Za wydanie Żyda - kara śmierci
18.03.2016 | aktual.: 27.12.2016 15:17
Polskie Państwo Podziemne ze szmalcownictwem walczyło bezwzględnie
W czasie II wojny światowej tylko w okupowanej Polsce groził wyrok śmierci za ukrywanie bądź pomaganie Żydom. Niemcy rozstrzeliwali, wieszali lub żywcem palili całe rodziny - od starców po niemowlęta. Mimo tak brutalnych prześladowań, osób udzielających pomocy ludności żydowskiej nie brakowało. To Polacy stanowią przecież największą grupę wśród bohaterów ratujących Żydów w mrocznym czasie Holocaustu, a uhonorowanych przez izraelski instytut Yad Vashem.
Warto o tym pamiętać, gdy z naszego narodu "życzliwi" próbują uczynić nację współodpowiedzialną za Zagładę. Warto także pamiętać o tym, że na mocy rozporządzeń Polskiego Państwa Podziemnego z 19 marca 1943 roku, karą za wydawanie Żydów - tzw. szmalcownictwo - była kara śmierci. Ciekawe, czy wiedzą o tym na przykład Francuzi, których władze, po przegranej kampanii z Niemcami w roku 1940, ochoczo uczestniczyły w ludobójczej polityce III Rzeszy, wyłapując obywateli francuskich pochodzenia żydowskiego i pomagając w transportowaniu ich do Auschwitz.
Ilu szmalcowników zginęło na mocy decyzji polskich sądów podziemnych? Trudno to jednoznacznie określić. Według szacunków historyków, sądy te rozpatrzyły w czasie okupacji łącznie około 5 tysięcy spraw i wydały 3,5 tysiąca wyroków śmierci. Z tych liczb 30 procent mają stanowić sprawy i wyroki dotyczące szmalcowników.
Za wydawanie Żydów była jedna kara
Władze Polskiego Państwa Podziemnego uważały szmalcownictwo za jedno z najbardziej hańbiących przestępstw. Kierownictwo Walki Cywilnej podkreślało: "Każdy Polak, który współdziała z morderczą akcją Niemców, czy to szantażując, czy denuncjując Żydów, czy to wyzyskując ich okrutne położenie lub uczestnicząc w grabieży, popełnia ciężką zbrodnię wobec praw Rzeczypospolitej Polskiej i będzie niezwłocznie ukarany". Kara była jedna - wyrok śmierci.
Na mocy decyzji działających w ukryciu sądów polskich stracono m.in. (cytuję za "Biuletynem Informacyjnym", największym podziemnym pismem polskim z czasów okupacji): "Janusza Krystka - za zabicie dwóch obywateli polskich narodowości żydowskiej (...), Jana Żmirkowskiego - za współpracę z Gestapo, Jana Łakińskiego - za współdziałanie z okupantem w prześladowaniu i tropieniu obywateli polskich pochodzenia żydowskiego, Bolesława Szostaka - za wymuszanie okupu od obywateli polskich pochodzenia żydowskiego pod groźbą oddania ich w ręce władz niemieckich". To dane tylko z jednego numeru "Biuletynu Informacyjnego".
Ale szmalcownicy ginęli nie tylko na mocy wyroków podziemnych sądów. Czasami nie było czasu na sądowe procedury, zwłaszcza gdy dotyczyło to szczególnie niebezpiecznych zdrajców. Byli oni likwidowani w ramach akcji "C" (akcji "czyszczących").
Tysiące ratowały swoich żydowskich sąsiadów
Mitem jest, że całe społeczeństwo polskie brało udział w walce z okupantem. Trzy największe podziemne ugrupowania zbrojne - Armia Krajowa, Bataliony Chłopskie i Narodowe Siły Zbrojne - liczyły łącznie maksymalnie ok. 600 tysięcy żołnierzy.
Z drugiej strony, powyższa liczba przekracza wielokrotnie liczbę zdrajców, w tym i szmalcowników. Jak szacują historycy, w samej Warszawie ich liczba nie przekraczała 3 tysięcy. Dla porównania, Polscy Sprawiedliwi wśród Narodów Świata uhonorowani przez instytut Jad Waszem (Yad Vashem) stanowią grupę 6620 osób. To 25 proc. wszystkich Sprawiedliwych odnotowanych przez instytut.
Część historyków szacuje, że liczba Polaków pomagających Żydom w czasie wojny była znacznie większa. Według Gunnara Paulsona, prawdopodobnie około 100 tysięcy Polaków zasłużyło na medal Sprawiedliwych. Hans Furth podwyższa tę liczbę do 1 miliona.
Żydzi wiedzieli, komu zaufać
Żydom pomagały pojedyncze osoby, rodziny, wioski, ruch oporu oraz specjalnie stworzone do tego organizacje, jak Rada Pomocy Żydom "Żegota".
O powszechnej akcji pomocy Żydom pisali, i to w czasie okupacji, sami Żydzi. W "Notatkach z getta", sporządzonych w 1943 roku, Emanuel Ringelblum napisał: "Uważny czytelnik naszych materiałów (...) przeczyta, jak serdecznie odnosiła się ludność polska do żydowskich uchodźców. Dowiecie się o setkach wypadków, kiedy chłopi w ciągu długich miesięcy ukrywali i dobrze karmili żydowskich uchodźców z okolicznych miasteczek".
Śmierć za wydanie, śmierć za ukrywanie
Tragiczny był los rodzin, w domach których Niemcy znaleźli ukrywających się Żydów. Rozporządzenie generalnego gubernatora Hansa Franka z 15 października 1941 roku przewidywało karę śmierci dla każdego Polaka, który udzielał schronienia Żydom lub pomagał im w jakikolwiek inny sposób. Liczba Polaków straconych przez Niemców za udzielanie pomocy Żydom sięgać może nawet kilkudziesięciu tysięcy osób. Wiele ofiar pozostaje nadal anonimowych.
Symbolem martyrologii Polaków mordowanych za niesienie pomocy Żydom jest tragiczny los rodziny Ulmów.
Zamordowani przez Niemców będą błogosławionymi
Małżonkowie Józef i Wiktoria Ulmowie mieszkali wraz z sześciorgiem dzieci w Markowej na Podkarpaciu. W czasie okupacji ukrywali w swoim gospodarstwie ośmioro Żydów - rodziny Szallów i Goldmanów. 24 marca 1944 roku w nocy do ich domu wtargnęli hitlerowcy. Najpierw zamordowali ukrywanych Żydów, a potem całą rodzinę Ulmów, w tym Wiktorię, która była w dziewiątym miesiącu ciąży, a także dzieci, z których najstarsze miało 8 lat, a najmłodsze 1,5 roku. Jak zeznał jeden z mężczyzn, który pogrzebał zabitych, siódme zaczęło się rodzić w czasie mordu - widać było już główkę i tułów dziecka.
W 1995 roku Józef i Wiktoria Ulmowie zostali uhonorowani tytułem "Sprawiedliwi wśród Narodów Świata". Obecnie trwa proces beatyfikacyjny tej rodziny. W przypadku uznania Ulmów za błogosławionych, będzie to pierwsza w historii Kościoła wspólna beatyfikacja całej rodziny.
Witold Chrzanowski