Kustomizacja? Jaka kustomizacja
Już na samym starcie możemy sporo dowiedzieć się o grze. Stworzenie bohatera sprowadza się do wyboru avatara, imienia oraz samochodu. Ten ostatni czeka w pierwszym z trzech dostępnych tierów, w którym znajdziemy takie maszynki jak Toyota Corolla GT-S, Nissan Silva, Mitsubishi Eclipse GT czy Mazda Speed 3. Po nabyciu samochodu, nawet gdy zostanie nam kasa na kustomizację, okazuje się, że specjalnie w nim nie pogrzebiemy. Owszem możemy zmienić kolor wozu, podobnie jak zakupić do niego nalepki (całkiem słuszną ilość), ale już przy podwoziu zbyt wiele nie zdziałamy. Co więcej, możliwości kustomizacji pojawiają się dopiero od odpowiedniego levelu (o tym później) i też dotyczą symbolicznych zmian.
Witamy w świecie Carbon i Most Wanted
Niezrażeni takim obrotem spraw przenosimy się do południowo-wschodniej części miasta Palmont, znanego graczom z Need for Speed Carbon. Z czasem mamy szansę zwiedzić także Rockport (NfS Most Wanted), ale póki co koncentrujemy się na nauce jazdy. Ta jest prosta w obsłudze: WSAD lub strzałki do jazdy, spacja do ręcznego i Shift/Ctrl do zmiany biegów w przypadku manuala. Szybko, dzięki dokładnej mapie, orientujemy się, że miasto podzielone jest na obszary oferujące wyzwania oraz całą resztę. Szybko też okazuje się, że nie jesteśmy w stanie zderzyć się z samochodami innych graczy (przenikamy przez nie niczym ghost cary), a w przypadku kolizji z kontrolowanym przez AI samochodem, ten ostatni po efektownej beczce znika. Krótki kurs po mieście ujawnia inne niedoskonałości Worlda: w grze nie ma żadnych misji, ukrytych wyścigów, ramp, pochowanych miejscówek czy bonusów – nie uświadczymy niczego, co skłoniłoby nas do zwiedzania miasta i delektowania się nim. Jest otwarte? Super, ale jest również puste jak imitacja dla
dzieci, by miały gdzie rozpędzać swoje resoraki.
Level 1 vs level 9
Dlatego też, korzystając z mapy, przenosimy się na jedno z wyzwań (takie podejście oszczędza nam jeżdżenia po wymarłym mieście), by zobaczyć, co ono oferuje. A jest to możliwość wyścigu z innymi graczami, stworzenia prywatnego wyścigu oraz walki z AI. Generalnie wyścigów w grze jest bardzo mało, a ich różnorodność woła o pomstę do nieba. Ścigać możemy się bowiem tylko i wyłącznie na przygotowanych odcinkach oraz robiąc okrążenia na zamkniętym torze. Nie ma Checkpointów, Driftingu, KO czy Speedtrapów, nie ma niczego, co znamy i co wyróżnia poprzednie części serii. Do tego w razie chęci zagrania z innymi oczekiwanie na wyścig czasem trwa i trzy minuty, a niekiedy nawet dłużej. Być może dlatego twórcy zrezygnowali z poziomu balansowania wyścigów, przez co nawet przed startem, obserwując skill level graczy, jesteśmy w stanie wywnioskować, na której pozycji zakończymy rywalizację. Troszkę lepiej wygląda to w przypadku AI – jej poziom jest zbliżony do naszego, tak samo jak my robi ona błędy, a czas oczekiwania na
wyścig trwa raptem kilka sekund. Czytaj więcej w serwisie gry.wp.pl