HistoriaYitzhak Ganon - człowiek, który wymykał się śmierci

Yitzhak Ganon - człowiek, który wymykał się śmierci

Przez 65 lat jak ognia unikał lekarzy. Poprzysiągł sobie już nigdy nie korzystać z ich pomocy po tym, jak w czasie II wojny światowej dostał się w ręce owianego złą sławą doktora Josefa Mengele, który w ramach eksperymentu wyciął mu nerkę bez użycia znieczulenia. Dopiero zawał serca w podeszłym wieku sprawił, że ponownie pozwolił się zbadać lekarzowi. Poznajcie niesamowitą, budzącą grozę historię Yitzhaka (Icchaka) Ganona.

Yitzhak Ganon - człowiek, który wymykał się śmierci
Źródło zdjęć: © Der Spiegel

03.09.2015 | aktual.: 04.09.2015 10:02

Kiedy pewnego dnia pod koniec 2009 roku 85-letni wówczas Yitzhak nagle poczuł się bardzo źle, zamiast wezwać karetkę, położył się do łóżka. Opiekowały się nim żona i córka i to one następnego dnia, kiedy stan mężczyzny był już niemal krytyczny, w końcu przełamały jego upór i wezwały lekarza. Ten stwierdził infekcję wirusową i skierował staruszka do szpitala. Zanim zdiagnozowano u niego rozległy zawał i przeprowadzono zagrażającą życiu operację na otwartym sercu, zemdlał w poczekalni. Personel nie mógł zrozumieć, dlaczego, mimo ogromnego bólu, nie skorzystał on wcześniej z pomocy medycznej. Dopiero gdy zaczął wracać do zdrowia i opowiedział lekarzom swoją historię, ci nagle wszystko zrozumieli. Jego sprawą zainteresowali się wkrótce także dziennikarze izraelskiej gazety "Maariv" i niemieckiego "Der Spiegel". I tak świat usłyszał o Yitzhaku Ganonie.

Numer obozowy: 182558

Urodził się w małym miasteczku Arta w północnej Grecji. Kiedy w sobotę 25 marca 1944 roku cała rodzina zebrała się, by wspólnie obchodzić szabat, do ich domu wkroczył oficer SS i oznajmił, że powinni się spakować, ponieważ czeka ich długa podróż.

Transport do Auschwitz trwał dwa tygodnie. Schorowany ojciec Yitzhaka zmarł w drodze. Po przyjeździe na miejsce wszystkim kazano się rozebrać i poddać kontroli. Zarówno matka chłopaka, jak i jego pięcioro rodzeństwa zostali skierowani do komór gazowych. Yitzhaka czekał niewiele lepszy los - wywieziono go do szpitala Auschwitz-Birkenau, gdzie Josef Mengele, zwany też Aniołem Śmierci, przeprowadzał na żydowskich i romskich więźniach makabryczne eksperymenty.

Obraz

(Dr Josef Mengele w 1938 roku. Fot. PAP)

Doktora Mengele najbardziej (choć oczywiście nie tylko) interesowali bliźniacy i karły. Na tych pierwszych przeprowadzał wszystkie możliwe badania medyczne, a potem jednocześnie ich zabijano, aby mógł porównać stan ich narządów wewnętrznych. W jego szpitalu przeprowadzano m.in. amputacje, punkcje lędźwiowe, wstrzykiwanie bakterii powodujących tyfus, umyślne zakażanie ran. To właśnie do tego piekła trafił Yitzhak Ganon.

W rękach szalonego sadysty

Kiedy nadeszła jego kolej, kazano mu położyć się na stole, do którego został przywiązany. Następnie, bez użycia jakichkolwiek środków znieczulających, dr Mengele otworzył go i wyciął jedną z nerek. "Patrzyłem na trzymany przez niego w rękach pulsujący jeszcze narząd i płakałem jak oszalały. Krzyczałem słowa Szema Jisrael [żydowska modlitwa - przyp. red.], błagałem o śmierć, nie chciałem już cierpieć" - wspominał 65 lat później w rozmowie z dziennikarzem "Der Spiegel".

Po tej "operacji" odesłano go z powrotem do pracy, oczywiście bez leków przeciwbólowych. Poza innymi obowiązkami, do jego zadań należało czyszczenie zakrwawionych narzędzi medycznych. Nie skończyła się także jego "współpraca" z Mengele. Brał m.in. udział w całonocnych lodowatych kąpielach, ponieważ doktor pragnął przetestować wytrzymałość jego płuc. W obozowym szpitalu spędził w sumie sześć i pół miesiąca.

Kiedy przestał być już przydatny jako obiekt eksperymentów, wysłany został do komory gazowej. Przeżył tylko przez przypadek: w komorze mieściło 200 osób, on stał w kolejce jako 201...

27 stycznia 1945 roku obóz w Auschwitz został wyzwolony przez Armię Czerwoną. Yitzhakowi udało się powrócić do Grecji i odnaleźć ocalałe rodzeństwo - brata i siostrę. W 1949 roku wyemigrował do Izraela, tam też poznał swoją późniejszą żonę i założył rodzinę. Od czasu wyjścia z obozu nigdy jednak nie udał się do żadnego lekarza. Jego żona Ahuva wspominała, że nigdy się nie skarżył, nawet gdy widać było, jak bardzo cierpi z bólu. Zawsze mówił, że to tylko zmęczenie i niebawem mu przejdzie. Tydzień po pierwszym zawale Yitzhak Ganon doznał kolejnego. Nie bał się już iść do szpitala, gdzie wszczepiono mu rozrusznik serca. Jak później przyznał, gdyby nie pomoc wspaniałych lekarzy, już by nie żył. Po raz kolejny udało mu się uciec śmierci.

Przypomnijmy, że pod koniec wojny Josef Mengele zmienił mundur SS na mundur zwykłego niemieckiego żołnierza i trafił do amerykańskiego obozu jenieckiego. Zbiegł z niego jednak i zaczął się ukrywać. Choć po dwóch latach Mosad namierzył go w Argentynie, nie został aresztowany. Mieszkał m.in. w Brazylii, nigdy nie stanął przed sądem (mimo że był poszukiwany, a za pomoc w jego schwytaniu wyznaczono wysoką nagrodę). Zmarł dopiero w 1979 roku podczas kąpieli w oceanie. Prawdopodobnie doznał udaru mózgu.

Wyniki prowadzonych przez niego badań i eksperymentów medycznych nie zachowały się - prawdopodobnie sam je zniszczył. Jednak współczesne próby odtworzenia ich dowiodły, że nie miały one żadnej większej wartości naukowej.

(ali)

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (147)