Zrywanie z kobietami to jego praca!
Na stosunkach międzyludzkich, randkowaniu i miłosnych podbojach można nieźle zarobić. Dlatego też, na świecie - w tym również i w Polsce - powstaje coraz więcej organizacji prowadzonych przez samozwańczych Don Juanów, którzy zapewniają, że z ich pomocą poderwiesz każdą kobietę. W porządku. Jednak co zrobić, kiedy ma się odwrotny problem - gdy pragniesz zerwać ze swoją dziewczyną, ale brak Ci odwagi...
Zrywanie to sztuka, która wymaga chyba jeszcze więcej przygotowań, ikry, opanowania i swady językowej niż podryw. Nie dość, że człowiek musi się solidnie zaprzeć w sobie, żeby nie spanikować w ostatniej chwili, to w dodatku należy w sposób zrozumiały wyartykułować wszystkie głoski, składające się na słowa i zdania.
Wypadałoby również uczynić to w taki sposób, aby zbytnio nie zranić partnerki, a zarazem żeby zrozumiała ona, że to już definitywny koniec. Nie chcemy chyba popaść w toksyczny związek oparty na ciągłych rozstaniach i powrotach, prawda? Postępowanie w ten sposób to prosta droga do szpitala albo... przed ołtarz. A pamiętajcie, że po ślubie, to dopiero ciężko zerwać!
Istnieje również sprawdzona, a zarazem oczywista prawidłowość, mówiąca o tym, że im dłuższy staż związku, tym większy bagaż emocjonalny i tym ciężej jest nam odejść. Dlatego wiele ludzi miota się w nieudanych, długoletnich relacjach, niczym uwięzieni i tonący w ruchomych piaskach - nie wiedząc, w jaki sposób to zakończyć.
ZOBACZ TAKŻE:
Lub też nie mając odwagi. Inni sięgają po bardziej radykalne metody, zrywając - ostatni krzyk mody - za pomocą esemesów, maili czy też poprzez posty na portalach społecznościowych, co wydaje się być zwyczajnie okrutne i nie w porządku. Czy zatem nie ma innego wyjścia?
Owszem, jest. Na ciekawą koncepcję biznesową wpadł trzydziestopięcioletni Bradley Laborman, mieszkaniec stanu Iowa. Bradley w swoim życiu wielokrotnie zrywał z dziewczynami, chociaż jak twierdzi - głównie to z nim zrywano. I to chyba właśnie któreś z kolejnych "żegnaj" rzucanych pod nosem przez eks opuszczającą jego mieszkanie, dało mu do myślenia.
Właśnie wtedy Bradley postanowił, że rozkręci firmę, której pracownicy będą profesjonalnymi "zrywaczami". Swój pomysł szybko wprowadził w życie.
"Zdradzasz kogoś, jesteś znudzony, a może po prostu chcesz odejść, ale nie możesz odnaleźć właściwych słów? My zrobimy to za Ciebie!" To motto to swego rodzaju misja przedsiębiorstwa Bradley'a Labormana.
ZOBACZ TAKŻE:
Na jego witrynie iDUMP4U.com, wszyscy zmęczeni swoimi związkami ludzie, mogą za jedyne 10$ zamówić usługę zerwania z chłopakiem/dziewczyną. Wystarczy jedynie wypełnić stosowny formularz, z uwzględnieniem powodów rozstania i po kłopocie. Bradley dzwoni i zrywa w Twoim imieniu.
Na jego witrynie oraz specjalnym dedykowanym kanale na YouTube zamieszczone są przykładowe rozmowy kończące związki. Taśmy podzielono na kategorie: faceci, kobiety, geje, śmieszne, płacz oraz przerażające, prezentując tym samym przekrój ludzi korzystających z jego usług oraz reakcję osób "rzucanych", na informację o końcu miłości.
W wywiadzie dla theglobeandmail.com, Laborman tłumaczy, że inicjatywa powstała z chęci niesienia pomocy innym. Mężczyzna zdaje sobie bowiem sprawę, jakie to ciężkie zadanie. Z kolei, publikację nagrań z "rozmów biznesowych", uzasadnia ich właściwościami terapeutycznymi dla osób postronnych - Laborman ma nadzieję, że ktoś wsłuchując się w taśmę stwierdzi: "Rany, to mi coś przypomina, słucham tej rozmowy i wydaje mi się, jakby mówili o mnie - jestem w podobnej sytuacji. Jeżeli czegoś nie zrobię, to być może wkrótce i ja dostanę taki telefon!"
ZOBACZ TAKŻE:
Przesłanki Labormana wydają się być przedstawione lekko na wyrost, zważywszy na fakt, że ma on już w Internecie swoich fanów, którzy posty na YouTube traktują przede wszystkim jako wyśmienitą rozrywkę. Zaś sam Laborman niewątpliwie czerpie z tego tytułu niemałe korzyści majątkowe. Co do jego klienteli, okazuje się, że prym wiodą tu studenci, i co najważniejsze - to dziewczyny "rzucają" częściej niż faceci.
Pomysł Bradley'a Labormana wydaje się tyleż frapujący, co kontrowersyjny. I choć faktycznie, być może niektórym osobom Laborman spadł z nieba, to jednak nie można zapominać, że taka forma kończenia związków wydaje się być łagodnie mówiąc wysoce niestosowną. O czym najlepiej świadczy odpowiedź Labormana na ostatnie pytanie - w jaki sposób chciałby, aby z nim zerwano? Zawodowy "telefoniczny zrywacz" odpowiada, że twarzą w twarz, choć wie, że czyni go to hipokrytą.