Uczeni wielokrotnie próbowali obliczyć wydatek energetyczny, który ponosimy podczas erotycznych figli. Problemem były nie tyle zróżnicowane modele zbliżenia i indywidualne przyzwyczajenia, które sprawiają, że nie każdy seks, nawet jeśli trwa tyle samo, wiąże się z taką samą liczbą spalonych kalorii, ale przede wszystkim metody badawcze. Zazwyczaj uczestnicy badań musieli liczyć się z "okablowaniem" ciała, przyczepieniem do niego diod i sensorów, które monitorowały wydatek energii. Brzmi niezbyt zachęcająco i z pewnością może ochłodzić nawet najbardziej rozpalone zmysły.
Autorzy najnowszego pomiaru, którymi są kanadyjscy naukowcy z Uniwersytetu w Montrealu, zastosowali zupełnie nową metodę, która ich zdaniem jest znacznie bardziej miarodajna. W opinii naukowców aparatura, której używano w przeszłości krępowała ruchy badanych i sprawiała, że ich seks był w sposób wymuszony bardziej spokojny i nudny, a badani byli mniej skłonni do seksualnych eksperymentów. W ten sposób uzyskano fałszywe wyniki dotyczące kalorii. Podczas najnowszego badania uczeni wykorzystali niekrępującą nakładkę na ramię, która zbierała wszystkie potrzebne do obliczeń dane. Co więcej - uczestnicy badań mogli ją nosić na co dzień, co sprawiło, że uzyskano bardziej odpowiadające rzeczywistości wyniki od wcześniejszych "laboratoryjnych".
I tak okazało się, że podczas "standardowego" zbliżenia, które wynosi nieco ponad 20 minut od początku gry wstępnej po finał, mężczyźni spalają 100 kalorii, a kobiety - 69. Pary, które brały udział w eksperymencie, wykonywały również ćwiczenia fizyczne. Okazało się, że seks może z powodzeniem zastąpić spacer, ale nie bieganie. Podczas 30-minutowego biegu średnim tempem mężczyźni spalali dwa razy więcej kalorii niż podczas seksu.
Ale przecież nie chodzi tylko o same kalorie. Niemałe znaczenie mają również wrażenia płynące z konkretnej aktywności. I choć sportowi entuzjaści i guru fitnessu trąbią o niezwykłych dozach endorfin, które uderzają w nich po treningach, badani, których wzięli pod lupę kanadyjscy naukowcy, są zgodni: największą przyjemność oraz satysfakcję dał im seks, a nie wysiłek na bieżni.
Czy trzeba zatem wybierać między sportem a seksem? Niekoniecznie. W podsumowaniu badań naukowcy napisali, że "seks powinien zacząć być traktowany jako swoista aktywność fizyczna".