1z5
Wyciek wąglika w rosyjskim laboratorium. O tym nie mówiło się głośno
Broń biologiczną uwolnił błąd pracownika
Po katastrofie władze walczyły z zakażeniem, nakazując... wyrywanie trawy
Wraz z magazynem "Świat Na Dłoni" kontynuujemy cykl poświęcony największym katastrofom, do których nie musiałoby dojść, gdyby nie głupi błąd człowieka lub próby zatuszowania rozmiarów tragedii przez rządy państw. Z poprzedniego odcinka dowiedzieliśmy się, co było przyczyną ogromnych rozmiarów tragedii na najwyższej tamie świata - francuskiej zaporze Vajont. Dziś z kolei odkryjemy przed wami historię wycieku wąglika w rosyjskim laboratorium. Dowiecie się, co miał z nią wspólnego Borys Jelcyn (wówczas jeszcze nie prezydent) i jak rosyjski rząd próbował zatuszować tę tragedię.
Gdzie: SWIERDŁOWSK, ROSJA
Kiedy: 1979 r.
Liczba ofiar: 66
Przyczyna: WYCIEK WĄGLIKA
Tajne wojskowe laboratoria nie zawsze ukryte są na niedostępnych i opuszczonych terenach. W Rosji jedno z nich działało jako firma farmaceutyczna w milionowym rosyjskim mieście Swierdłowsk, dziś Jekaterynburg. W instytucie zajmującym się bronią biologiczną doszło do wypadku, który tylko dzięki łutowi szczęścia nie zamienił się w katastrofę wielkich rozmiarów i nie pociągnął za sobą tysięcy ofiar. Wszystko zostało oczywiście utajnione przez radzieckie władze.