Winston Churchill - polityczną poprawność miał w głębokim poważaniu
24.01.2017 15:12
W organizowanych współcześnie na Wyspach plebiscytach (mimo potężnej konkurencji) to właśnie on wskazywany jest jako najważniejszy Brytyjczyk w historii. Co więcej, powszechnie uważa się go za jednego z najwybitniejszych polityków XX wieku. Był jednak nie tylko znakomitym strategiem, który dzielnie przeprowadził swój kraj przez zawieruchę II wojny światowej, ale również świetnym mówcą, wybitnym pisarzem (w 1953 roku otrzymał Literacką Nagrodę Nobla) i człowiekiem, któremu obca była polityczna poprawność.
Zmarł 24 stycznia 1965 r. w wieku 90 lat. Fakt, że dożył później starości, może stanowić pewien problem dla twórców dzisiejszych kampanii społecznych, przekonujących o szkodliwości alkoholu i tytoniu. W końcu o Churchillu można powiedzieć wiele różnych rzeczy, ale na pewno nie to, że prowadził zdrowy tryb życia.
Na świecie jego ocena jest najczęściej pozytywna, w Polsce – co zrozumiałe – już nie do końca. Często wypomina się jego postawę podczas konferencji jałtańskiej. Ustalenia, jakie tam zapadły, oznaczały dla naszego kraju kolejne dekady okupacji. Tamto wydarzenie do dziś często określane jest mianem zdrady jałtańskiej. Oczywiście historycy i biografowie dwukrotnego premiera Wielkiej Brytanii nie są już tak jednoznaczni, wskazując, że Churchill jak mało który z zachodnich polityków znał historię Polski i był wielkim orędownikiem wolnej Rzeczypospolitej.
Z cygarkiem w samolocie
Dziś wiele osób, słysząc "Churchill", ma przed oczami obraz starszego pana z kapeluszem na głowie i cygarem w ustach. Brytyjczyk nie potrafił żyć ani bez cygar – te palił namiętnie od 1895 r., gdy odwiedził Kubę, ani bez whisky – jego ulubione to Johnnie Walker Red Label. To właśnie wokół tych dwóch jego zamiłowań krąży najwięcej anegdot.
Z cygarami nie rozstawał się niemal nigdy. Do dziś uśmiech na twarzach słuchaczy wzbudza opowieść o tym, że polityk dysponował specjalną maską tlenową, z której korzystał podczas podróży samolotem na dużych wysokościach. Była ona skonstruowana w taki sposób, by także w takich warunkach umożliwić mu sięgnięcie po tytoń. W masce znajdował się otwór, który nawet w czasie wdychania tlenu pozwalał mu zaciągnąć się dymem jego ulubionych cygar Romeo Y Julieta. Churchill był ich chodzącą reklamą
Alkohol "profilaktycznie"
Cygara najbardziej mu smakowały, gdy mógł jednocześnie sączyć swoje ulubione whisky albo brandy. Polityk miał się zakochać w tych trunkach podczas podróży do egzotycznych krajów. Tak bardzo obawiał się zatrucia pokarmowego, że dodawał alkohol do wypijanej wody. Od tamtej pory szklaneczka "czegoś mocniejszego" towarzyszyła mu niemal przez cały czas.
Do dziś wielu znawców biografii Churchilla zastanawia się, czy można go nazwać alkoholikiem. Zauważa się, że słynny dyplomata zaczynał zwykle pić o poranku, spożywał whisky przed posiłkiem i tuż po nim. Idealnym zwieńczeniem dnia była – jakżeby inaczej – szklaneczka jego ulubionych "procentów". Z drugiej strony alkohol nie miał nigdy widocznego wpływu na jego sprawność fizyczną czy intelektualną. Choć Churchill za kołnierz nie wylewał, pozostawał doskonałym mówcą znakomicie formułującym swoje wywody oraz błyskotliwym interlokutorem.
Mistrz ciętej riposty
Wiedząc o jego przyzwyczajeniach, niektórzy starali się wykorzystać sytuację dla osiągnięcia politycznych celów. Do dziś chętnie przytaczany jest wątek scysji pomiędzy nim a przedstawicielką Partii Pracy, która zarzuciła mu, że jest pijany. Taka publicznie poczyniona uwaga wiele osób prawdopodobnie wytrąciłaby z równowagi, ale nie Churchilla. Polityk, który nie owijał w bawełnę, nawet, gdy miał do czynienia z kobietami, bez chwili namysłu odparł: "A pani brzydka! Jednak ja jutro będę trzeźwy".
Legenda za życia
Churchill stał się tak wdzięcznym tematem wielu anegdot, m.in. tych dotyczących jego relacji z kobietami, że z czasem zaczęto wkładać mu do ust słowa, których nigdy nie wypowiedział. Jedna z najbardziej popularnych historyjek tego typu dotyczyła spotkania z Nancy Astor, pierwszą kobietą, która zasiadła w Izbie Gmin brytyjskiego parlamentu. Żona słynnego magnata prasowego Williama Waldorfa Astora miała powiedzieć do Churchilla, że gdyby została jego żoną, to dodałaby mu trucizny do kawy. "Nancy, gdybym był twoim mężem, wypiłbym to" - miał odpalić polityk. Tyle tylko, że cała ta sytuacja pojawiła się jako żart w satyrycznej kolumnie "Chicago Tribune". Historyjka zaczęła żyć własnym życiem, a wiele osób przestało wkrótce pamiętać, że jest zmyślona.
Niewyparzony język
Ale nie oznacza to, że dzisiejsze feministki znalazłyby z nim płaszczyznę porozumienia. Szczególnie te, które lubią dużo mówić. "Gadatliwe kobiety mówią, by nic nie powiedzieć; gadatliwi mężczyźni, by nic nie robić" - mawiał polityk.
O tym, że brytyjski dyplomata niewiele robił sobie z konwenansów, można się było przekonać po wielokroć. Pewnego razu, gdy w jego gabinecie pojawił się Lord Tajnej Pieczęci, on akurat znajdował się w toalecie. Poinformowany o przybyciu urzędnika Churchill wypalił: "Powiedzcie Lordowi, że jestem zapieczętowany w pewnym tajnym pomieszczeniu i jestem w stanie sobie poradzić tylko z jednym gów... naraz".
Pamiątki po Churchillu
Po śmierci postać brytyjskiego polityka w wielu kręgach została otoczona kultem. Ceny pamiątek po nim osiągają dziś zawrotne ceny. Rekordowe wpływy notowane są ze sprzedaży książek czy listów, ale również tak oryginalnych przedmiotów, jak protezy zębów czy – uwaga – niedopałki cygar. Pozostałość po jednym z nich została sprzedana w 2010 r. na aukcji za 7 tysięcy dolarów (ok. 28 tysięcy złotych). Takie sytuacje zdarzają się jedynie w przypadku ludzi równie nietuzinkowych jak Churchill.