Trwa ładowanie...
18-03-2014 15:40

Wszczepiają sobie sztuczne brody

Wszczepiają sobie sztuczne brodyŹródło: Fotolia
d2btn5g
d2btn5g

Podczas gdy wąs nadal pozostaje synonimem obciachu lub co najmniej symbolem czasów słusznie minionych i znika nawet z twarzy Lecha Wałęsy (co by opalenizna była równa), broda ma się coraz lepiej. Na męskich twarzach coraz częściej można spotkać pełen zarost - i to wcale nie w postaci starannie wystrzyżonej bródki z francuskim wąsikiem lub trzydniowego zarostu spod maszynki, ale pokaźnej gęstwiny. Skąd bierze się moda na brodaczy?

W czasach naszych przodków broda oraz wąs były synonimem męskości i musiał je posiadać każdy, kto wyrósł z lat dziecięcych - nie bez powodu młokosów karciło się epitetem "gołowąs" lub ten, co ma "mleko pod nosem". Następnie przyszły lata dominacji brzytew, a potem maszynek i elektrycznych golarek, które sprawiały, że męska twarz, choć z natury szorstka, stawała się gładka niczym pewna część ciała niemowlęcia (zwłaszcza przy pomocy balsamów, kremów i innych specyfików). Nic jednak nie trwa wiecznie. W ostatnich latach broda powróciła jako nieodłączny element wyglądu "prawdziwego hipstera", choć zaczęli ją nosić i ci, którzy o "hipsterstwie" być może nawet nie słyszeli lub reagują na to słowo alergią. Co dotkliwie odczuwają producenci kosmetyków do golenia. Jak powiedział w rozmowie z Pulsem Biznesu Jakub Góralczyk z biura prasowego niemieckiego koncernu, sprzedającego kosmetyki Nivea - W 2013 r. Polacy nieco rzadziej używali produktów do golenia. Być może za sprawą większej popularności zarostu - mówi. Według
danych firmy badawczej Nielsen, sprzedaż kosmetyków do golenia spadła w 2013 r. o 6,5 proc., do ok. 170 mln zł. Segment produktów po goleniu skurczył się o blisko 2 proc.

Na pewno moda na brodę jest znakiem, że sami mężczyźni mają nieco inne zdanie na temat swojego wyglądu, niż projektanci mody ustalający światowe kanony piękna i stylu. Ci ostatni często forsują "metroseksualne" wzorce mężczyzn z kosmetyczką wielkości damskiej, w obcisłych spodniach, butach na koturnie i obowiązkowo gładką twarzą. W tym kontekście broda to nie tylko demonstracja będących dotąd w odwrocie cech męskich, ale również protest przeciw przesadnej dbałości o swój wygląd. Posiadacza brody ciężko przecież podejrzewać o codzienny reżim golenia. Za to o operację plastyczną - można jak najbardziej!

Klienci amerykańskich klinik plastycznych coraz częściej proszą o "brody-implanty". Zabieg jest szczególnie popularny wśród osób, które nie mogą "wyhodować" satysfakcjonującej własnej brody lub uważają, że ich naturalny zarost jest za mało gęsty. Mimo że za operację trzeba zapłacić nawet 8 500 dolarów (ok 25 000 zł), chętnych nie brakuje. Młodzi mężczyźni chcą dzięki brodzie wyglądać dojrzalej i bardziej męsko, starsi chcą w ten sposób zadbać o siebie.

d2btn5g

Wychodzi zatem na to, że to co miało być synonimem naturalności, staje się elementem dyktatu mody. "Broda idealna" powinna być przede wszystkim gęsta i dość długa, ale nie sprawiać wrażenia nadmiernie wypielęgnowanej. To paradoks, bo im dłuższa i gęsta broda, tym bardziej należy o nią dbać. Nasi pradziadkowie doskonale o tym wiedzieli, a koleżanki nieustannie nam o tym przypominają. Pozostaje zatem kwestią czasu, jak na rynku kosmetyków pojawi się cały rząd specyfików przeznaczonych wyłącznie do pielęgnacji zarostu. Pierwsze tego typu produkty już można kupić.

Co sądzą o włochatych męskich twarzach kobiety? Zdania jak zwykle są podzielone. Niektóre panie nie tolerują ani jednego włoska (również w innych miejscach), inne dopuszczają tylko kilkudniowy zarost. Nie brakuje jednak i entuzjastek, dla których obfity zarost jest wyjątkowo atrakcyjny i męski, a facet powinien być "włochaty".

KP/PFi, facet.wp.pl

d2btn5g
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2btn5g