Strzępiarka w zaledwie 3 minuty jest w stanie postrzępić osuszony wrak w kawałki wielkości dłoni...
Jak mówią pracownicy tego złomowiska: "U nas było już prawie wszystko. No może poza czołgiem czy samolotem". Jednak zapewne niewielu z nas zdaje sobie sprawę, jakie skarby można tu znaleźć. I że trafienie na złomowisko niekoniecznie oznacza dla wraku natychmiastową "śmierć"...
Na duże i profesjonalne złomowiska, takie jak to na Śląsku, trafiają nie tylko mocno nadszarpnięte zębem czasu samochody, ale także... wagony kolejowe i lokomotywy. Widok takiego "cmentarzyska" robi niemałe wrażenie!
Pojazdy na złomowisku trafiają pod młoty zakładowej strzępiarki (linii do przerobu złomu pochodzącego z utylizowanych pojazdów). Ten 16-młotowy potwór w zaledwie 3 minuty jest w stanie postrzępić osuszony wrak w kawałki wielkości dłoni...
Jak się jednak okazuje, nienadające się już do jazdy auto nie musi skończyć na złomowisku, przynajmniej nie od razu. Niektóre z pojazdów czeka drugie życie. Mogą być na przykład udostępnianie organizatorom korporacyjnych eventów i służyć do twórczego "wyżywania się" pracowników firm. Część pojazdów jest także wykorzystywana do przeprowadzania szkoleń ratowników medycznych i uświadamiania społeczeństwa w zakresie pierwszej pomocy w przypadku wypadków drogowych.
Wraki ostatecznie wracają jednak na złomowisko, gdzie podlegają wstępnemu demontażowi, a następnie trafiają na zakładową linię do strzępienia złomu. Wtedy wiele z nich już nie zostaje...
Złomowanie pojazdów
Jak mówią pracownicy tego złomowiska: "U nas było już prawie wszystko. No może poza czołgiem czy samolotem". Jednak zapewne niewielu z nas zdaje sobie sprawę, jakie skarby można tu znaleźć. I że trafienie na złomowisko niekoniecznie oznacza dla wraku natychmiastową "śmierć"...
Na duże i profesjonalne złomowiska, takie jak to na Śląsku, trafiają nie tylko mocno nadszarpnięte zębem czasu samochody, ale także... wagony kolejowe i lokomotywy. Widok takiego "cmentarzyska" robi niemałe wrażenie!
Pojazdy na złomowisku trafiają pod młoty zakładowej strzępiarki (linii do przerobu złomu pochodzącego z utylizowanych pojazdów). Ten 16-młotowy potwór w zaledwie 3 minuty jest w stanie postrzępić osuszony wrak w kawałki wielkości dłoni...
Jak się jednak okazuje, nienadające się już do jazdy auto nie musi skończyć na złomowisku, przynajmniej nie od razu. Niektóre z pojazdów czeka drugie życie. Mogą być na przykład udostępnianie organizatorom korporacyjnych eventów i służyć do twórczego "wyżywania się" pracowników firm. Część pojazdów jest także wykorzystywana do przeprowadzania szkoleń ratowników medycznych i uświadamiania społeczeństwa w zakresie pierwszej pomocy w przypadku wypadków drogowych.
Wraki ostatecznie wracają jednak na złomowisko, gdzie podlegają wstępnemu demontażowi, a następnie trafiają na zakładową linię do strzępienia złomu. Wtedy wiele z nich już nie zostaje...
Złomowanie pojazdów
Jak mówią pracownicy tego złomowiska: "U nas było już prawie wszystko. No może poza czołgiem czy samolotem". Jednak zapewne niewielu z nas zdaje sobie sprawę, jakie skarby można tu znaleźć. I że trafienie na złomowisko niekoniecznie oznacza dla wraku natychmiastową "śmierć"...
Na duże i profesjonalne złomowiska, takie jak to na Śląsku, trafiają nie tylko mocno nadszarpnięte zębem czasu samochody, ale także... wagony kolejowe i lokomotywy. Widok takiego "cmentarzyska" robi niemałe wrażenie!
