Męskie sprawyZespół Peyroniego - jakie są objawy tej choroby penisa?

Zespół Peyroniego - jakie są objawy tej choroby penisa?

Zespół Peyroniego to dolegliwość, która potrafi złamać nawet najtwardszego faceta, sprawiając, że każda erekcja zamienia się w bolesną torturę, a seks staje się źródłem cierpień zarówno dla mężczyzny, jak i jego partnerki.

Zespół Peyroniego - jakie są objawy tej choroby penisa?
Źródło zdjęć: © 123RF

Mimo, że przypadłość dotyka ponad od 5 do 10 proc. mężczyzn, wielu panów nie zdaje sobie sprawy, że specyficzne wygięcie ich członków, które tak bardzo przeszkadza im w trakcie zbliżeń intymnych, to nie norma, a kwalifikowana jednostka chorobowa. Jeszcze do niedawna leczona była za pomocą mało skutecznych zastrzyków sterydowych lub poprzez bardziej skuteczny, ale skomplikowany zabieg chirurgiczny, który niósł za sobą ryzyko uszkodzenia ciał jamistych, prowadząc tym samym do trwałej impotencji.

Jednak jest światełko w tunelu. Jak donosi serwis sciencerecorder.com amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA - Food and Drug Administration) dopuściła do sprzedaży lek, który przeciwdziałając tworzeniu kolagenu, uniemożliwia patologiczne twardnienie ciał jamistych prącia, będące przyczyną anomalii wzwodu. Lekarze już dziś mówią o prawdziwym przełomie, a badania kliniczne potwierdzają wysoką skuteczność medykamentu. A w czym tak naprawdę tkwi problem?

Zespół Peyroniego - "bananowa" nieprzyjemność, "łabędzia szyja"

Zespół Peyroniego bywa też nazywana włóknistym stwardnieniem członka. W praktyce objawia się to tym, że penis zachodzi twardymi płytkami, przez co zmienia się jego kształt. Jak podaje "Urologia Polska", "Płytka najczęściej jest umiejscowiona po stronie grzbietowej prącia, rzadziej w części brzusznej powyżej ciała gąbczastego cewki. Rzadko obejmuje także przegrodę ciał jamistych. Zmiana może być pojedyncza lub mnoga, wynosi średnio od 2 do 4 cm, chociaż może obejmować całą powierzchnię grzbietową prącia. Obecność płytki w osłonce białawej prowadzi do zaburzenia jej właściwości mechanicznych, wskutek czego dochodzi do skrzywienia prącia w czasie wzwodu". W praktyce, w późniejszych fazach rozwoju choroby, zmiany skórne powodują deformację penisa - wyginając go nienaturalnie w górę lub w dół (zależy po której stronie pojawia się płytka). W skrajnych przypadkach deformacja jest tak silna - penis może nawet przypominać szyję łabędzia - że uniemożliwia stosunek, a nawet słaba erekcja powoduje niesamowity ból.

Kolejną negatywną konsekwencją choroby Peyroniego jest pojawianie się zmian skórnych na prąciu. Płytki, o których pisaliśmy wyżej, zaczynają przypominać twarde zasklepione blizny. Zgrubienia te bywają ostre, co powoduje ogromny dyskomfort u kobiet, które uprawiają seks z ofiarami choroby. W konsekwencji, w licznych przypadkach dochodzi do zaniechania współżycia, co z kolei prowadzi do zaburzeń natury psychicznej (nerwica, depresja)
.

Jak można się nabawić choroby Peyroniego?

W tej kwestii specjaliści nie są w pełni zgodni, a cytowany już wcześniej profesor Janusz Darewicz, piszący dla "Urologii Polskiej", wśród głównych przyczyn wymienia: "mikrourazy prącia w czasie stosunków płciowych, infekcje, zapalenia cewki moczowej, choroby weneryczne i zmiany miażdżycowe". Przy czym uczony zauważa, że znawcy tematu łączą zespół Peyroniego również z innymi przewlekłymi schorzeniami, takimi jak cukrzyca, reumatoidalne zapalenie stawów, dna moczanowa czy zapalenie żył.

Ale to właśnie mikrourazom doznanym w ferworze miłosnych uniesień, większość naukowców przypisuje "decydującą rolę" w rozwoju choroby. Wychodzi zatem na to, że sami jesteśmy sobie winni, bo - jak wynika z raportów - do łóżkowych kontuzji dochodzi zazwyczaj wtedy, gdy mężczyzna daje się odrobinę za mocno ponieść emocjom lub w przypadku, kiedy pary testują podpatrzone w internecie (zazwyczaj z inicjatywy mężczyzn) "pozycje dla zaawansowanych". Wystarczy uszkodzenie kilku naczynek krwionośnych - co samo w sobie brzmi przecież niegroźnie - by podczas gojenia tkanka łączna zbyt mocno się rozrosła, wywołując tym samym deformację prącia.

Zatem panowie, chociaż na rynku (na razie amerykańskim) dostępny jest już specyfik, który wyleczy nas z "łabędziej szyi", warto pamiętać o tym, by nawet podczas największych uniesień, trzymać swoje emocje na wodzy. Lepiej dmuchać na zimne...

PFi, MW/ facet.wp.pl

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (141)