednym ze znanych tygodników - ”ma szansę stać się pierwszym komercyjnym sukcesem polskiej kultury na świecie od czasów „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza” można i trzeba oczekiwać więcej. Począwszy od tego, aby gra była dopracowana i pozbawiona rażących błędów.

d32ogcq
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d32ogcq