Włodzimierz Puchalski - człowiek, dzięki któremu Polacy pokochali przyrodę
22.12.2015 | aktual.: 07.04.2017 13:22
Mimo że nie miał do dyspozycji internetu, a telewizja za jego czasów ograniczała się do jednego programu, potrafił zarazić miliony Polaków miłością do przyrody
Pozostawił po sobie wiele książek i unikalnych filmów oraz tysiące niezwykłych zdjęć natury (wszystkie są czarno-białe - podobno dlatego, że ich autor był daltonistą, choć on sam przekonywał, że po prostu świat najpiękniej wygląda w tych dwóch barwach). Mimo że Włodzimierz Puchalski nie miał do dyspozycji internetu, a telewizja za jego czasów ograniczała się do jednego programu, miłością do przyrody potrafił zarazić miliony Polaków...
Włodzimierz Puchalski urodził się 6 marca 1909 r. w Mostach Wielkich, małej miejscowości w okolicach Lwowa. Miłością do przyrody już we wczesnym dzieciństwie zaraził go ojciec, zawodowy oficer, chętnie zabierający syna na wycieczki po lesie, oraz dziadek, który 14-letniemu Włodkowi podarował aparat fotograficzny.
W tym wieku Puchalski zaczął też polować i tej pasji pozostał wierny do końca życia, co brzmi dość paradoksalnie, ponieważ to jemu przecież zawdzięczamy upowszechnienie określenia "bezkrwawe łowy", oznaczającego "ustrzeliwanie" zwierząt za pomocą aparatu fotograficznego. We wspomnieniach tłumaczył: "Przebywałem dużo w towarzystwie doświadczonych myśliwych, którzy nie tylko wpajali mi zasady łowiectwa, lecz przede wszystkim nauczyli mnie rozumieć przyrodę i dostrzegać jej piękno".
Początki kariery
Puchalski miał 18 lat, gdy we Lwowie zaprezentował pierwszą wystawę zdjęć, zatytułowaną "Żaba". Po ukończeniu szkoły średniej odbył służbę wojskową w Korpusie Kadetów nr 1 we Włodzimierzu Wołyńskim, a później studiował na Akademii Rolniczej w Dublanach.
Przełomem w jego życiu było spotkanie z prof. Witoldem Romerem, wybitnym fotografikiem i naukowcem, kierownikiem Katedry Fototechniki Politechniki Lwowskiej, twórcą izohelii, czyli techniki fotograficznej, której bazą jest kilkakrotne powielanie jednego zdjęcia. Młody Puchalski został asystentem prof. Romera, z którym opracował metodę tworzenia filmów przyrodniczych. Niedługo później miał stać się najsłynniejszym ich twórcą.
**[
ZOBACZ TEŻ: AMUNDSENA SEN O BIEGUNIE ]( http://facet.wp.pl/amundsena-sen-o-biegunie-6002211992208513g )**
Blisko natury
W 1937 r. gazety w całej Polsce rozpisywały się o sukcesie Włodzimierza Puchalskiego, który zdobył złoty medal na Wielkiej Olimpiadzie Łowiectwa w Berlinie. Nagrodzono go za zimowe zdjęcie dzika.
Przyrodnik pracował wówczas w Zakładzie Anatomii Zwierząt i Histologii Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, gdzie promował metodę posługiwania się filmami i przeźroczami w czasie wykładów uniwersyteckich. Wciąż doskonalił swój warsztat i technikę, organizował wystawy o tematyce przyrodniczej, ale przede wszystkim spędzał wiele godzin w lesie, fotografując naturę, zwłaszcza ptaki. "(...) Sporo zapewne jest ludzi, którzy obojętnie na nie patrzą i nie spostrzegają piękna ich kształtów, gracji ruchów, rozmaitości barw, nie zastanawiają się nad ich cudowną właściwością latania, nie zdają sobie sprawy z ich roli w przyrodzie, a także w naszym życiu" - notował Puchalski, który do 1939 r. sześciokrotnie zdobył pierwsze miejsce w konkursie fotograficznym "Łowcy Polskiego".
Polowanie z Göringiem
Przed wybuchem II wojny światowej stał się najsłynniejszym popularyzatorem przyrody. Na specjalne życzenie prezydenta Ignacego Mościckiego dokumentował organizowane przez głowę państwa polowania, w których uczestniczył m.in. Hermann Göring i hrabia Galeazzo Ciano, włoski minister spraw zagranicznych. Wówczas powstały znane fotoreportaże z cyklu "Dyplomacja i łowy" czy "Ordynacja Dawigródecka".