Pojazdy na złomowisku trafiają pod młoty zakładowej strzępiarki (linii do przerobu złomu pochodzącego z utylizowanych pojazdów). Ten 16-młotowy potwór w zaledwie 3 minuty jest w stanie postrzępić osuszony wrak w kawałki wielkości dłoni...
Jak się jednak okazuje, nienadające się już do jazdy auto nie musi skończyć na złomowisku, przynajmniej nie od razu. Niektóre z pojazdów czeka drugie życie. Mogą być na przykład udostępnianie organizatorom korporacyjnych eventów i służyć do twórczego "wyżywania się" pracowników firm. Część pojazdów jest także wykorzystywana do przeprowadzania szkoleń ratowników medycznych i uświadamiania społeczeństwa w zakresie pierwszej pomocy w przypadku wypadków drogowych.
Wraki ostatecznie wracają jednak na złomowisko, gdzie podlegają wstępnemu demontażowi, a następnie trafiają na zakładową linię do strzępienia złomu. Wtedy wiele z nich już nie zostaje...
Złomowanie pojazdów
Jak mówią pracownicy tego złomowiska: "U nas było już prawie wszystko. No może poza czołgiem czy samolotem". Jednak zapewne niewielu z nas zdaje sobie sprawę, jakie skarby można tu znaleźć. I że trafienie na złomowisko niekoniecznie oznacza dla wraku natychmiastową "śmierć"...
Na duże i profesjonalne złomowiska, takie jak to na Śląsku, trafiają nie tylko mocno nadszarpnięte zębem czasu samochody, ale także... wagony kolejowe i lokomotywy. Widok takiego "cmentarzyska" robi niemałe wrażenie!
Pojazdy na złomowisku trafiają pod młoty zakładowej strzępiarki (linii do przerobu złomu pochodzącego z utylizowanych pojazdów). Ten 16-młotowy potwór w zaledwie 3 minuty jest w stanie postrzępić osuszony wrak w kawałki wielkości dłoni...
Jak się jednak okazuje, nienadające się już do jazdy auto nie musi skończyć na złomowisku, przynajmniej nie od razu. Niektóre z pojazdów czeka drugie życie. Mogą być na przykład udostępnianie organizatorom korporacyjnych eventów i służyć do twórczego "wyżywania się" pracowników firm. Część pojazdów jest także wykorzystywana do przeprowadzania szkoleń ratowników medycznych i uświadamiania społeczeństwa w zakresie pierwszej pomocy w przypadku wypadków drogowych.
Wraki ostatecznie wracają jednak na złomowisko, gdzie podlegają wstępnemu demontażowi, a następnie trafiają na zakładową linię do strzępienia złomu. Wtedy wiele z nich już nie zostaje...
Złomowanie pojazdów
Jak mówią pracownicy tego złomowiska: "U nas było już prawie wszystko. No może poza czołgiem czy samolotem". Jednak zapewne niewielu z nas zdaje sobie sprawę, jakie skarby można tu znaleźć. I że trafienie na złomowisko niekoniecznie oznacza dla wraku natychmiastową "śmierć"...
Na duże i profesjonalne złomowiska, takie jak to na Śląsku, trafiają nie tylko mocno nadszarpnięte zębem czasu samochody, ale także... wagony kolejowe i lokomotywy. Widok takiego "cmentarzyska" robi niemałe wrażenie!
Pojazdy na złomowisku trafiają pod młoty zakładowej strzępiarki (linii do przerobu złomu pochodzącego z utylizowanych pojazdów). Ten 16-młotowy potwór w zaledwie 3 minuty jest w stanie postrzępić osuszony wrak w kawałki wielkości dłoni...
Jak się jednak okazuje, nienadające się już do jazdy auto nie musi skończyć na złomowisku, przynajmniej nie od razu. Niektóre z pojazdów czeka drugie życie. Mogą być na przykład udostępnianie organizatorom korporacyjnych eventów i służyć do twórczego "wyżywania się" pracowników firm. Część pojazdów jest także wykorzystywana do przeprowadzania szkoleń ratowników medycznych i uświadamiania społeczeństwa w zakresie pierwszej pomocy w przypadku wypadków drogowych.
