MilitariaZapomniany sowiecki gigant

Zapomniany sowiecki gigant

Zapomniany sowiecki gigant

12.01.2015 | aktual.: 27.12.2016 15:16

Podczas powietrznych działań bojowych dezorientacja radarów i systemów szpiegujących przeciwnika może odegrać kluczową rolę i zadecydować o tym, na którą stronę przechyli się szala zwycięstwa

Podczas powietrznych działań bojowych dezorientacja radarów i systemów szpiegujących przeciwnika może odegrać kluczową rolę i zadecydować o tym, na którą stronę przechyli się szala zwycięstwa.

O tym, że samoloty i śmigłowce wyspecjalizowane w wojnie radioelektrycznej to ważna część floty, wiedziano już w latach 60. ubiegłego stulecia. To właśnie wtedy w Związku Sowieckim powstał Mi-10PP - jeden z bardziej oryginalnych śmigłowców, jakie kiedykolwiek zbudowano.

Przerobiona "dziesiątka"

Historia prac nad nietypowym helikopterem sięga lat 60. XX wieku. W 1966 roku w biurze konstrukcyjnym Michaiła Mila zdecydowano się na przebudowę jednego z egzemplarzy popularnej "dziesiątki", jak nazywano śmigłowiec transportowy Mi-10.

Efektem czteroletnich prac był Mi-10PP, helikopter wyspecjalizowany w walce radioelektrycznej.

Kamila Pączek

1 / 3

Bukiety i fasola

Obraz

Maszyna przenosiła na swoim pokładzie trzy "Bukiety" - specjalne stacje zakłócające działanie systemów radarowych i systemów naprowadzania rakiet przeciwnika, oraz osiem "Fasolek" - aparatur wyspecjalizowanych w emitowaniu fałszywych sygnałów.

Wspólne działanie tych "kwiatowo-warzywnych" systemów miało sprawić, że na swoich ekranach przeciwnik widział wroga tam, gdzie go nie było, a jednocześnie nie był świadomy realnego położenia maszyn przeciwnika.

2 / 3

Kolos na... cieniutkich nogach

Obraz

Najbardziej charakterystyczną cechą konstrukcji było bez wątpienia kuriozalne podwozie. W przeciwieństwie do klasycznych w przypadku śmigłowców rozwiązań, Mi-10PP opierał się na czterech wyjątkowo długich i cienkich "nóżkach" upodabniających go do gigantycznego metalowego owada.

Podwozie miało rekordową, jak na śmigłowiec, wysokość - aż 3,7 metra! Nietypowe rozwiązanie nie było oczywiście podyktowane względami wizualnymi - tak wysokie podwozie umożliwiało zamontowanie specjalnej platformy, na której Mi-10PP miał przewozić ładunek o maksymalnych wymiarach 20 m x 3,5 m x 3 m. Górną granicę masy cargo wyznaczono na 12 ton.

3 / 3

Kosztowny staruszek

Obraz

Mimo imponującego wyglądu Mi-10PP miał szereg wad i niedociągnięć - głównie ze względu na przestarzałe systemy i rozwiązania techniczne wykorzystane w jego konstrukcji.

Śmigłowiec nie zachwycał również pod względem osiągów, ponadto był bardzo drogi: pojedynczy egzemplarz wraz z kontenerem na platformie podwozia kosztował tyle, co osiem śmigłowców wielozadaniowych Mi-8.

Ostatecznie pod koniec lat 80. Mi-10PP wycofano ze służby. Jeden z egzemplarzy tej oryginalnej maszyny jakiś czas stał w miejscowości Garbowka w Kraju Chabarowskim w roli lotniczego pomnika. Kilka innych trafiło do rosyjskich muzeów lotnictwa.

Kamila Pączek

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (22)