Wybierzesz się na siłownię?
Święty Mikołaj podarował ci karnet na siłownię. W sumie to doskonała okazja, żeby zrzucić kilka zbędnych kilogramów. Jest tylko jeden problem: najprawdopodobniej nigdy tam nie dotrzesz.
Nie trzeba być naukowcem by wiedzieć, że posiadanie wejściówki na salę treningową z nikogo jeszcze nie uczyniło sportowca. Brytyjscy badacze postanowili jednak sprawdzić czy prezent w postaci takiego karnetu, albo sprzętu sportowego motywuje do ćwiczeń. Okazało się, że to zwykła strata pieniędzy.
Choć niemal każdy z nas z początkiem roku zamierzał poprawić swoją kondycję, to niestety zazwyczaj na planach się kończy. Tylko jednemu na dziesięciu facetów rzeczywiście uda się wejść w regularny rytm treningów. Reszta - nawet jeśli raz, czy dwa uda im się dotrzeć na siłownię - szybko porzuci pomysł regularnych ćwiczeń. Pretekst zawsze się znajdzie: złe samopoczucie, nawał pracy, zła pogoda, ciekawy program w telewizji.
Badania wykazały że trzy czwarte Brytyjczyków, aby mocniej się zmotywować nie tylko wykupuje karnety na siłownię, ale również wyposaża się w profesjonalny ubiór i sprzęt do ćwiczeń. Średnio wszystko to kosztuje każdego z nich ok. tysiąc funtów. Niestety - sprzęt i ciuchy bardzo szybko lądują na dnie szafy.
Badacze są przekonani, że jesteśmy skazani na porażkę, bo dobre chęci to niestety zbyt mało, by zmienić życiowe nawyki. Dlatego, zamiast zaczynać od kupowania sprzętu, powinniśmy ich zdaniem wyrobić w sobie nawyk regularnych ćwiczeń. Nie musi to być nic forsownego - na początek wystarczy krótka przebieżka po okolicy, czy seria pompek, brzuszków i przysiadów. Ważne by znaleźć na nie czas i powtarzać je regularnie. Jeśli okaże się, że dajemy radę - wówczas można powoli zacząć inwestować w sprzęt.
Co ciekawe - okazuje się, że procent mężczyzn docierających z początkiem roku na siłownię byłby jeszcze mniejszy, gdyby nie to, że część karnetów to bożonarodzeniowe prezenty od najbliższych. Brytyjskie badanie wykazało, że osoby te ćwiczą wcale nie po to, by poprawić kondycję, a jedynie by nie sprawić przykrości najbliższym. I tak naprawdę tylko czekają, kiedy z jakiegoś powodu będą mogli wrócić do mniej dynamicznego stylu życia.
Jeśli więc zadręczacie się tym, że znów nie udało się wam zrealizować noworocznego postanowienia - uszy do góry: nikt wam tego nie wypomni, bo NIKOMU się to nie udało. Owszem, waszej ukochanej może być z tego powodu trochę przykro, ale gdyby robiła jakieś aluzje, czy wymówki zapytajcie ją o jej własne noworoczne postanowienia - jest niemal pewne, że to definitywnie zakończy temat.
A gdyby jednak nie zakończyło - zawsze możecie przywołać wyniki, które tuż po nowym roku (czyżby celowo) opublikowali naukowcy z amerykańskiego Centrum Statystyk Zdrowia opierając się na analizie danych dotyczących trzech milionów zgonów. Otóż okazuje się, że prawdopodobieństwo przedwczesnej śmierci osób z nadwagą jest o sześć procent niższe niż w przypadku osób o prawidłowej wadze. I co? Szach - mat miłośnicy joggingu i zdrowej diety!
(menonwaves)/ PFi, facet.wp.pl