Zbigniew Boniek zdradza szczegóły ze swojego dzieciństwa

Obraz
Źródło zdjęć: © AKPA

/ 6„Powiedzieć o mnie ‘żywe srebro’ to za mało”

Obraz
© AKPA

Uważany jest za jednego z najwybitniejszych piłkarzy w historii polskiej piłki nożnej. Miał raptem 11 lat, kiedy przyjęto go do szkółki Zawiszy Bydgoszcz. Jak sam przyznaje, z piłką związany jest od zawsze, nawet najwcześniejsze jego wspomnienie łączy się właśnie z tym sportem.

- Powiedzieć o mnie „żywe srebro” to za mało. Po lekcjach szybko odrabiałem, co miałem zadane, i już mnie w domu nie widzieli. A na podwórku najlepszą zabawą było łapanie się naczepy jadącej ciężarówki. Robiliśmy w tym mistrzostwa – wygrał je ten, komu udawało się przejechać najdłuższy dystans. Byłem dobry, udawało mi się utrzymać nawet 300 m. Do czasu, aż zobaczył mnie ojciec (…) Jak tylko wszedłem do domu, dostałem kilka razy w głowę i po tyłku. Nawet się nie buntowałem, bo wiedziałem, że zasłużyłem. Zresztą mieszkanie było małe, nawet nie miałem gdzie uciekać – mówi w najnowszym wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”.

Boniek zdradził, jak wyglądało jego dzieciństwo. Szczegółowo opowiada też o relacji z ojcem-piłkarzem, który na początku nie interesował się jego karierą.

- W naszym domu się nie przelewało, dlatego tata każdej zimy brał fuchę w osiedlowej kotłowni – obsługiwał ogromny piec, który podgrzewał wodę do kaloryferów. Kiedy chorował albo nie doszedł do siebie po zakrapianych imieninach w pracy, zastępowaliśmy go razem z bratem – opowiada.
Jak wspomina, wstawał o 5 rano, żeby zdążyć ze wszystkim. – Nikt się nad nami nie rozczulał, a my nie narzekaliśmy – wiedzieliśmy, że tata wziął tę pracę, żeby nam żyło się wygodniej, a my musimy pomóc rodzinie. Taka była wtedy codzienność i nikt się na nią nie obrażał – dodaje.

Piłkarz, a od października 2012 roku także prezes PZPN przyznaje, że swoją karierę zbudował samodzielnie.

- Trudno w to uwierzyć, ale rodzice nigdy nie kupili mi piłki. Organizowałem je sobie sam. Chodziłem na mecze rozgrywane na Zawiszy lub Polonii, stawałem za bramką i gdy piłka wypadała za boisko, od razu ją podawałem. Działacze wiedzieli, że się staram i jestem pomocny, więc kiedy poprosiłem o starą piłkę, to zawsze dostawałem – opowiada w wywiadzie.

/ 6„Powiedzieć o mnie ‘żywe srebro’ to za mało”

Obraz
© Forum

Uważany jest za jednego z najwybitniejszych piłkarzy w historii polskiej piłki nożnej. Miał raptem 11 lat, kiedy przyjęto go do szkółki Zawiszy Bydgoszcz. Jak sam przyznaje, z piłką związany jest od zawsze, nawet najwcześniejsze jego wspomnienie łączy się właśnie z tym sportem.

- Powiedzieć o mnie „żywe srebro” to za mało. Po lekcjach szybko odrabiałem, co miałem zadane, i już mnie w domu nie widzieli. A na podwórku najlepszą zabawą było łapanie się naczepy jadącej ciężarówki. Robiliśmy w tym mistrzostwa – wygrał je ten, komu udawało się przejechać najdłuższy dystans. Byłem dobry, udawało mi się utrzymać nawet 300 m. Do czasu, aż zobaczył mnie ojciec (…) Jak tylko wszedłem do domu, dostałem kilka razy w głowę i po tyłku. Nawet się nie buntowałem, bo wiedziałem, że zasłużyłem. Zresztą mieszkanie było małe, nawet nie miałem gdzie uciekać – mówi w najnowszym wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”.

Boniek zdradził, jak wyglądało jego dzieciństwo. Szczegółowo opowiada też o relacji z ojcem-piłkarzem, który na początku nie interesował się jego karierą.

- W naszym domu się nie przelewało, dlatego tata każdej zimy brał fuchę w osiedlowej kotłowni – obsługiwał ogromny piec, który podgrzewał wodę do kaloryferów. Kiedy chorował albo nie doszedł do siebie po zakrapianych imieninach w pracy, zastępowaliśmy go razem z bratem – opowiada.
Jak wspomina, wstawał o 5 rano, żeby zdążyć ze wszystkim. – Nikt się nad nami nie rozczulał, a my nie narzekaliśmy – wiedzieliśmy, że tata wziął tę pracę, żeby nam żyło się wygodniej, a my musimy pomóc rodzinie. Taka była wtedy codzienność i nikt się na nią nie obrażał – dodaje.