Wraki ostatecznie wracają jednak na złomowisko, gdzie podlegają wstępnemu demontażowi, a następnie trafiają na zakładową linię do strzępienia złomu. Wtedy wiele z nich już nie zostaje...
Złomowanie pojazdów
Jak mówią pracownicy tego złomowiska: "U nas było już prawie wszystko. No może poza czołgiem czy samolotem". Jednak zapewne niewielu z nas zdaje sobie sprawę, jakie skarby można tu znaleźć. I że trafienie na złomowisko niekoniecznie oznacza dla wraku natychmiastową "śmierć"...
Na duże i profesjonalne złomowiska, takie jak to na Śląsku, trafiają nie tylko mocno nadszarpnięte zębem czasu samochody, ale także... wagony kolejowe i lokomotywy. Widok takiego "cmentarzyska" robi niemałe wrażenie!
Pojazdy na złomowisku trafiają pod młoty zakładowej strzępiarki (linii do przerobu złomu pochodzącego z utylizowanych pojazdów). Ten 16-młotowy potwór w zaledwie 3 minuty jest w stanie postrzępić osuszony wrak w kawałki wielkości dłoni...
Jak się jednak okazuje, nienadające się już do jazdy auto nie musi skończyć na złomowisku, przynajmniej nie od razu. Niektóre z pojazdów czeka drugie życie. Mogą być na przykład udostępnianie organizatorom korporacyjnych eventów i służyć do twórczego "wyżywania się" pracowników firm. Część pojazdów jest także wykorzystywana do przeprowadzania szkoleń ratowników medycznych i uświadamiania społeczeństwa w zakresie pierwszej pomocy w przypadku wypadków drogowych.
Wraki ostatecznie wracają jednak na złomowisko, gdzie podlegają wstępnemu demontażowi, a następnie trafiają na zakładową linię do strzępienia złomu. Wtedy wiele z nich już nie zostaje...
Złomowanie pojazdów
Jak mówią pracownicy tego złomowiska: "U nas było już prawie wszystko. No może poza czołgiem czy samolotem". Jednak zapewne niewielu z nas zdaje sobie sprawę, jakie skarby można tu znaleźć. I że trafienie na złomowisko niekoniecznie oznacza dla wraku natychmiastową "śmierć"...
Na duże i profesjonalne złomowiska, takie jak to na Śląsku, trafiają nie tylko mocno nadszarpnięte zębem czasu samochody, ale także... wagony kolejowe i lokomotywy. Widok takiego "cmentarzyska" robi niemałe wrażenie!
Pojazdy na złomowisku trafiają pod młoty zakładowej strzępiarki (linii do przerobu złomu pochodzącego z utylizowanych pojazdów). Ten 16-młotowy potwór w zaledwie 3 minuty jest w stanie postrzępić osuszony wrak w kawałki wielkości dłoni...
Jak się jednak okazuje, nienadające się już do jazdy auto nie musi skończyć na złomowisku, przynajmniej nie od razu. Niektóre z pojazdów czeka drugie życie. Mogą być na przykład udostępnianie organizatorom korporacyjnych eventów i służyć do twórczego "wyżywania się" pracowników firm. Część pojazdów jest także wykorzystywana do przeprowadzania szkoleń ratowników medycznych i uświadamiania społeczeństwa w zakresie pierwszej pomocy w przypadku wypadków drogowych.
Wraki ostatecznie wracają jednak na złomowisko, gdzie podlegają wstępnemu demontażowi, a następnie trafiają na zakładową linię do strzępienia złomu. Wtedy wiele z nich już nie zostaje...
Złomowanie pojazdów
Jak mówią pracownicy tego złomowiska: "U nas było już prawie wszystko. No może poza czołgiem czy samolotem". Jednak zapewne niewielu z nas zdaje sobie sprawę, jakie skarby można tu znaleźć. I że trafienie na złomowisko niekoniecznie oznacza dla wraku natychmiastową "śmierć"...
