Trwa ładowanie...
18-01-2013 13:49

Zong Fuli. Ma 30 lat, miliardy i nigdy nie miała faceta.

Zong Fuli. Ma 30 lat, miliardy i nigdy nie miała faceta.Źródło: weibo
d27noc2
d27noc2

Ta nietknięta panna to dobry materiał na żonę!

Przypadek pięknej Zong Fuli, córki najbogatszego mieszkańca Chin, to idealny materiał na hollywoodzkie romasidło. Bo oto mamy do czynienia z 30-letnią, doskonale wyedukowaną i wychowaną dziewczyną, o pięknej aparycji i przepastnym koncie w banku, która jednak jeszcze nigdy w swoim życiu nie zaznała miłości. Więcej, nigdy nie miała nawet chłopaka. W tym miejscu do akcji powinien wkroczyć Ryan Gosling albo Matthew McConaughey, jednak nic takiego się nie dzieje. - Jeśli chodzi o miłość, jestem bardzo pesymistycznie nastawiona. Niestety, często dziewczynom takim jak ja ciężko jest kogoś znaleźć. Każdy to wie. - mówi Zong Fuli na łamach chińskiego wydania "Marie Claire", wyjaśniając, że praktycznie niemożliwym jest ustalenie czy dany adorator zabiega o jej względy w imię miłości, czy też potencjalnych zysków. To właśnie ta niewiedza i mimowolne szukanie podstępów sprawiają, że córkom milionerów jest w życiu tak ciężko - tłumaczy trzydziestoletnia, samotna piękność.

Pieniądze muszą dać szczęście

- Okazuje się, że wszystkim im zależy tylko na jednym - na interesach - stwierdza wreszcie córka Zong Qingho, chińskiego przedsiębiorcy piastującego pierwsze miejsce na liście najbogatszych Chińczyków. Jak donosi "Forbes", majątek prezesa grupy Wahaha, wyceniany jest na, bagatela, blisko 10 miliardów dolarów. Biznesmeni tego kalibru praktycznie codziennie zasypywani są setkami ofert współpracy, propozycji wejścia w jakiś interes, czy inwestowania w startupy. Co sprytniejsi przedsiębiorcy, starają się dotrzeć do nieosiągalnego Qingho najpewniejszym kanałem - przez jego córkę. I tu pojawia się problem, jak rozpoznać tych łowców okazji w owczej skórze? Z wypowiedzi Zong Fuli wynika, że dziewczyna przestała zaprzątać sobie tym głowę, jakby pogodzona z faktem, że nigdy się nie zakocha. Na początku nowego milenium Fuli ukończyła studia ekonomiczne w USA, po czym wróciła do Chin, gdzie obecnie przygotowywana jest przez ojca do przejęcia sterów nad grupą Wahaha. "International Business Times" ustalił, że w
środowisku Fuli uchodzi za niezwykle kompetentną i samodzielną. Jest biegła w pomnażaniu majątków - i najwyraźniej to musi jej wystarczyć w życiu.

Miłosne gry

Naturalnie, wypowiedź dziedziczki największej chińskiej fortuny wywołała prawdziwą burzę w lokalnych mediach i portalach społecznościowych. Na chińskich odpowiednikach Twittera ludzie prześcigają się w komentowaniu życia "samotnej od urodzenia" - jak Fuli określiła samą siebie. Jedni składają oferty matrymonialne, inni sączą jad, twierdząc, że chcieliby mieć tylko takie problemy, natomiast jeszcze inni podsuwają własne sugestie, jak Zong mogłaby znaleźć upragnioną miłość. "South China Morning Post" podaje kilka z nich. Pierwsza mówi, że "Zong Qingho powinien oddać wszystkie swoje pieniądze biednym, by jego córka odnalazła wreszcie szczere uczucie". Inna, bardziej realna wskazówka (choć wyraźnie zapożyczona z Hollywood) to tymczasowa zmiana tożsamości i zatrudnienie na jakiejś niskopłatnej posadzie. W ten sposób Fuli zrównałaby się z resztą społeczeństwa, co wyrównałoby tym samym jej szanse na uczucie. Zdaje się również, że jedną wielką szansę Fuli już zmarnowała - wszak miłości mogła szukać na studiach w
USA, gdzie - jak podejrzewamy - była bardziej anonimowa niż w swoim kraju rodzinnym. Może więc powinna tam wrócić?

Inna opcja to małżeństwo z synem miliardera.

I tu pojawia się fundamentalne pytanie - co waszym zdaniem jest gorsze: samotność, czy związek z rozsądku, lub miłość, o której wiemy, że nie jest do końca szczera?

d27noc2
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d27noc2