Piłkarz, a od października 2012 roku także prezes PZPN przyznaje, że swoją karierę zbudował samodzielnie.

- Trudno w to uwierzyć, ale rodzice nigdy nie kupili mi piłki. Organizowałem je sobie sam. Chodziłem na mecze rozgrywane na Zawiszy lub Polonii, stawałem za bramką i gdy piłka wypadała za boisko, od razu ją podawałem. Działacze wiedzieli, że się staram i jestem pomocny, więc kiedy poprosiłem o starą piłkę, to zawsze dostawałem – opowiada w wywiadzie.

/ 6„Powiedzieć o mnie ‘żywe srebro’ to za mało”

Obraz
© AKPA

Uważany jest za jednego z najwybitniejszych piłkarzy w historii polskiej piłki nożnej. Miał raptem 11 lat, kiedy przyjęto go do szkółki Zawiszy Bydgoszcz. Jak sam przyznaje, z piłką związany jest od zawsze, nawet najwcześniejsze jego wspomnienie łączy się właśnie z tym sportem.

- Powiedzieć o mnie „żywe srebro” to za mało. Po lekcjach szybko odrabiałem, co miałem zadane, i już mnie w domu nie widzieli. A na podwórku najlepszą zabawą było łapanie się naczepy jadącej ciężarówki. Robiliśmy w tym mistrzostwa – wygrał je ten, komu udawało się przejechać najdłuższy dystans. Byłem dobry, udawało mi się utrzymać nawet 300 m. Do czasu, aż zobaczył mnie ojciec (…) Jak tylko wszedłem do domu, dostałem kilka razy w głowę i po tyłku. Nawet się nie buntowałem, bo wiedziałem, że zasłużyłem. Zresztą mieszkanie było małe, nawet nie miałem gdzie uciekać – mówi w najnowszym wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”.

Boniek zdradził, jak wyglądało jego dzieciństwo. Szczegółowo opowiada też o relacji z ojcem-piłkarzem, który na początku nie interesował się jego karierą.

- W naszym domu się nie przelewało, dlatego tata każdej zimy brał fuchę w osiedlowej kotłowni – obsługiwał ogromny piec, który podgrzewał wodę do kaloryferów. Kiedy chorował albo nie doszedł do siebie po zakrapianych imieninach w pracy, zastępowaliśmy go razem z bratem – opowiada.
Jak wspomina, wstawał o 5 rano, żeby zdążyć ze wszystkim. – Nikt się nad nami nie rozczulał, a my nie narzekaliśmy – wiedzieliśmy, że tata wziął tę pracę, żeby nam żyło się wygodniej, a my musimy pomóc rodzinie. Taka była wtedy codzienność i nikt się na nią nie obrażał – dodaje.

Piłkarz, a od października 2012 roku także prezes PZPN przyznaje, że swoją karierę zbudował samodzielnie.

- Trudno w to uwierzyć, ale rodzice nigdy nie kupili mi piłki. Organizowałem je sobie sam. Chodziłem na mecze rozgrywane na Zawiszy lub Polonii, stawałem za bramką i gdy piłka wypadała za boisko, od razu ją podawałem. Działacze wiedzieli, że się staram i jestem pomocny, więc kiedy poprosiłem o starą piłkę, to zawsze dostawałem – opowiada w wywiadzie.

/ 6„Powiedzieć o mnie ‘żywe srebro’ to za mało”

Obraz
© PAP

Uważany jest za jednego z najwybitniejszych piłkarzy w historii polskiej piłki nożnej. Miał raptem 11 lat, kiedy przyjęto go do szkółki Zawiszy Bydgoszcz. Jak sam przyznaje, z piłką związany jest od zawsze, nawet najwcześniejsze jego wspomnienie łączy się właśnie z tym sportem.

- Powiedzieć o mnie „żywe srebro” to za mało. Po lekcjach szybko odrabiałem, co miałem zadane, i już mnie w domu nie widzieli. A na podwórku najlepszą zabawą było łapanie się naczepy jadącej ciężarówki. Robiliśmy w tym mistrzostwa – wygrał je ten, komu udawało się przejechać najdłuższy dystans. Byłem dobry, udawało mi się utrzymać nawet 300 m. Do czasu, aż zobaczył mnie ojciec (…) Jak tylko wszedłem do domu, dostałem kilka razy w głowę i po tyłku. Nawet się nie buntowałem, bo wiedziałem, że zasłużyłem. Zresztą mieszkanie było małe, nawet nie miałem gdzie uciekać – mówi w najnowszym wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”.

