Zdradzał ją przez Second Life
20.11.2008 19:11, aktual.: 24.11.2008 13:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Męskim okiem *Czy wirtualna zdrada może być powodem rozwodu? Okazuje się, że coraz częściej pary rozstają się właśnie z powodu internetowych skoków w bok. Niedawno pewna mieszkanka Kornwalii złożyła pozew rozwodowy, kiedy odkryła że jej mąż zdradza ją w Second Life.*
Amy Taylor swojego męża poznała pięć lat temu – właśnie przez internet. Wirtualne spotkania przerodziły się w prawdziwe randki i dwa lata później para stanęła na ślubnym kobiercu.
Żeby jednak uczcić fakt, że swój związek zawdzięczają sieci – imprezę weselną urzadzili właśnie w Second Life.
Wkrótce okazało się że David, mąż Amy jest cudownym, wiernym mężem, ale wyłącznie w „realu”.
Natomiast w rzeczywistości wirtualnej prowadzi całkiem odmienne, bardzo frywolne życie. Amy już raz przyłapała go w bardzo dwuznacznej sytuacji z jakąś wirtualną pięknością. Teraz sytuacja się powtórzyła – w kwietniu tego roku Amy wędrując po krainie Second Life natknęła się na postać Davida, w czasie kiedy uprawiał on seks z inną kobietą.
Niestety wirtualny świat gry skonstruowany jest tak, że nie mogła zareagować natychmiast – policzkując niewiernego małżonka i szarpiąc za kudły figlującego z nim kobiecego avatara. Zamiast tego kobieta wylogowała się z gry i złożyła przeciwe mężowi wniosek rozwodowy.
Zobacz również:
*Wyborczy biust Najstarszy zawód świata - początki Pierwsza praca - prostytutka Australia potrzebuje mężczyzn 60 pięknych pośladków * *Męskim okiem * David oczywiście przyznał się do wszystkiego. Okazało się, że obecnie związany jest z wirtualną kochanką z Ameryki.
Zresztą sama Amy również od jakiegoś czasu spotyka się w sieci z kimś innym. Jej nowym wybrankiem jest waleczny wojownik z gry World of Warcraft. Przy jego boku może się czuć spełniona, wspólnie wyrzynając hordy potworów i zbierając magiczne artefakty.
Sprawa rozwodu z powodu wirtualnej zdrady tylko na pozór wydaje się zabawna. Okazuje się bowiem, że dla obecnego pokolenia 30-latków, wychowanego od dziecka na grach komputerowych wirtualny świat jest czymś równie ważnym, a czasem nawet ważniejszym, niż świat realny. A ich second life staje się tak naprawdę first life.
Nas taki obrót spraw naprawdę dziwi. Zupełnie nie potrafimy zrozumieć, z jakich powodów dorośli bądź co bądź ludzie zamiast nawiązywać nowe znajomości w realnym życiu wolą spędzać czas wcielając się w dość toporne i ograniczone avatary.
To tak jakby zamiast zjedzenia obiadu oglądać książkę kucharską pełną niesamowitych dań. Może to i ciekawe, ale prawdziwego głodu i tak nie zaspokoi.
(eMPi, Kabron)