Trwa ładowanie...
23-12-2008 15:34

Zakazana Wigilia

Zakazana WigiliaŹródło: sxc.hu
d136y0s
d136y0s

Jak co roku galerie handlowe zapełniają się niezliczonymi wręcz rzeszami ludzkiej ciżby. Jak co roku nasze mieszkania poddawane są gruntownym zabiegom oczyszczającym. Jak co roku w kuchniach naszych domów gwarno i tłoczno. Jak co roku ogarnia nas świąteczna atmosfera i w napięciu oczekujemy symbolicznej pierwszej gwiazdki starając się być wyjątkowo miłymi, biorąc za przykład jedyny niedościgniony wzór - naszego premiera..

Wszak nie na darmo śpiewał swego czasu Seweryn Krajewski: „Jest taki dzień, bardzo ciepły choć grudniowy. Dzień, jeden dzień, w którym gasną wszelkie spory. Jest taki dzień, w którym radość wita wszystkich”.

Tylko czy oby na pewno?
Na ile "Święta Bożego Narodzenia" pozostały jeszcze Świętami Bożego Narodzenia, na ile ta "cudowna", "czarowna Wigilia", jest taką, jaką chcemy ją sobie wyobrażać, jaką mamy przekazaną w opowieściach naszych rodziców, dziadków?

Czy z tą Wigilią jest naprawdę tak jak to przedstawia Seweryn Krajewski w swojej piosence, którą rokrocznie do znudzenia wałkują niemalże wszystkie stacje radiowe?
Nawet po pobieżnym przyjrzeniu się tylko kilku z wielu przypadków śmiem coraz bardziej w to wątpić.

d136y0s

* PASTERKA NA STACJI BENZYNOWEJ*

Arek – „A wiesz co mnie najbardziej w tym wszystkim wpienia? Idę już sobie do tego kościoła na pasterkę, tam tłok jak na tureckim bazarze, normalnie ludzie stłoczeni jak sardynki w puszce, a tu stoi jeszcze taki jeden z drugim, wódą wali na kilometr i ja mam się tym katować. Człowieku, ten cały magiczny charakter to jedna wielka ściema. Mnie to w sumie wali. Wolę już w domu zostać, przynajmniej się wyśpię."

Myślę, że słowa Arka dziś już nikogo nie dziwią, uważam wręcz, że wszyscy przyzwyczailiśmy się już do tego "specyficznego folkloru" pasterek. Podobnych przypadków pewnie każdy zna krocie i być może część z nas jeszcze potrafi być tym szczerze oburzona. No właśnie, czy szczerze?

Maciek – „Stary, nie no jest klimat, kurde ekipa się szykuje. Wiesz no, najpierw drętwa gadka w domu, pierdu pierdu opłateczek, a potem z ziomami ustawiamy się jak zawsze przed kościołem, a potem pod Sh***a_ [nazwa stacji benzynowej - przyp.autora]. _Taka nasza pastereczka. Z***sty klimat. Browarek, blancik, fajeczka. No Jezuska trzeba godnie powitać.”;

d136y0s

Na gdańskiej Oruni, dzielnicy, którą mieszkańcy Gdańska nazywają "krainą latających noży", a której "złowroga" sława poruszyła samego Kazika do tego stopnia, że postanowił poświęcić jej osobne wersy w piosence Mars napada, tego typu impreza trwa do trzeciej, czwartej nad ranem. Lecą bluzgi, kamienie, butelki, a z brzuchów resztki wigilijnych potraw. Podobnie zresztą, jest w całej Polsce, od Bałtyku po Karpaty. I nie ma w tym nic dziwnego, wszak młodzież też pragnie „powitać Jezuska”, a skoro pragnie to wita. Młodzież się bawi, młodzież kolęduje...

KOLĘDOWANIE

Po zaliczeniu świątecznego śniadanka, można się wreszcie zabawić. „W końcu mamy wolne”. Rozpoczyna się trwające tydzień kolędowanie.

Miast odwiedzać kościelne szopki (bo kogo to w gruncie rzeczy dziś interesuje) młodzież, głównie w wieku gimnazjalno-licealnym, nie pomna na „surowe restrykcje prawne” zabraniające spożywania tego i owego, korzysta z przysługującego im świętego prawa do odpoczynku. Wyczerpani nauką młodzi ludzie ruszają "na kolędę". Taki Tour. Tour de Knajpy.

d136y0s

Kamil – „;Bo sam powiedz co mam robić? Siedzieć ze starymi i słuchać drętwych gadek? W****ać niewiadomo ile żarcia? Oglądać, przykre filmy w telewizji. 50 raz Kevina i 20 Potop?. Nie dzięki. daj spokój”;

„KONKLAWE”

Przykład idzie z góry.

Jak powiedział jeden z moich znajomych: „Święta to takie konklawe. Począwszy od Wigilii cały czas siedzisz na d**ie, najpierw jesz, a po dwunastej to już tylko chlejesz.”

Nie potrzeba wnikliwej analizy aby dojść do podobnych wniosków. Bo cały ten szum, to przedświąteczne zamieszanie, w gruncie rzeczy do tego się sprowadza.

d136y0s

Przecież to takie normalne, tak było zawsze i pewnie przesadzam w swoim zadęciu, „gdzież tu rozkład”. Większość usprawiedliwia taki stan potrzebą odpoczynku. Tylko czy oby na pewno tak świetnie odpoczywamy siedząc przy suto zastawionym stole, z brzuchem ciężkim od jedzenia, wlewając przy tym w siebie hektolitry wódy?

Pozostawmy to pytanie retorycznym.

Przyznam rację tym, którzy uznają, że niniejszy artykuł dopuszcza się rażącej generalizacji. Osobiście nie wątpię, że są przypadki odmienne, ba nawet sam je znam osobiście. Nie przeszkadza mi to bynajmniej uważać, że takie cukierkowe zachwycanie się świętami, sztuczne wgrywanie świątecznego nastroju, silenie się na miłe uśmiechy i chwalenie naszą najgorliwsza spośród wszystkich narodów świata pobożnością, jest grubo przesadzone.

Na koniec już, nie chcąc nikogo obrazić, chciałbym tylko zadać jeszcze jedno nurtujące mnie pytanie. Jak wy spędzacie święta?

Wesołych, czarownych świąt…

(ppf)

*cytowane opinie zostały przytoczone w oryginalnym brzmieniu, a wyrazy powszechnie uważane za wulgarne zostały ocenzurowane.

d136y0s
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d136y0s