Boniek zdradził, jak wyglądało jego dzieciństwo. Szczegółowo opowiada też o relacji z ojcem-piłkarzem, który na początku nie interesował się jego karierą.

- W naszym domu się nie przelewało, dlatego tata każdej zimy brał fuchę w osiedlowej kotłowni – obsługiwał ogromny piec, który podgrzewał wodę do kaloryferów. Kiedy chorował albo nie doszedł do siebie po zakrapianych imieninach w pracy, zastępowaliśmy go razem z bratem – opowiada.
Jak wspomina, wstawał o 5 rano, żeby zdążyć ze wszystkim. – Nikt się nad nami nie rozczulał, a my nie narzekaliśmy – wiedzieliśmy, że tata wziął tę pracę, żeby nam żyło się wygodniej, a my musimy pomóc rodzinie. Taka była wtedy codzienność i nikt się na nią nie obrażał – dodaje.

Piłkarz, a od października 2012 roku także prezes PZPN przyznaje, że swoją karierę zbudował samodzielnie.

- Trudno w to uwierzyć, ale rodzice nigdy nie kupili mi piłki. Organizowałem je sobie sam. Chodziłem na mecze rozgrywane na Zawiszy lub Polonii, stawałem za bramką i gdy piłka wypadała za boisko, od razu ją podawałem. Działacze wiedzieli, że się staram i jestem pomocny, więc kiedy poprosiłem o starą piłkę, to zawsze dostawałem – opowiada w wywiadzie.

/ 6„Powiedzieć o mnie ‘żywe srebro’ to za mało”

Obraz
© AKPA

Uważany jest za jednego z najwybitniejszych piłkarzy w historii polskiej piłki nożnej. Miał raptem 11 lat, kiedy przyjęto go do szkółki Zawiszy Bydgoszcz. Jak sam przyznaje, z piłką związany jest od zawsze, nawet najwcześniejsze jego wspomnienie łączy się właśnie z tym sportem.

- Powiedzieć o mnie „żywe srebro” to za mało. Po lekcjach szybko odrabiałem, co miałem zadane, i już mnie w domu nie widzieli. A na podwórku najlepszą zabawą było łapanie się naczepy jadącej ciężarówki. Robiliśmy w tym mistrzostwa – wygrał je ten, komu udawało się przejechać najdłuższy dystans. Byłem dobry, udawało mi się utrzymać nawet 300 m. Do czasu, aż zobaczył mnie ojciec (…) Jak tylko wszedłem do domu, dostałem kilka razy w głowę i po tyłku. Nawet się nie buntowałem, bo wiedziałem, że zasłużyłem. Zresztą mieszkanie było małe, nawet nie miałem gdzie uciekać – mówi w najnowszym wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”.

Boniek zdradził, jak wyglądało jego dzieciństwo. Szczegółowo opowiada też o relacji z ojcem-piłkarzem, który na początku nie interesował się jego karierą.

- W naszym domu się nie przelewało, dlatego tata każdej zimy brał fuchę w osiedlowej kotłowni – obsługiwał ogromny piec, który podgrzewał wodę do kaloryferów. Kiedy chorował albo nie doszedł do siebie po zakrapianych imieninach w pracy, zastępowaliśmy go razem z bratem – opowiada.
Jak wspomina, wstawał o 5 rano, żeby zdążyć ze wszystkim. – Nikt się nad nami nie rozczulał, a my nie narzekaliśmy – wiedzieliśmy, że tata wziął tę pracę, żeby nam żyło się wygodniej, a my musimy pomóc rodzinie. Taka była wtedy codzienność i nikt się na nią nie obrażał – dodaje.

Piłkarz, a od października 2012 roku także prezes PZPN przyznaje, że swoją karierę zbudował samodzielnie.

- Trudno w to uwierzyć, ale rodzice nigdy nie kupili mi piłki. Organizowałem je sobie sam. Chodziłem na mecze rozgrywane na Zawiszy lub Polonii, stawałem za bramką i gdy piłka wypadała za boisko, od razu ją podawałem. Działacze wiedzieli, że się staram i jestem pomocny, więc kiedy poprosiłem o starą piłkę, to zawsze dostawałem – opowiada w wywiadzie.

/ 6„Powiedzieć o mnie ‘żywe srebro’ to za mało”

Obraz
© AKPA

Uważany jest za jednego z najwybitniejszych piłkarzy w historii polskiej piłki nożnej. Miał raptem 11 lat, kiedy przyjęto go do szkółki Zawiszy Bydgoszcz. Jak sam przyznaje, z piłką związany jest od zawsze, nawet najwcześniejsze jego wspomnienie łączy się właśnie z tym sportem.

