MilitariaWięzień z bransoletką

Więzień z bransoletką

Więzień z bransoletką
Źródło zdjęć: © PAP

11.04.2014 | aktual.: 27.12.2016 15:08

Jak sprawdza się dozór elektroniczny?

"Napraw swój błąd u boku bliskich" - tak brzmiało hasło akcji społecznej promującej system dozoru elektronicznego, który w Polsce został wprowadzony pięć lat temu. Od tego czasu blisko 25 tysięcy osób odbyło wymierzoną przez sąd karę w domu, nosząc na kostce plastikową bransoletę umożliwiającą monitorowanie miejsca ich pobytu.

Dwa lata temu Krzysztof J. z Leśna Górnego zabił swojego teścia. Stanął w obronie rodziny, która od lat była nękana przez sadystycznego mężczyznę. Tym razem Krzysztof postanowił zareagować i wdał się w szarpaninę z furiatem. W pewnej chwili odepchnął Czesława D. tak mocno, że ten przewrócił się i uderzył głową w posadzkę. Zmarł po kilku dniach w szpitalu.

Sąd skazał Krzysztofa J. za śmiertelne pobicie teścia na rok więzienia. Jednak zdecydował się na wyjątkowe złagodzenie kary, ponieważ na korzyść oskarżonego zeznawały nawet córki ofiary.

Kilka tygodni temu w mediach ukazały się relacje z powrotu do domu Krzysztofa J. Mężczyzna został bowiem objęty dozorem elektronicznym, dzięki czemu może odbyć resztę wyroku w domowym zaciszu. Problemem okazał się tylko brak dobrego połączenia internetowego, niezbędnego do prawidłowego działania systemu. Na router umożliwiający monitorowanie miejsca pobytu skazanego zrzucili się wszyscy sąsiedzi.

Krzysztof J. jest jednym z 25 tysięcy Polaków, którzy - zamiast w więzieniu - "odsiedzieli" karę w domu, z plastikową bransoletą na kostce.

1 / 4

Kara mieszana

Obraz
© PAP

System nadzoru elektronicznego zaczął funkcjonować w 2009 r., początkowo tylko w regionie warszawskim, później rozszerzono go na cały kraj. Rozwiązanie było eksperymentem, dlatego wprowadzono je ustawą czasową, która miała obowiązywać tylko do sierpnia 2014 r., jednak w ubiegłym roku nadzór elektroniczny włączono na stałe do prawa karnego. Wszyscy byli bowiem zgodni, że bardzo dobrze sprawdził się w praktyce.

Jak tłumaczą specjaliści jest to najlepszy przykład tzw. kary mieszanej. Przebywając najpierw w więzieniu sprawca przestępstwa może na własne oczy przekonać się o konsekwencjach nieodpowiedniego sprawowania. Po odbyciu części kary, jej resztę odbywa w ramach dozoru, mając świadomość co go czeka, gdyby ponownie zszedł na złą drogę.

System pozwala wymierzać sprawiedliwość humanitarnie i sprawiedliwie, a zarazem pięć razy taniej niż w więzieniach. Średni koszt pobytu skazańca w placówce penitencjarnej to przynajmniej 2,5 tys. zł miesięcznie. Ta sama osoba wysłana do domu z plastikową bransoletą kosztuje nas ok. 550 zł.

2 / 4

"Nie chcę chodzić jak idiota"

Obraz
© PAP

Dozorem zostają objęte osoby, które nie stanowią zagrożenia dla zdrowia i życia innych obywateli, przede wszystkim drobni złodzieje, rowerzyści złapani na jeździe po pijanemu oraz ojcowie unikający płacenia alimentów.

Kilka miesięcy temu bransoletę chciano nałożyć także Piotrowi Ikonowiczowi, który w 2000 r. - jeszcze jako poseł - brał udział w blokowaniu eksmisji pary starszych ludzi w Warszawie. Został oskarżony przez prokuraturę o udział w pobiciu właściciela dom i skazany na 90 dni więzienia.

Dyrektor aresztu śledczego na warszawskim Grochowie uznał, że nie ma potrzeby izolowania polityka i zwrócił się z wnioskiem o objęcie go dozorem elektronicznym. Jednak Ikonowicz nie zgodził na takie rozwiązanie. "Nie chciałbym chodzić jak idiota z takim urządzeniem" - tłumaczył mediom. "Wydaje się, że to nie jest dobre rozwiązanie, upokarzające. Nie dość, że został niewinnie skazany, to teraz ma chodzić jeszcze w jakiejś obrączce" - dodawała jego żona Agata.

3 / 4

Kto ma szanse na dozór

Obraz
© PAP

Dla wielu więźniów dozór elektroniczny jest jednak wspaniałą okazją, by wrócić do w miarę normalnego życia. Jednak nie każdy może z niej skorzystać. O założenie bransolety i odesłanie do domu mogą ubiegać się osoby, wobec których orzeczona kara pozbawienia wolności nie przekracza jednego roku. Kolejnym warunkiem jest posiadanie stałego miejsca pobytu oraz zgoda wszystkich osób pełnoletnich zamieszkujących wspólnie z wnioskodawcą na zastosowanie tego systemu.

Istotne znaczenie dla uzyskania zezwolenia ma również opinia o skazanym wynikająca z wywiadu środowiskowego przeprowadzonego przez kuratora i uwagi z zakładu karnego, o ile rozpoczął już odsiadkę.

W praktyce decydujące znaczenie ma zawarta w obu dokumentach tzw. prognoza kryminologiczna sugerująca, czy osoba starająca się o dozór będzie przestrzegała prawa.

Często o odmowie objęcia systemem decydują banalne problemy techniczne w mieszkaniu skazańca, np. brak prądu czy zasięgu internetu lub sieci komórkowej, niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania dozoru.

4 / 4

Pod kontrolą

Obraz
© PAP

Jak system działa w praktyce? Nadajnik wygląda jak zegarek, który jest mocowany powyżej kostki na nodze lub na przegubie dłoni. Urządzenie cały czas wysyła sygnały w celu zidentyfikowania miejsca przebywania osoby objętej dozorem. W jej mieszkaniu umieszczony jest aparat monitorujący, który wymaga stałego zasilania elektrycznego. Odbiera komunikaty z nadajnika i wysyła je centrali poprzez sieć telefonii komórkowej. Posiada także wbudowany telefon, używany wyłącznie do kontaktu z centralą monitorowania.

Wszelkie uszkodzenia lub manipulacja przy urządzeniach są natychmiast zgłaszane do centrali, a jej pracownik błyskawicznie kontaktuje się ze skazańcem, by wyjaśnić sprawę. Osoba objęta dozorem musi odbierać każdy telefon. Nie może opuszczać miejsca odbywania kary poza godzinami, które w harmonogramie na to pozwalają

Niewypełnianie warunków dozoru elektronicznego skutkuje uchyleniem go przez sąd, co powoduje, że reszta kary jest odbywana w więzieniu. Jednak takie sytuacje zdarzają się rzadko. Dwa lata temu głośny był przypadek mężczyzny, który w Ełku napadł na niepełnosprawnego i ugodził go nożem. Po aresztowaniu wyszło na jaw, że napastnik nosił na kostce plastikową bransoletę.

Rafał Natorski /PFi, facet.wp.pl

karasądwięzienie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (37)