Trwa ładowanie...
Witold Chrzanowski
14-09-2016 11:16

Wiktor Zin – dżentelmen z piórkiem i węglem

Zmarł tak, jak żył – w drodze. Gdy nadeszła jego godzina, przygotowywał się właśnie do zajęć ze studentami. W ostatnim wywiadzie (opublikowanym cztery dni po jego śmierci, 21 maja 2007 roku) powiedział: „Jestem jak helikopter, ciągle muszę ruszać swoimi skrzydłami i wtedy dobrze się czuję. Zabija mnie bezczynność”.

Wiktor Zin – dżentelmen z piórkiem i węglemŹródło: PAP
d1h3egp
d1h3egp

Przez lata był związany z Krakowem. Jego charakterystyczna postać zawsze będzie się już kojarzyła z tym miejscem. „Chodząc po Krakowie, nie sposób nie dostrzec znamion jego działalności, którymi naznaczone jest nasze miasto” - powiedział ks. Władysław Gasidło podczas uroczystości pogrzebowych w Bazylice Mariackiej.
Fascynował widzów
Prof. Wiktor Zin urodził się 14 września 1925 roku. Architekt, naukowiec, popularyzator wiedzy o historii polskiej sztuki, a dla rzesz Polaków – autor legendarnego programu telewizyjnego „Piórkiem i węglem”, który przez prawie trzydzieści lat (od roku 1963) gromadził przed odbiornikami setki tysięcy, jeśli nie miliony, widzów.
Profesor odkrywał przed nimi tajemnice architektury. Rysował (piórkiem i węglem właśnie), opowiadając przy tym nie tylko historie przedstawianych obiektów, ale odwołując się także nader często do szeroko pojętej kultury.
„Można mówić, można rysować, ale żeby mówiąc bajkę o czerwonym kapturku, rysować zamojski rynek? To bardzo trudne” – przyznał sam na kilka lat przed śmiercią.
W jego gabinecie zawsze wisiał krzyż
Od dziecka przejawiał zainteresowania artystyczne. Pasjonowało go zwłaszcza malarstwo i rysunek. Pierwszych lekcji plastyki udzielali mu dziadek i ojciec, właściciele zakładu malarsko-pozłotniczego w rodzinnym Hrubieszowie. Później pod swoje skrzydła wziął go Aleksandrow, uczeń Repina, emigrant z Rosji, który młodego Wiktora wprowadził w zasady geometrii i perspektywy.
Bardzo przydało mu się to w trakcie studiów architektonicznych w Krakowie. Po ich ukończeniu podjął pracę na Politechnice Krakowskiej, gdzie przez lata kierował między innymi Instytutem Historii Architektury i Konserwacji Zabytków.
W swoim gabinecie zawiesił krzyż. Jak podkreślał, był to wówczas (w czasie bezwzględnej walki komunistycznych władz z Kościołem) jedyny krzyż na uczelni. Mimo nacisków nigdy go nie zdjął. Towarzyszył mu do końca pracowitego życia.
Ratował nie tylko zabytki Krakowa
Komunistyczne władze w końcu machnęły ręką na religijne „odchylenie” naukowca. Umieli docenić jego wiedzę i profesjonalizm. Profesor był dla nich zbyt cenny. Nie tylko pracował na uczelni, ale zajął się też ratowaniem zabytków Krakowa. Został m.in. głównym architektem miasta, kierował badaniami Staromiejskiego Zespołu Krakowa i Krakowskiej Komisji Konserwatorskiej.
To tylko niektóre z funkcji sprawowanych przez niestrudzonego profesora. W 1977 roku został generalnym konserwatorem zabytków. Zasłynął wówczas uratowaniem niewygodnej politycznie (bo przedstawiającej zwycięstwo Polaków nad Rosjanami) „Panoramy Racławickiej”. Zagrożone zniszczeniem dzieło przewieziono na jego polecenie z Wrocławia do Warszawy.
Jako generalny konserwator zabytków zatwierdził wzniesienie pomnika Trzech Krzyży w Gdańsku. Była to jedna z ostatnich decyzji Zina na tym stanowisku. W grudniu 1981 roku, po głoszeniu stanu wojennego, zrezygnował z tej funkcji.
„Chciałem wykształcić pokolenie ludzi wrażliwych na sztukę”
Pozostała mu praca naukowa i ratowanie zabytków. Pozostał także program „Piórkiem i węglem”. Przez blisko trzydzieści lat jego emisji cykl ten obejrzały trzy pokolenia widzów.
„Chciałem pokazać ludziom, co jest ładne. Takie były moje założenia. Przy pomocy telewizji chciałem wykształcić pokolenie ludzi wrażliwych na sztukę i architekturę” – mówił po latach profesor Zin w rozmowie z dziennikarzem Polskiego Radia.
Czy mu się to udało? Chyba tak. Choć programów Zina nie ma już w telewizji od lat, kolejne pokolenia Polaków mogą zapoznawać się z nimi w internecie. W sieci można znaleźć także inne programy profesora – m.in. cykl radiowych audycji „Półgłosem i ciszą”. Wszystkie stanowią zestaw obowiązkowy dla osób interesujących się polską sztuką, historią i kulturą.

Najbardziej popularny wśród wykładowców
Wiktor Zin był zaprzeczeniem nudnego profesora. Kochał młodzież z wzajemnością. Jego wykłady były oblegane. W plebiscytach na najpopularniejszego wykładowcę Politechniki Krakowskiej zajmował pierwsze miejsce.
Podobnie było na innych uczelniach, z którymi współpracował – Europejskiej Akademii Sztuk, Akademii Górniczo-Hutniczej i rzeszowskiej Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania, gdzie kierował Katedrą Historii Sztuki i Kultury.
Śmierć przyszła do niego właśnie wtedy, gdy przygotowywał się do zajęć na rzeszowskiej j uczelni. Jego ostatniego wykładu wysłuchał już ktoś inny.

d1h3egp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1h3egp