Na duże i profesjonalne złomowiska, takie jak to na Śląsku, trafiają nie tylko mocno nadszarpnięte zębem czasu samochody, ale także... wagony kolejowe i lokomotywy. Widok takiego "cmentarzyska" robi niemałe wrażenie!
Pojazdy na złomowisku trafiają pod młoty zakładowej strzępiarki (linii do przerobu złomu pochodzącego z utylizowanych pojazdów). Ten 16-młotowy potwór w zaledwie 3 minuty jest w stanie postrzępić osuszony wrak w kawałki wielkości dłoni...
Jak się jednak okazuje, nienadające się już do jazdy auto nie musi skończyć na złomowisku, przynajmniej nie od razu. Niektóre z pojazdów czeka drugie życie. Mogą być na przykład udostępnianie organizatorom korporacyjnych eventów i służyć do twórczego "wyżywania się" pracowników firm. Część pojazdów jest także wykorzystywana do przeprowadzania szkoleń ratowników medycznych i uświadamiania społeczeństwa w zakresie pierwszej pomocy w przypadku wypadków drogowych.
Wraki ostatecznie wracają jednak na złomowisko, gdzie podlegają wstępnemu demontażowi, a następnie trafiają na zakładową linię do strzępienia złomu. Wtedy wiele z nich już nie zostaje...
Złomowanie pojazdów
Jak mówią pracownicy tego złomowiska: "U nas było już prawie wszystko. No może poza czołgiem czy samolotem". Jednak zapewne niewielu z nas zdaje sobie sprawę, jakie skarby można tu znaleźć. I że trafienie na złomowisko niekoniecznie oznacza dla wraku natychmiastową "śmierć"...
Na duże i profesjonalne złomowiska, takie jak to na Śląsku, trafiają nie tylko mocno nadszarpnięte zębem czasu samochody, ale także... wagony kolejowe i lokomotywy. Widok takiego "cmentarzyska" robi niemałe wrażenie!
Pojazdy na złomowisku trafiają pod młoty zakładowej strzępiarki (linii do przerobu złomu pochodzącego z utylizowanych pojazdów). Ten 16-młotowy potwór w zaledwie 3 minuty jest w stanie postrzępić osuszony wrak w kawałki wielkości dłoni...
Jak się jednak okazuje, nienadające się już do jazdy auto nie musi skończyć na złomowisku, przynajmniej nie od razu. Niektóre z pojazdów czeka drugie życie. Mogą być na przykład udostępnianie organizatorom korporacyjnych eventów i służyć do twórczego "wyżywania się" pracowników firm. Część pojazdów jest także wykorzystywana do przeprowadzania szkoleń ratowników medycznych i uświadamiania społeczeństwa w zakresie pierwszej pomocy w przypadku wypadków drogowych.
Wraki ostatecznie wracają jednak na złomowisko, gdzie podlegają wstępnemu demontażowi, a następnie trafiają na zakładową linię do strzępienia złomu. Wtedy wiele z nich już nie zostaje...
Złomowanie pojazdów
Jak mówią pracownicy tego złomowiska: "U nas było już prawie wszystko. No może poza czołgiem czy samolotem". Jednak zapewne niewielu z nas zdaje sobie sprawę, jakie skarby można tu znaleźć. I że trafienie na złomowisko niekoniecznie oznacza dla wraku natychmiastową "śmierć"...
Na duże i profesjonalne złomowiska, takie jak to na Śląsku, trafiają nie tylko mocno nadszarpnięte zębem czasu samochody, ale także... wagony kolejowe i lokomotywy. Widok takiego "cmentarzyska" robi niemałe wrażenie!
Pojazdy na złomowisku trafiają pod młoty zakładowej strzępiarki (linii do przerobu złomu pochodzącego z utylizowanych pojazdów). Ten 16-młotowy potwór w zaledwie 3 minuty jest w stanie postrzępić osuszony wrak w kawałki wielkości dłoni...
