Zdobył Mount Everest i oba bieguny. Teraz eksploruje... miejskie kanały
15.01.2016 | aktual.: 27.12.2016 15:12
Co może być fascynującego w miejskiej kanalizacji? Dla Erlinga Kagge wszystko!
Czy praca w podziemiach, w nieustającej ciemności, może być ciekawa? Czy może być coś interesującego w ciągnących się pod miastami kanałach? Są na świecie ludzie, którzy dostrzegają... kryjące się w nich piękno. Jedną z nich jest Erling Kagge. To niezwykle barwna postać. Pochodzący z Norwegii mężczyzna zjechał pół świata, a jedną z rzeczy, które najbardziej go ujęły, okazały się znajdujące się pod ziemią zakamarki, w których na dodatek... nie pachnie zbyt przyjemnie.
Urodzony w 1963 r. Erling Kagge to nie byle kto. Jest prawdziwym gwiazdorem świata zdobywców. Jego kolejne podboje muszą robić wrażenie. Do tej pory udało mu się zdobyć biegun północny oraz Mount Everest. Został też pierwszym człowiekiem, który samotnie zdobył biegun południowy. Mężczyzna w 52 dni przeszedł dystans 1310 kilometrów. Właśnie minęły 23 lata od tego wydarzenia. Kagge napisał sześć książek, które przetłumaczone zostały na wiele języków. Jest też cenionym w świecie kolekcjonerem dzieł sztuki.
Tym bardziej zadziwiać może inna z jego pasji - odkrywanie kanałów. Jak to możliwe, że człowiek, który zwiedził pół świata i zobaczył mnóstwo fascynujących miejsc, ekscytuje się właśnie zbudowaną przez innego człowieka infrastrukturą, która ma jasno zdefiniowany cel i ma służyć odprowadzaniu nieczystości? - Myślę, że kanały są piękne - powiedział eksplorator cytowany przez dziennik "The Daily Telegraph". W taki sposób odpowiedział na pytanie dotyczące jednej z jego ostatnich wypraw.
Zejście do "wnętrza miasta"
Norweg, zamiast wyruszyć w kolejną niesamowitą ekspedycję, docierając do obszarów, które są właściwie niedostępne dla zwykłych "szaraków", zaczął odwiedzać miejsca, które znaleźć można w każdym mieście. Niedawno Kagge zszedł do kanałów w Nowym Jorku, gdzie z bliska przyglądał się m.in. najstarszej części systemu, która pochodzi z 1811 r. i wciąż znajduje się w eksploatacji Towarzyszył mu Steve Duncan - zajmujący się dziejami rozwoju miast historyk, a osobiście jego przyjaciel. Czego panowie szukali w podziemiach jednej z najsłynniejszych metropolii świata? Tego, z czego wiele osób kompletnie nie zdaje sobie sprawy. Według podróżnika, kanały skrywają w sobie piękno, którego nie widać na pierwszy rzut oka.
- One mają coś, co ja określam mianem negatywnego piękna. Te znajdujące się pod ziemią pustkowia zostały oczywiście zaprojektowane bardziej dla celów funkcjonalnych niż estetycznych, ale jednak charakteryzują się swoim własnym pięknem - wyjaśnił Kagge.
Nieznany większości z nas świat
Eksplorator porównał kanały do żywego organizmu, w którym cały czas coś się dzieje, choć większość ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy. Bez przerwy coś się w nich zmienia, są rozbudowywane, zmienia się ich układ. Choć znajdują się obok nas, przypominają odrębny, pełen tajemnic świat. Według niego, paradoksem jest to, że człowiek wie niemal wszystko o wyglądzie naszej planety; dysponuje szczegółowymi mapami niemal każdego zakątka, a w tym samym czasie posiada stosunkowo niewielką wiedzę na temat tego, co sam zbudował i ma na wyciągnięcie ręki. Kagge tłumaczy, że penetrując system kanałów pod miastem, na nowo odkrył to, co zostało zapomniane.
53-letni Norweg spędził w nowojorskich kanałach pięć dni. Przyznał, że zdecydował się właśnie na Nowy Jork, bo kocha to miasto. Teraz chciał poznać je od strony, od której prawie nikt go nie zna. Na pomysł wpadł kilka lat temu po usłyszeniu serii opowieści na temat ludzi, którzy mieszkają w podziemiach.
Jak naprawdę jest w kanałach?
Oczywiście eksploracja miejskich kanałów nie jest dla każdego. Na pewno nie jest zalecana osobom szczególnie wrażliwym. Rozchodzący się tam odór trudno opisać, niektórym mogą nie przypaść do gustu także rozchodzące się pod ziemią hałasy. Nie ma też żadnych kolorów, a nad ściekami niemal cały czas unosi się mgła. Choć kanały są na swój sposób piękne, pobyt w nich trudno nazwać przyjemnym doświadczeniem.
Przed wizytą w takim miejscu koniecznie trzeba zadbać także o odpowiednie wyposażenie. Poza specjalnymi butami, Kagge i jego kompan mieli przy sobie aparaturę pomiarową, za pomocą której cały czas monitorowali poziom stężenia niektórych związków - przede wszystkim siarkowodoru oraz tlenku węgla. Mężczyzna przyznał, że poznawanie kanałów może się okazać równie niebezpieczne, jak wspinaczka na Mount Everest. Ale jego zdaniem warto. Na pewno nie powinien tego unikać żaden prawdziwy odkrywca, bo nie powinno się po prostu rozstrzygać, co jest warte zobaczenia, a co nie, jeszcze przed zbadaniem tego.
Piękno niejedno ma imię
- Nasza wędrówka oraz pełzanie przez kanały dało nam przeciwstawny widok w stosunku do tego, co charakteryzuje konwencjonalne piękno w codziennym życiu - zauważył podróżnik.
Jedno z często zadawanych pytań dotyczy tego, czy nie obawia się utraty reputacji. Jego nazwisko w świecie podróżników wciąż wiele znaczy. Według niego, podobne pytania są bezzasadne. Dla Kagge'a zejście do kanałów stało się po prostu kolejnym etapem poznawania świata. Uważa, że na pewno nie można mówić o kroku w tył. Mało tego, na podstawie materiałów, które zebrał, a związanych z jego fascynacją ukrytym pod ziemią światem, powstała nowa książka pt. "Under Manhattan".
RC