Więźniarki miłości, czyli jak znaleźć żonę w… areszcie
Kobietę swego życia można spotkać wszędzie. Przecież nigdy nie wiadomo, w którym miejscu dosięgnie człowieka strzała Amora – w bibliotece, pubie, a może… w więzieniu? Żart? Wcale nie! Zastanów się dobrze – a czy Ty nie masz problemów z kobietami? Czy nie zauważyłeś, że w jakiś przedziwny sposób, prędzej czy później wszystkie od Ciebie uciekają? Nie martw się, te nie uciekną. Nie mają dokąd…
Paradoksalnie, w czasach, gdy komunikacja jest prostsza niż kiedykolwiek, przez co poznawanie nowych ludzi powinno być łatwe, wcale tak nie jest. A przecież teoretycznie mamy olbrzymie możliwości – dzięki komputerom odkryto zupełnie nowy świat. Wirtualny świat serwisów społecznościowych i randkowania on-line. Twórcy takich serwisów zarabiają krocie, wpadając co rusz na nowe pomysły – serwisy dla nastolatków, dla kur domowych, dla greckich wdów jeżdżących konno… tu jedynie wyobraźnia wyznacza granice.
Jak się okazuje wyobraźnia niektórych jednostek może naprawdę wprowadzić w osłupienie. Albowiem czasami pozornie śmieszne, a nawet głupie spostrzeżenia mogą prowadzić do zadziwiająco kreatywnych projektów. Które w dodatku odnoszą sukces. Podobnie było w tym przypadku.
Otóż, Amerykanin, Todd Muffoletto, stwierdził, że na świecie zbyt wielu jest samotnych facetów, którzy swe dni i noce spędzają jedynie w towarzystwie pustych butelek po piwie i Jerry’ego Springera. Zwłaszcza, że tyle wspaniałych kobiet marnuje się w… więzieniach. A przecież one także pragną uczucia, pragną miłości, łakną kontaktu z drugim człowiekiem. Todd dodał dwa do dwóch i wyszedł mu pomysł iście szatański – a może by tak połączyć tych wszystkich samotnych facetów z kobietami zza krat?
W ten sposób powstał internetowy serwis randkowy przeznaczony dla pensjonariuszek więzień w całych Stanach Zjednoczonych. Więźniarki tworzą tam swoje profile, na których zamieszczają fotografie, opisują swoje zainteresowania, a także zwierzają się z tego, co je boli, a dzięki czemu czerpią radość z życia. Obecnie baza zarejestrowanych kobiet jest już całkiem spora, dlatego Panowie – jeżeli nie przeszkadza Wam, że biedaczka popełniła kilka błędów w przeszłości – jest z czego wybierać!
Lekkie zastrzeżenie budzi sposób zapoznawania się z Paniami. A mianowicie wybór partnerki przypomina trochę zakup książki, albo płyty CD. Najpierw należy zapoznać się z profilami dziewczyn, a następnie, gdy któraś wpadnie nam w oko kliknąć „dodaj do koszyka”. Po uiszczeniu opłaty, użytkownik otrzymuje dane kontaktowe do swojej wybranki.
W tym momencie większość z Was zastanawia się pewnie, czy ktoś w ogóle korzysta z usług tegoż nietypowego serwisu. Odpowiedź brzmi: tak. I to bardzo wiele osób, z których większość jest zadowolona – o czym świadczą liczne pozytywne komentarze. Jak choćby ten:_ „Witam, chciałbym Wam powiedzieć, że bardzo sobie chwalę Wasz serwis. Otrzymałem odpowiedzi na wszystkie moje listy i wspominam to, jako bardzo miłe doświadczenie. Ostatnio bardzo się zbliżyłem do pewnej kobiety i planuję złożyć jej wizytę w przyszłym miesiącu. Jest piękna, inteligentna i ma serce ze złota. Wszystko, co mogę powiedzieć panom, którzy wahają się czy skorzystać z tej usługi, to: nie czekajcie! Ja w ten sposób spotkałem kobietę, która jest spełnieniem marzeń każdego faceta i, która sprawiła, że jestem szczęśliwy. Jeszcze raz dziękuję za wspaniałe przeżycie. Pozdrawiam, Kevin.”_
Dodatkowo, ostatnimi czasy na witrynie serwisu powstała nowa zakładka zatytułowana “happy end”, w której zamieszczane będą nazwiska par, które na tyle przypadły sobie do gustu, że skończyły na ślubnym kobiercu. Jak się okazuje, było już kilka takich przypadków.
Pomysł, choć kontrowersyjny, daje do myślenia. Dodanie jednej z Pań do koszyka to koszt rzędu 3 USD. Co zdaje się być niezbyt wygórowaną ceną za szansę na miłość. Jednak pamiętajcie – upewnijcie się zawczasu, jak Wasza wybranka tam trafiła… lepiej, żeby nie okazało się, że ostatni, który uiścił 3 dolary spoczywa obok Kurta Cobaina.