Jak się jednak okazuje, nienadające się już do jazdy auto nie musi skończyć na złomowisku, przynajmniej nie od razu. Niektóre z pojazdów czeka drugie życie. Mogą być na przykład udostępnianie organizatorom korporacyjnych eventów i służyć do twórczego "wyżywania się" pracowników firm. Część pojazdów jest także wykorzystywana do przeprowadzania szkoleń ratowników medycznych i uświadamiania społeczeństwa w zakresie pierwszej pomocy w przypadku wypadków drogowych.
Wraki ostatecznie wracają jednak na złomowisko, gdzie podlegają wstępnemu demontażowi, a następnie trafiają na zakładową linię do strzępienia złomu. Wtedy wiele z nich już nie zostaje...
Złomowanie pojazdów
Jak mówią pracownicy tego złomowiska: "U nas było już prawie wszystko. No może poza czołgiem czy samolotem". Jednak zapewne niewielu z nas zdaje sobie sprawę, jakie skarby można tu znaleźć. I że trafienie na złomowisko niekoniecznie oznacza dla wraku natychmiastową "śmierć"...
Na duże i profesjonalne złomowiska, takie jak to na Śląsku, trafiają nie tylko mocno nadszarpnięte zębem czasu samochody, ale także... wagony kolejowe i lokomotywy. Widok takiego "cmentarzyska" robi niemałe wrażenie!
Pojazdy na złomowisku trafiają pod młoty zakładowej strzępiarki (linii do przerobu złomu pochodzącego z utylizowanych pojazdów). Ten 16-młotowy potwór w zaledwie 3 minuty jest w stanie postrzępić osuszony wrak w kawałki wielkości dłoni...
Jak się jednak okazuje, nienadające się już do jazdy auto nie musi skończyć na złomowisku, przynajmniej nie od razu. Niektóre z pojazdów czeka drugie życie. Mogą być na przykład udostępnianie organizatorom korporacyjnych eventów i służyć do twórczego "wyżywania się" pracowników firm. Część pojazdów jest także wykorzystywana do przeprowadzania szkoleń ratowników medycznych i uświadamiania społeczeństwa w zakresie pierwszej pomocy w przypadku wypadków drogowych.
Wraki ostatecznie wracają jednak na złomowisko, gdzie podlegają wstępnemu demontażowi, a następnie trafiają na zakładową linię do strzępienia złomu. Wtedy wiele z nich już nie zostaje...
Złomowanie pojazdów
Jak mówią pracownicy tego złomowiska: "U nas było już prawie wszystko. No może poza czołgiem czy samolotem". Jednak zapewne niewielu z nas zdaje sobie sprawę, jakie skarby można tu znaleźć. I że trafienie na złomowisko niekoniecznie oznacza dla wraku natychmiastową "śmierć"...
Na duże i profesjonalne złomowiska, takie jak to na Śląsku, trafiają nie tylko mocno nadszarpnięte zębem czasu samochody, ale także... wagony kolejowe i lokomotywy. Widok takiego "cmentarzyska" robi niemałe wrażenie!
Pojazdy na złomowisku trafiają pod młoty zakładowej strzępiarki (linii do przerobu złomu pochodzącego z utylizowanych pojazdów). Ten 16-młotowy potwór w zaledwie 3 minuty jest w stanie postrzępić osuszony wrak w kawałki wielkości dłoni...
Jak się jednak okazuje, nienadające się już do jazdy auto nie musi skończyć na złomowisku, przynajmniej nie od razu. Niektóre z pojazdów czeka drugie życie. Mogą być na przykład udostępnianie organizatorom korporacyjnych eventów i służyć do twórczego "wyżywania się" pracowników firm. Część pojazdów jest także wykorzystywana do przeprowadzania szkoleń ratowników medycznych i uświadamiania społeczeństwa w zakresie pierwszej pomocy w przypadku wypadków drogowych.
Wraki ostatecznie wracają jednak na złomowisko, gdzie podlegają wstępnemu demontażowi, a następnie trafiają na zakładową linię do strzępienia złomu. Wtedy wiele z nich już nie zostaje...
Złomowanie pojazdów
Jak mówią pracownicy tego złomowiska: "U nas było już prawie wszystko. No może poza czołgiem czy samolotem". Jednak zapewne niewielu z nas zdaje sobie sprawę, jakie skarby można tu znaleźć. I że trafienie na złomowisko niekoniecznie oznacza dla wraku natychmiastową "śmierć"...
