Wszystkie choroby Józefa Stalina
Stalin był szaleńcem czy po prostu bardzo chorym człowiekiem?
20.04.2016 | aktual.: 19.06.2016 20:13
Zbrodni na dziesiątkach milionów ludzi nie sposób uzasadnić. Ale można przynajmniej spróbować je zrozumieć. Czy Stalin był szaleńcem? Geniuszem zła? I czy to możliwe, że chodziło raczej o migdałki niż komunistyczną ideologię?
Przyszły wódz radzieckiego imperium od urodzenia miał kłopoty ze zdrowiem. Poza tym, że miał zrośnięte dwa palce u lewej nogi, mały Soso już w niemowlęctwie dwukrotnie złapał jakąś zakaźną chorobę.
Jego rodzice obawiali się, że podzieli los swoich dwóch starszych braci, którzy zmarli przed ukończenie pierwszego roku życia. W jego intencji wybrali się na pielgrzymkę do cerkwi w Gori. Ofiara z owcy i zamówiona msza być może pomogły. Iosif przeżył, choć pozostawał – wedle słów swej matki – słaby, delikatny i wątły.
Igranie ze śmiercią
Chwile prawdziwej grozy przyszły w 1884 roku, gdy niespełna sześcioletni Soso zapadł na ospę. Zaraza dotknęła też rodzinę jednego z przyjaciół Dżugaszwilich. Trójka jego dzieci zmarła w tym samym dniu. Ale nie mały Iosif. Do końca życia pozostały mu jednak „dzioby” na twarzy i rękach.
Na oficjalnych zdjęciach Stalina próżno szukać na jego twarzy choćby najmniejszego śladu przebytej w dzieciństwie ospy. Wszystkie zostały dokładnie wyretuszowane (źródło: domena publiczna).
Jeszcze niejeden raz przyszło Stalinowi stawać twarzą w twarz z kostuchą. Chorował również na malarię, a w wieku sześciu lub dziesięciu lat przeżył wypadek, który zakończył się atrofią mięśni lewej ręki i jej trwałą niesprawnością. Choć skarżył się, że utrudniało mu to taniec, powinien raczej być wdzięczny. Niesprawna ręka uchroniła go przed służbą wojskową i prawdopodobną śmiercią na polach bitew I wojny światowej.
To jednak nie koniec. W wieku dwunastu lat Soso wpadł pod pędzący powóz, który przejechał po jego nogach i poważnie zranił. Poszkodowany wrócił do zdrowia dopiero po kilku miesiącach w szpitalu. Nie minęło dużo czasu, a Iosif ponownie poważnie zachorował, tym razem na zapalenie płuc. Znów wymknął się śmierci – zapisał jeden z jego nauczycieli.
Już w 1898 roku przyszły dyktator prosił rektora swojego seminarium o zwolnienie z powodu choroby klatki piersiowej. Podobnie tłumaczył podanie o wypuszczenia z więzienia w 1902 roku. Skarżył się wówczas na bóle w piersi oraz nasilający się kaszel. Młody rewolucjonista miał objawy gruźlicy, ale z czasem problemy te minęły.
Na syberyjskim zesłaniu
Stalin kilkakrotnie trafiał na syberyjskie zesłanie. Za pierwszym razem miejscowy felczer wyleczył mu ząb… arszenikiem. Ból ustał, ale przy okazji wypadło kilka innych zębów. Problemy z próchnicą miał do końca życia. W czasie kolejnego pobytu w „więzieniu bez krat” Iosif nabawił się tyfusu.
Ale trudniejsze chwile wiązały się z ostatnim wyrokiem, gdy trafił aż na koło podbiegunowe. Z trudem znosił surowy klimat, cierpiał na uporczywy kaszel i ciągle chorował. Jak podsumował Oleg Khlevniuk w najnowszej biografii wodza ZSRR:carski rząd był nieporównywalnie bardziej przyjazny dla skazanych niż stalinowska dyktatura. Gdyby młody Stalin musiał przetrwać taką samą liczbę aresztowań i zesłań (…) w utworzonym przez siebie Gułagu, najprawdopodobniej w ogóle by nie przeżył.
Jaki wpływ miały te wszystkie wypadki i choroby na psychikę Stalina? Wiadomo, że wstydził się niesprawnego ramienia, zrośniętych palców i śladów po ospie, które nakazywał pudrować i retuszować na fotografiach. Stwierdzona w 1917 roku niezdolność do służby wojskowej bardzo uderzyła w jego dumę. Wielkiego Terroru z pewnością to jednak nie wyjaśnia.
Schorowany dyktator
Po przejęciu władzy przez bolszewików stan zdrowia Stalina raczej się pogorszył niż poprawił. Choć mógł korzystać z obfitości jedzenia, kąpieli leczniczych, podmiejskiej daczy i wakacji na południu kraju, decydujące znaczenie miał niszczycielski dla organizmu styl życia. Dyktator nie lubił ruchu i aktywnego wypoczynku, a większość czasu spędzał w pozycji siedzącej na wyczerpującej pracy. Do tego dochodziły obżarstwo, palenie i ogromne ilości wypijanego alkoholu. Nic dziwnego zatem, że Stalin uskarżał się na powracające dolegliwości, takie jak zapalenie migdałków, kłopoty z układem trawiennym, reumatyzm, rwa kulszowa, artretyzm, bóle w mięśniach, regularne zachorowania na grypę i wiele innych.
Listy Dżugaszwilego wyraźnie wskazują na to, że stan jego zdrowia był często przyczyną złego humoru i złości. Na początku 1937 roku kolejna fala terroru zbiegła się z zapaleniem migdałków wodza. Nie sposób tu oczywiście wskazać na bezpośredni związek przyczynowo-skutkowy, ale ból gardła i gorączka despoty mogły wpłynąć na los wielu ofiar.