- Powiedzieć o mnie „żywe srebro” to za mało. Po lekcjach szybko odrabiałem, co miałem zadane, i już mnie w domu nie widzieli. A na podwórku najlepszą zabawą było łapanie się naczepy jadącej ciężarówki. Robiliśmy w tym mistrzostwa – wygrał je ten, komu udawało się przejechać najdłuższy dystans. Byłem dobry, udawało mi się utrzymać nawet 300 m. Do czasu, aż zobaczył mnie ojciec (…) Jak tylko wszedłem do domu, dostałem kilka razy w głowę i po tyłku. Nawet się nie buntowałem, bo wiedziałem, że zasłużyłem. Zresztą mieszkanie było małe, nawet nie miałem gdzie uciekać – mówi w najnowszym wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”.

Boniek zdradził, jak wyglądało jego dzieciństwo. Szczegółowo opowiada też o relacji z ojcem-piłkarzem, który na początku nie interesował się jego karierą.

- W naszym domu się nie przelewało, dlatego tata każdej zimy brał fuchę w osiedlowej kotłowni – obsługiwał ogromny piec, który podgrzewał wodę do kaloryferów. Kiedy chorował albo nie doszedł do siebie po zakrapianych imieninach w pracy, zastępowaliśmy go razem z bratem – opowiada.
Jak wspomina, wstawał o 5 rano, żeby zdążyć ze wszystkim. – Nikt się nad nami nie rozczulał, a my nie narzekaliśmy – wiedzieliśmy, że tata wziął tę pracę, żeby nam żyło się wygodniej, a my musimy pomóc rodzinie. Taka była wtedy codzienność i nikt się na nią nie obrażał – dodaje.

Piłkarz, a od października 2012 roku także prezes PZPN przyznaje, że swoją karierę zbudował samodzielnie.

- Trudno w to uwierzyć, ale rodzice nigdy nie kupili mi piłki. Organizowałem je sobie sam. Chodziłem na mecze rozgrywane na Zawiszy lub Polonii, stawałem za bramką i gdy piłka wypadała za boisko, od razu ją podawałem. Działacze wiedzieli, że się staram i jestem pomocny, więc kiedy poprosiłem o starą piłkę, to zawsze dostawałem – opowiada w wywiadzie.

Wybrane dla Ciebie

Funkcjonalne smartwatche do 500 zł. Zdziwisz się, co potrafią
Funkcjonalne smartwatche do 500 zł. Zdziwisz się, co potrafią
Jedyna rzecz, którą musi mieć w szafie każdy facet. Przyda się teraz i wiosną
Jedyna rzecz, którą musi mieć w szafie każdy facet. Przyda się teraz i wiosną
Najpopularniejsze słuchawki z redukcją szumów za mniej niż 300 zł
Najpopularniejsze słuchawki z redukcją szumów za mniej niż 300 zł
Jaka kurtka na stok? Kurzajewski nie mógł wybrać lepiej. Ten model jeszcze długo mu posłuży
Jaka kurtka na stok? Kurzajewski nie mógł wybrać lepiej. Ten model jeszcze długo mu posłuży
Najtańsze soundbary z subwooferem. Co kupisz za mniej niż 600 zł?
Najtańsze soundbary z subwooferem. Co kupisz za mniej niż 600 zł?
Jędrzejak zna skuteczny sposób na mrozy. Wydasz na niego zaskakująco mało
Jędrzejak zna skuteczny sposób na mrozy. Wydasz na niego zaskakująco mało
Popularne projektory laserowe do 5 tys. zł. Dlaczego warto je wybrać?
Popularne projektory laserowe do 5 tys. zł. Dlaczego warto je wybrać?
System multimedialny w starym samochodzie. Jak to zrobić?
System multimedialny w starym samochodzie. Jak to zrobić?
Wybieramy kapcie męskie: śmieszne, ciepłe, a może skórzane?
Wybieramy kapcie męskie: śmieszne, ciepłe, a może skórzane?
Ciepła i praktyczna kurtka narciarska męska. Jaką wybrać, aby posłużyła ci przez lata?
Ciepła i praktyczna kurtka narciarska męska. Jaką wybrać, aby posłużyła ci przez lata?
Kultowe trapery kupisz za grosze. Podobne nosi Maciej Musiał
Kultowe trapery kupisz za grosze. Podobne nosi Maciej Musiał
Swetry i bluzy męskie. Przegląd najmodniejszych modeli na zimę
Swetry i bluzy męskie. Przegląd najmodniejszych modeli na zimę