Zabójcze światło - wystarczą mu 3 sekundy
"Gwiezdne wojny" powoli stają się rzeczywistością. Co prawda żaden samolot nie jest w stanie "przechodzić w nadświetlną", a Kościół Jedi to dalej niszowa organizacja skupiająca rozmaitych dziwaków, ale na polu zbrojeń osiągnięto właśnie nowy poziom, który dla bohaterów sagi George'a Lucasa był oczywistością. Chodzi o laser.
19.12.2012 | aktual.: 25.02.2013 10:42
Amerykański koncern Lockheed Martin nie ustawał w badaniach nad okiełznaniem niszczycielskiej mocy wiązek laserowych i w rezultacie może pochwalić się znakomitymi efektami. Jego najnowsze dziecko to zdalnie sterowany system ADAM, który pomyślnie przeszedł szereg dość spektakularnych testów, w ramach których udało mu się namierzyć i unieszkodliwić oddalone cele poruszające się w przestrzeni powietrznej.
ADAM działa na zasadzie podobnej do tarczy antyrakietowej. Monitoruje przestrzeń w poszukiwaniu celów, dokonuje ich identyfikacji i w razie konieczności niszczy je, wysyłając wiązkę zabójczego "światła" - laseru światłowodowego o mocy 10 kilowatów. Powoduje to błyskawiczne nagrzewanie się powłok targetu do tego stopnia, że ulega destrukcji. W ramach testów "ofiarą" ADAM padła specjalnie wystrzelona rakieta, która rozpadła się w powietrzu już po 3 sekundach od wykrycia jej przez system. Powtarzamy - po 3 sekundach od wykrycia, a nie po 3 sekundach bombardowania niszczycielską wiązką światła. Podobny wynik sprawia, że ADAM jest aktualnie najszybszym sposobem na unieszkodliwienie wybranych celów - jak dotąd pod względem prędkości światło nie doczekało się żadnej konkurencji.
Podczas innego eksperymentu za pomocą ADAM udało się zniszczyć niewielki samolot bezzałogowy, kierując wiązkę laseru w stronę samych silników, które pod wpływem temperatury eksplodowały. Jak widać, system jest nie tylko skuteczny, ale również bardzo precyzyjny.
Ponadto ADAM jest stosunkowo niewielki i mobilny, co stanowi niewątpliwy plus z punktu widzenia logistyki i transportu. Samowystarczalność zapewniają mu własne radary i oprogramowanie, które nie wymagają żadnych dodatkowych instalacji i sprzętu. Problem stanowi natomiast jak dotąd niewielki zasięg broni - obiekty, które podlegały zniszczeniu podczas testów, znajdowały się niespełna 2 kilometry od systemu, co nie pozwala mu konkurować z tradycyjnymi formami obrony przeciwrakietowej.
Jaka jest zatem jego przyszłość? Doug Graham, wiceszef strategii dotyczących obrony przeciwrakietowej w Lockheed Martin, jest raczej entuzjastyczny: "Lockheed Martin zdecydowało się zainwestować w system ADAM z racji na przeogromny potencjał i efektywność laserów wysokoenergetycznych. Jesteśmy zdeterminowani, by rewolucyjne możliwości takiej energii zyskały zastosowanie w walce" - oświadczył.
KP/PFi, facet.wp.pl