Stalin ściśle nadzorował przebieg represji, zatwierdzając wyroki śmierci, odrzucając lub akceptując prośby o łaskę i wyznaczając dolne limity aresztowanych. Nietrudno wyobrazić sobie, że rozsierdzony bólem dyktator traktował niektórych „wrogów ludu” z jeszcze większą niż zwykle surowością.
W latach Wielkiego Terroru i II wojny światowej Stalin zaprzestał swych wakacyjnych wyjazdów na południe, a ciężka praca dodatkowo odbiła się na jego zdrowiu. Po 1945 roku za to coraz więcej czasu spędzał w swojej podmoskiewskiej daczy, a jego urlopy wydłużały się nawet do przeszło czterech miesięcy. Jednak nie na wiele się to zdało. W 1946 roku stwierdzono u niego nadciśnienie, miażdżycę, osłabienie mięśnia sercowego i wirusowe zapalenie wątroby. Mimo zaleceń lekarzy nie udawało mu się zmienić trybu życia, choć krótko przed śmiercią rzucił - po ponad pięćdziesięciu latach - palenie.
Ława skarżonych w czasie drugiego procesu moskiewskiego. Bolące gardło oraz gorączka mogły sprawić, że Stalin z jeszcze większą bezwzględnością potraktował swoje ofiary (źródło: domena publiczna)
Biała śmierć
W 1952 roku osobisty lekarz Stalina, prof. Władimir Winogradow, stwierdził tak zły stan zdrowia swojego pacjenta, że zalecił mu całkowite zaprzestanie wszelkiej aktywności. Rozwścieczyło to dyktatora, który nie zamierzał się rozstawać z pełnią władzy i miał nadzieję pożyć jeszcze wiele lat. Gdy zapoznał się z diagnozą medyka, ryknął ponoć – jak mówił Chruszczow – W kajdany go zakuć, w kajdany!
Paranoiczny wódz wywęszył kolejny spisek: kremlowskich lekarzy. Mieli być żydowskimi agentami amerykańskiego wywiadu lub działać na zlecenie służb Wielkiej Brytanii, ich celem było zaś rzekomo osłabienie władz cywilnych i wojskowych ZSRR. Błędne diagnozy i źle dobrane terapie miały stanowić zamach na życie i zdrowie generałów i partyjnych dygnitarzy. Za udział w spisku aresztowano dziewięciu uznanych lekarzy i poddano ich torturom, po których dwóch z nich zmarło. Rozpętano kampanię antysemicką, z pracy zwolniono wielu medyków, naukowców i pracowników laboratoriów pochodzenia żydowskiego. Aresztowania dotknęły też lekarzy niezwiązanych z pierwotnym oskarżeniem. Dopiero śmierć Stalina w wyniku udaru zakończyła tę absurdalną sprawę i antysemicką nagonkę, a ocalałych z tortur wypuszczono na wolność.
Państwem rządził chory człowiek
Sekcja zwłok wykazała duże uszkodzenia tętnic w mózgu wodza i liczne torbiele, szczególnie w płatach czołowych, będące skutkiem hipertonii i miażdżycy. Prawdopodobne jest, że właśnie one spowodowały zmiany charakteru Stalina, obserwowane w ostatnich latach jego życia przez członków rodziny i współpracowników. Nasilenie wrodzonego despotyzmu i okrucieństwa było odczuwane przez wszystkich.
Oleg Khlevniuk cytuje opinię Aleksandra Miasnikowa, jednego z lekarzy wezwanych do umierającego Stalina:
Uważam, że okrucieństwo i podejrzliwość Stalina, jego strach przed wrogami i utrata zdolności oceniania ludzi i wydarzeń, jego skrajny upór – wszystko to było, w pewnym stopniu, wynikiem miażdżycy tętnic w mózgu (a raczej, że miażdżyca pogłębiła te cechy).
Zasadniczo państwo było rządzone przez chorego człowieka. Stwardnienie naczyń krwionośnych w mózgu Stalina rozwijało się powoli, w ciągu wielu lat. Odkryto w nim również obszary rozmiękczone, które powstały znacznie wcześniej. Nawet najwierniejszy z wiernych, Wiaczesław Mołotow, przyznawał, że Stalin pod koniec życia nie do końca panował nad sobą. Kwestią otwartą pozostaje jednak to, w jakim stopniu choroby dyktatora wpłynęły na jego zbrodniczą politykę.
Tekst opublikowany we współpracy z serwisem Ciekawostkihistoryczne.pl Przeczytaj również artykuł: Stalin wcale nie umarł ze starości. Zamordował go najbliższy mu człowiek…
O autorze: Roman Sidorski - historyk, redaktor, współautor książki „Źródła nienawiści”. Nasz człowiek w Poznaniu i specjalista od tematów wschodnich: od Kozaków i Łukaszenki, po Józefa Stalina. Jego przodkowie zabili Henryka Pobożnego pod Legnicą.**
Bibliografia:
Jörg Baberowski, Stalin. Terror absolutny, Prószyński i S-ka, Warszawa 2014.
Oleg Khlevniuk, Stalin. Nowa biografia, Znak Horyzont, Kraków 2016.
Jakow Rapoport, Ostatnia zbrodnia Stalina. 1953: Spisek lekarzy kremlowskich, Erica, Warszawa 2011.
Simon Sebag Montefiore, Stalin. Młode lata despoty. Zanim powstał dwór Czerwonego Cara