W styczniu 1939 r. we Lwowie odbyła się premiera "Bezkrwawych łowów". Film Puchalskiego został entuzjastycznie przyjęty przez publiczność, ugruntowując sławę autora. Rozwój kariery przerwała jednak wojna.
**[
ZOBACZ TEŻ: AMUNDSENA SEN O BIEGUNIE ]( http://facet.wp.pl/amundsena-sen-o-biegunie-6002211992208513g )**
Trudne czasy wojny
W kampanii wrześniowej 1939 r. Puchalski walczył jako porucznik artylerii na Lubelszczyźnie i Wołyniu. Trafił do niewoli, z której udało mu się zbiec. W latach 1940-44 pracował jako leśniczy w majątku Brzóza, w powiecie tarnobrzeskim. Współpracował wówczas z partyzantami, był też dwukrotnie aresztowany przez Niemców za sabotowanie dostaw drewna.
Po wybuchu wojny przysiągł sobie, że do jej zakończenia nie zrobi żadnego zdjęcia. Sprzęt zakopał niedaleko leśniczówki i wydobył go dopiero w 1945 r. Zaczął wówczas pracę w Katedrze Genetyki Uniwersytecie Jagiellońskim, ale szybko poświęcił się kolejnej idei - utworzeniu krakowskiego Instytutu Filmowego, który - po przeniesieniu do Łodzi w 1949 r. - stał się Wytwórnią Filmów Oświatowych. Puchalski utworzył wtedy dział dokumentacji fotofilmowej zwierząt przy Instytucie Zootechniki w Krakowie, ale w 1956 r. wrócił do WFO, przygotowując kolejne filmy przyrodnicze, które nagradzano na licznych konkursach i festiwalach.
Azyl na Podlasiu
W latach 1957-59 brał udział w polskich wyprawach na Spitsbergen, ale najbardziej kochał rodzimą przyrodę. Pod koniec lat 60. kupił 200-letnią chałupę w Morusach na Podlasiu, która stała się bazą wypadową nad Biebrzę i Narew. "Widziałem w swoim życiu wiele jezior, rzek, rozlewisk, ale nieodparty urok tych bezkresnych wód, właśnie tam, w Morusach, obejmujących olbrzymią przestrzeń krajobrazu, należy w moich wspomnieniach do najpiękniejszych" - notował w pamiętniku.
W 1976 r. Włodzimierz Puchalski przeszedł na emeryturę. Jednak dwa lata później znów poczuł "zew natury" i postanowił dołączyć do wyprawy Polskiej Akademii Nauk na Antarktykę. Lekarze nie chcieli się na to zgodzić, dlatego przyrodnik musiał podpisać oświadczenie, że jedzie na własną odpowiedzialność.
Zew natury
Wyspa Króla Jerzego jest położona około120 kilometrów od wybrzeży Antarktydy i największą z wysp archipelagu Szetlandów Południowych, który blisko 200 lat temu odkrył brytyjski żeglarz William Smith. W styczniu 1977 r. rozpoczęto tu budowę polskiej stacji arktycznej, nazwanej imieniem słynnego badacza polarnego Henryka Arctowskiego. Rok później na Wyspie Króla Jerzego pojawił się Włodzimierz Puchalski. 70-letniemu przyrodnikowi, który wcześniej przeszedł dwa zawały serca, lekarze odradzali ekstremalnie trudną wyprawę, ale on bardzo chciał spełnić jedno ze swoich największych marzeń - uwiecznić na filmie i fotograficznej kliszy zwierzęta zamieszkujące surowy antarktyczny świat.
**[
ZOBACZ TEŻ: AMUNDSENA SEN O BIEGUNIE ]( http://facet.wp.pl/amundsena-sen-o-biegunie-6002211992208513g )**
Ostatnia wyprawa
19 stycznia 1979 r., podczas jednej z wypraw po okolicy, Puchalski zasłabł. Lekarz ze stacji arktycznej podjął bezskuteczną próbę reanimacji. "Pionier polskiego filmu przyrodniczego, autor dziesiątków albumów fotograficznych i filmów, laureat wielu nagród międzynarodowych i krajowych wybrał się na tę antarktyczną przygodę, z której już nie wrócił" - informowała Polska Kronika Filmowa.
Puchalski został pochowany na wzgórzu położonym niedaleko bazy im. Arctowskiego. Jego grób, z charakterystycznym pomnikiem autorstwa znakomitego krakowskiego rzeźbiarza, prof. Bronisława Chromego, jest wpisany na ogólnoświatową listę historycznych miejsc Antarktyki.
Rafał Natorski
**[
ZOBACZ TEŻ: AMUNDSENA SEN O BIEGUNIE ]( http://facet.wp.pl/amundsena-sen-o-biegunie-6002211992208513g )**