Na duże i profesjonalne złomowiska, takie jak to na Śląsku, trafiają nie tylko mocno nadszarpnięte zębem czasu samochody, ale także... wagony kolejowe i lokomotywy. Widok takiego "cmentarzyska" robi niemałe wrażenie!
Pojazdy na złomowisku trafiają pod młoty zakładowej strzępiarki (linii do przerobu złomu pochodzącego z utylizowanych pojazdów). Ten 16-młotowy potwór w zaledwie 3 minuty jest w stanie postrzępić osuszony wrak w kawałki wielkości dłoni...
Jak się jednak okazuje, nienadające się już do jazdy auto nie musi skończyć na złomowisku, przynajmniej nie od razu. Niektóre z pojazdów czeka drugie życie. Mogą być na przykład udostępnianie organizatorom korporacyjnych eventów i służyć do twórczego "wyżywania się" pracowników firm. Część pojazdów jest także wykorzystywana do przeprowadzania szkoleń ratowników medycznych i uświadamiania społeczeństwa w zakresie pierwszej pomocy w przypadku wypadków drogowych.
Wraki ostatecznie wracają jednak na złomowisko, gdzie podlegają wstępnemu demontażowi, a następnie trafiają na zakładową linię do strzępienia złomu. Wtedy wiele z nich już nie zostaje...
Złomowanie pojazdów
Jak mówią pracownicy tego złomowiska: "U nas było już prawie wszystko. No może poza czołgiem czy samolotem". Jednak zapewne niewielu z nas zdaje sobie sprawę, jakie skarby można tu znaleźć. I że trafienie na złomowisko niekoniecznie oznacza dla wraku natychmiastową "śmierć"...
Na duże i profesjonalne złomowiska, takie jak to na Śląsku, trafiają nie tylko mocno nadszarpnięte zębem czasu samochody, ale także... wagony kolejowe i lokomotywy. Widok takiego "cmentarzyska" robi niemałe wrażenie!
Pojazdy na złomowisku trafiają pod młoty zakładowej strzępiarki (linii do przerobu złomu pochodzącego z utylizowanych pojazdów). Ten 16-młotowy potwór w zaledwie 3 minuty jest w stanie postrzępić osuszony wrak w kawałki wielkości dłoni...
Jak się jednak okazuje, nienadające się już do jazdy auto nie musi skończyć na złomowisku, przynajmniej nie od razu. Niektóre z pojazdów czeka drugie życie. Mogą być na przykład udostępnianie organizatorom korporacyjnych eventów i służyć do twórczego "wyżywania się" pracowników firm. Część pojazdów jest także wykorzystywana do przeprowadzania szkoleń ratowników medycznych i uświadamiania społeczeństwa w zakresie pierwszej pomocy w przypadku wypadków drogowych.
Wraki ostatecznie wracają jednak na złomowisko, gdzie podlegają wstępnemu demontażowi, a następnie trafiają na zakładową linię do strzępienia złomu. Wtedy wiele z nich już nie zostaje...
Złomowanie pojazdów
Jak mówią pracownicy tego złomowiska: "U nas było już prawie wszystko. No może poza czołgiem czy samolotem". Jednak zapewne niewielu z nas zdaje sobie sprawę, jakie skarby można tu znaleźć. I że trafienie na złomowisko niekoniecznie oznacza dla wraku natychmiastową "śmierć"...
Na duże i profesjonalne złomowiska, takie jak to na Śląsku, trafiają nie tylko mocno nadszarpnięte zębem czasu samochody, ale także... wagony kolejowe i lokomotywy. Widok takiego "cmentarzyska" robi niemałe wrażenie!
Pojazdy na złomowisku trafiają pod młoty zakładowej strzępiarki (linii do przerobu złomu pochodzącego z utylizowanych pojazdów). Ten 16-młotowy potwór w zaledwie 3 minuty jest w stanie postrzępić osuszony wrak w kawałki wielkości dłoni...
Jak się jednak okazuje, nienadające się już do jazdy auto nie musi skończyć na złomowisku, przynajmniej nie od razu. Niektóre z pojazdów czeka drugie życie. Mogą być na przykład udostępnianie organizatorom korporacyjnych eventów i służyć do twórczego "wyżywania się" pracowników firm. Część pojazdów jest także wykorzystywana do przeprowadzania szkoleń ratowników medycznych i uświadamiania społeczeństwa w zakresie pierwszej pomocy w przypadku wypadków drogowych.
Wraki ostatecznie wracają jednak na złomowisko, gdzie podlegają wstępnemu demontażowi, a następnie trafiają na zakładową linię do strzępienia złomu. Wtedy wiele z nich już nie zostaje...
Złomowanie pojazdów
Jak mówią pracownicy tego złomowiska: "U nas było już prawie wszystko. No może poza czołgiem czy samolotem". Jednak zapewne niewielu z nas zdaje sobie sprawę, jakie skarby można tu znaleźć. I że trafienie na złomowisko niekoniecznie oznacza dla wraku natychmiastową "śmierć"...
Na duże i profesjonalne złomowiska, takie jak to na Śląsku, trafiają nie tylko mocno nadszarpnięte zębem czasu samochody, ale także... wagony kolejowe i lokomotywy. Widok takiego "cmentarzyska" robi niemałe wrażenie!
Pojazdy na złomowisku trafiają pod młoty zakładowej strzępiarki (linii do przerobu złomu pochodzącego z utylizowanych pojazdów). Ten 16-młotowy potwór w zaledwie 3 minuty jest w stanie postrzępić osuszony wrak w kawałki wielkości dłoni...
Jak się jednak okazuje, nienadające się już do jazdy auto nie musi skończyć na złomowisku, przynajmniej nie od razu. Niektóre z pojazdów czeka drugie życie. Mogą być na przykład udostępnianie organizatorom korporacyjnych eventów i służyć do twórczego "wyżywania się" pracowników firm. Część pojazdów jest także wykorzystywana do przeprowadzania szkoleń ratowników medycznych i uświadamiania społeczeństwa w zakresie pierwszej pomocy w przypadku wypadków drogowych.
Wraki ostatecznie wracają jednak na złomowisko, gdzie podlegają wstępnemu demontażowi, a następnie trafiają na zakładową linię do strzępienia złomu. Wtedy wiele z nich już nie zostaje...
Złomowanie pojazdów
Jak mówią pracownicy tego złomowiska: "U nas było już prawie wszystko. No może poza czołgiem czy samolotem". Jednak zapewne niewielu z nas zdaje sobie sprawę, jakie skarby można tu znaleźć. I że trafienie na złomowisko niekoniecznie oznacza dla wraku natychmiastową "śmierć"...
Na duże i profesjonalne złomowiska, takie jak to na Śląsku, trafiają nie tylko mocno nadszarpnięte zębem czasu samochody, ale także... wagony kolejowe i lokomotywy. Widok takiego "cmentarzyska" robi niemałe wrażenie!
Pojazdy na złomowisku trafiają pod młoty zakładowej strzępiarki (linii do przerobu złomu pochodzącego z utylizowanych pojazdów). Ten 16-młotowy potwór w zaledwie 3 minuty jest w stanie postrzępić osuszony wrak w kawałki wielkości dłoni...
Jak się jednak okazuje, nienadające się już do jazdy auto nie musi skończyć na złomowisku, przynajmniej nie od razu. Niektóre z pojazdów czeka drugie życie. Mogą być na przykład udostępnianie organizatorom korporacyjnych eventów i służyć do twórczego "wyżywania się" pracowników firm. Część pojazdów jest także wykorzystywana do przeprowadzania szkoleń ratowników medycznych i uświadamiania społeczeństwa w zakresie pierwszej pomocy w przypadku wypadków drogowych.
Wraki ostatecznie wracają jednak na złomowisko, gdzie podlegają wstępnemu demontażowi, a następnie trafiają na zakładową linię do strzępienia złomu. Wtedy wiele z nich już nie zostaje...